TAURON 1. Liga: dziewiąta Legia z trzypunktową stratą do podium

  • Dodał: Enwer Półtorzycki
  • Data publikacji: 09.11.2021, 01:28

Osiem spotkań, sześć zwycięstw gospodarzy, dwa mecze zakończone tie-breakiem, spokój faworytów i zmienne szczęście beniaminków, tak w skrócie wyglądała ósma kolejka pierwszoligowych zmagań. Zmagań, w których nie doszło do niespodzianek, a utrzymania i potwierdzenia obecnego układu sił.  

 

Ósmą serię gier w czwartkowe popołudnie rozpoczęli siatkarze z Siedlec. Podopieczni trenera Michała Grabda przyjechali do Spały po przełamanie i komplet punktów, jakie miał im dać szansę powrotu do czołówki. Mecz, co prawda wygrali w trzech setach, lecz nie mogli utrzymać dyspozycji na przestrzeni całego spotkania. Byli wyraźnie słabsi od gospodarzy w skuteczności przyjęcia i efektywności ataku, lecz te braku nadrabiali szybkim poruszaniem się przy siatce i punktową zagrywką. Dodatkowo rękę podali im sami rywale, popełniając o dwadzieścia błędów własnych więcej.

 

SMS PZPS Spała – KPS Siedlce 0:3 (17:25, 16:25, 21:25)

 

Najciekawiej zapowiadające się spotkanie tej kolejki miało miejsce w Bydgoszczy, gdzie tamtejsza Visła podejmowała Avię Świdnik. Oba zespoły mają aspirację, aby zakończyć rundę zasadniczą z awansem do fazy play-off i krok po kroku realizują ten cel. W ich bezpośrednim starciu nie brakowało ciekawych i długich wymian, ale również wahań formy i chwilowych przestojów. Na seta wygranego przez jeden zespół natychmiast tym samym odpowiadał drugi. Wszystko rozstrzygało się, więc w tie-braku, który zdominowali gospodarze, za pomocą równego i szczelnego bloku. Element ten doskonale funkcjonował w ich szeregach przez całe spotkanie. Robił różnicę, a zarazem pozwalał odrabiać straty. Podopieczni trenera Marcina Ogonowskiego zanotowali dwadzieścia punktowych bloków przy dziesięciu rywali.  

 

BKS Visła Proline Bydgoszcz – Polski Cukier Avia Świdnik 3:2 (25:17, 22:25, 25:20, 21:25, 15:6)

 

Do lidera z Bielsko-Białej przyjechał zespół z Głogowa. Zespół, który aby myśleć o punktach musiał być skuteczny w pierwszej akcji oraz agresywny w polu serwisom. Tak, aby rozgrywający gospodarzy nie miał swobody w rozdzielania piłek. Niestety żadne z powyższych założeń nie zostało spełnione. Przyjezdni ani razu nie zapunktowali zagrywką, a przede wszystkim byli o 17% w ataku i 35% w przyjęciu słabsi od rywali. Podopieczni trenera Harryego Brokkinga kontrolowali wydarzenia na boisku, nie podkręcali tempa, byli spokojni i cierpliwi. Trzy „oczka”, jakie zdobyli umocniły ich na pierwszym miejscu.

 

BBTS Bielsko-Biała – Chrobry Głogów 3:0 (25:18, 25:19, 25:19)

 

Będący w dobrej formie siatkarze z Wrześni gościli ostatnią w tabeli drużynę ZAKS-y. Drużynę, które potrafi postawić się silniejszym, lecz tylko w pojedynczych setach. Trudność sprawia jej utrzymanie skuteczności na dystansie, co jest kluczowe w płynności gry i wykorzystaniu wypracowanych schematów. Samo spotkanie przebiegło zgodnie z przewidywaniami. Gospodarze górowali w każdym elemencie. Już od początku każdego seta budowali przewagę, jaką następnie regularnie powiększali. Mimo różnic nie tracili koncentracji, przez co rywale z żadnym z setów nie osiągnęli granicy dwudziestu „oczek”.

