Piłka nożna: po eliminacjach, przed barażami - co z tą Polską [FELIETON]
LUKASZ BLASIKIEWICZ

Piłka nożna: po eliminacjach, przed barażami - co z tą Polską [FELIETON]

  • Dodał: Kacper Lewandowski
  • Data publikacji: 17.11.2021, 12:45

Za nami już komplet spotkań w eliminacjach Mistrzostw Świata w Katarze. Reprezentacja Polski na papierze osiągnęła wynik, którego większość z nas oczekiwała na starcie. Zapewniliśmy sobie miejsce w barażach. W samej końcówce natomiast nasi reprezentanci pozostawili nam jednak wiele do życzenia.

 

Ostatnie zgrupowanie

2811 dni. Tyle reprezentacja Polski była niepokonana licząc wyłącznie spotkania na Stadionie Narodowym. Każdy kibic piłkarski wie, że wszelkie serie mają swój koniec. Dla Realu Madryt po trzeciej Lidze Mistrzów z rzędu nie nastąpiła czwarta. Dla Liverpoolu Anfield było niezdobyte aż do meczu z Burnley przez 68 spotkań. Z kolei Lionel Messi po 21 meczach z golem z rzędu również musiał się zatrzymać. Porażkę Polski z Węgrami wyróżnia jednak to, że była ona z ogromnym prawdopodobieństwem do uniknięcia.

 

Oto reprezentacja Polski z najlepszym obecnie napastnikiem na świecie miała przed sobą dwa ostatnie spotkania. Andorę na wyjeździe oraz Węgry u siebie. Od meczu z Andorą zależało finalne ustawienie tabeli. Nie zagraliśmy wybitnego spotkania. Znów nie zachowaliśmy czystego konta, ale zapewniliśmy sobie udział w barażach. Ostatni mecz nie był jednak o nic. Stawką było rozstawienie w meczach barażowych. Remis był niemal gwarancją słabszego rywala w półfinale. I wtedy nastąpiło niespodziewane. Paulo Sousa już na dwa dni przed meczem zapowiedział, że w Warszawie na boisku nie zobaczymy Grzegorza Krychowiaka (za żółte kartki), Kamila Glika (z potencjałem wykluczenia z półfinału za kartki) oraz Roberta Lewandowskiego. O ile dwóch pierwszych miało alibi by nie zagrać, tak zupełnie niezrozumiała była decyzja o pozostawieniu poza składem naszego kapitana.

 

Po porażce Paulo Sousa tłumaczył, że jego zamiarem było sprawdzenie jak nasza reprezentacja poradzi sobie bez jej liderów. Było to zagranie all-in i niestety portugalski selekcjoner je przegrał. W zamyśle chodziło najprawdopodobniej o zmotywowanie naszych zawodników, by grali nie patrząc się na ławkę z myślą, że jak do +/- 60. minuty nie będzie szło to wejdzie Lewandowski i ocali sytuację. Doprowadziło to jednak do wystawienia składu bez żadnego lidera. Zagraliśmy de facto bez kapitana, ponieważ noszący opaskę Szczęsny nie spisał się w roli przywódcy. Linia obrony zagrała poprawnie, ale również bez żadnego dyrygenta, który by nią koordynował. Wszelkie zagrania wynikały wyłącznie z przygotowania indywidualnego poszczególnych zawodników. W pomocy również brakowało nam ładu i składu, czego nie poprawił nawet wprowadzony po przerwie Piotr Zieliński. Z kolei w napadzie Krzysztof Piątek i Karol Świderski zawiedli oczekiwania, mimo, iż nie były one na zbyt wysokim poziomie.

 

Osobnym zagadnieniem jest sprawa Mattew Casha. Zawodnika, który w przeciwieństwie do wielu farbowanych lisów z przeszłości, jak Olisadebe czy Roger Guerreiro rzeczywiście z prawnego punktu widzenia jest Polakiem. Przyjście gracza Aston Villi wiązało się z dużą ekscytacją w narodzie, ale i z ogromnymi oczekiwaniami. Nie powinniśmy byli jednak zapominać, że nie przychodzi do naszego zespołu Leo Messi czy Cristiano Ronaldo, a jedynie solidny zawodnik z solidnej ekipy Premier League. Tylko tyle i aż tyle. Z perspektywy napompowanego balonika Cash zawiódł oczekiwania, ale też nie jest zawodnikiem, który byłby im w stanie sprostać. Na razie zapowiada się jednak, że mamy niezłego wahadłowego, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

 

Synteza pracy Paulo Sousy

Za nami cztery eliminacyjne zgrupowania + zgrupowanie związane z Euro 2020. Bilans pracy trenera zatrudnionego w styczniu tego roku to 6 zwycięstw, 5 remisów i 4 porażki. W teorii nie najgorzej. W praktyce trzy z czterech porażek były w meczach kluczowych dla tej reprezentacji. Można było założyć, że Polska na Wembley raczej przegra, być może zremisuje i prawie na pewno nie wygra. Z tego względu tę stratę punktów musieliśmy wrzucić w koszty. Dwie porażki zaliczyliśmy na Euro. Ze Słowacją – do dzisiaj wielu Polaków zadaje sobie pytanie „jakim cudem?” oraz Szwecją. Ostatnia przegrana, ta z poniedziałku, boli jednak najbardziej. Zwycięstwa za to zaliczaliśmy ze stałymi ekipami: Andorą, Albanią i San Marino.

 

Zdecydowanie na plus należy zaliczyć skok jakościowy jeśli idzie o sposób rozgrywania piłki przez reprezentację Polski. Ciężko jednocześnie przyznać rację malkontentom pytającym „no i co z tego wynika?”. Znów na papierze  – 2021 roku był najlepszym pod względem zdobyczy goli w całej 100-letniej historii reprezentacji Polski. W 15 meczach zdobyliśmy aż 37 goli. Naszą bolączką jest jednak defensywa.

 

Problemy reprezentacji Polski

Kadencja Paulo Sousy przyniosła grad bramek, ale jednocześnie zupełnie odstąpiliśmy od korzystania ze stałych fragmentów gry. Zawsze cieszy, gdy gol pada po ładnej akcji, ale futbol reprezentacyjny wymaga opracowywania skutecznych schematów rozgrywania rzutów wolnych, rożnych, a nawet z autu. Rzuty rożne i wolne to także nasza bolączka w fazie defensywnej. Kiedy piłka wlatuje w nasze pole karne ze stojącej piłki niemal ze stuprocentową pewnością nasi oponenci będą w stanie zagrozić bramce Wojciecha Szczęsnego. Jeśli chcemy cokolwiek zacząć znaczyć w Europie musimy zdecydowanie nad tym popracować.

 

Niebagatelnym problemem tej kadry jest też obsada bramki. Portugalski selekcjoner od początku postawił na Wojciecha Szczęsnego jako pewną jedynkę. W konsekwencji rywalizacja na pozycji została zamordowana, a Łukasz Fabiański zakończył reprezentacyjną karierę. Dla gracza Juventusu również było to zgubne. Odkąd został desygnowany do pewnej gry jego interwencje są jeszcze mniej pewne niż wcześniej. Nie da się nie zauważyć, że w wielu z 20 utraconych w tym roku bramek mógł on się zachować lepiej. Pierwsza bramka ze Słowacją? Strzał Harry’ego Kane’a na Narodowym? Bramka dla Węgrów puszczona między nogami? To tylko niektóre z niefrasobliwych zachowań tego zawodnika.

 

Zwalniać czy nie zwalniać?

Nikt z nas nie ma takiej