 

Krispol Września – ZAKSA Strzelce Opolskie 3:0 (25:13, 25:16, 25:17)

 

Po porażce przed tygodniem z Legią Warszawa siatkarze z Tomaszowa Mazowieckiego spadli poza premiowaną ósemkę. Nie mogli jednak liczyć na szybkie odrobienie strat, gdyż w sobotnie popołudnie ich rywalem był MKS Będzin. Zespół zbalansowany kadrowo, z młodym trenerem i celem, jaki, jest powrót do Plus Ligi. Różnice te uwidoczniły się już od początku premierowej odsłony. Będzinianie niesieni dopingiem swoich kibiców kończyli ataki w pierwszych piłkach, a gdy ta wracała na ich stronę powielali przygotowane wcześniej schematy. Nie mieli takich wahań formy jak goście, dzięki czemu utrzymywali przez cały mecz efektywność przyjęcia na wysokim poziomie. To w połączeniu ze skutecznością skrzydłowych pozwoliło im wygrać bez straty seta.

 

MKS Będzin – Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:0 (25:19, 25:21, 25:19)

 

Coraz pewniej czujący się na parkietach pierwszoligowych siatkarze Legii Warszawa, stanęli przed szansą powiększenia dorobku punktowego. Ich sobotnim rywalem byli akademicy z Krakowa. Akademicy, którzy zanotowali jak do tej pory tylko dwa zwycięstwa i plasują się w dolnej części tabeli. Dzieje się tak, ponieważ popełniają błędy własne, jakie niwelują pozytywne akcenty na zagrywce i bloku. Ta bolączka dopadła ich również podczas zmagań w stolicy. Przyjezdni w cały spotkaniu popełnili aż trzydzieści jeden błędów przy dwudziestu po stronie gospodarzy. Dodatkowo warszawianie dołożyli jeszcze o dziewięć asów i siedem bloków więcej od akademików, co w sumie dało im zwycięstwo za trzy „oczka”.

 

Legia Warszawa – AZS AGH Kraków 3:1 (25:16, 21:25, 25:17, 25:21)

 

Drugi pięciosetowy pojedynek zobaczyli kibice w Kluczborku, gdzie Mickiewicz podejmował Olimpię Sulęcin. Przed meczem ciężko, bo wskazać faworyta, ponieważ oba zespoły od początku sezonu borykały się mniejszymi i większymi kłopotami. Brak wyraźnego faworyta przełożył się na boiskowe wydarzenia. Żadna z ekip nie potrafiła uzyskać zdecydowanej przewagi na dłuższym dystansie. Raz jedna, raz druga przechylała szalę zwycięstwa na swoją stronę. Więcej spokoju w elementach technicznych zachowywali jednak sulęcinianie, dokładając w końcówkach setów asy serwisowe i punktowe bloki.  Nie liczyli tylko na błędy rywali, sami je wymuszali, po czym momentalnie wykorzystywali na sowią korzyść. Ta konsekwencja pozwoliła im wyjechać z Kluczborka z dwoma punktami.  

 

Mickiewicz Kluczbork – Olimpia Sulęcin 2:3 (23:25, 25:18, 25:18, 24:26, 13:15)

 

Zawodnicy Norwida opromienieni zwycięstwem przeciwko niepokonanym bydgoszczanom, podchodzili do meczu we Wrocławiu z poczuciem siły i chęci pokonania sąsiada z tabeli. W podobnym tonie do rywalizacji przystępowali gospodarze, chcący zmniejszyć dystans do ścisłej czołówki. Przedmeczowe założenia realizowali jednak gwardziści. Podopieczni trenera Rainera Vassilkeva grali spokojnie, nie forsowali tempa i bazowali na skuteczności przyjęcia. Ta z kolei dawała szansę rozgrywającemu na gubienie bloku i korzystania w ofensywie ze wszystkich stref ataku. Umiejętne rozdzielanie piłek dało gospodarzom przewagę w każdej odsłonie, a Lukas Tichacek został wybrany MVP rywalizacji.

 

Chemeko-System Gwardia Worcław – Exact Systems Norwid Częstochowa 3:0 (25:22, 25:19, 25:23)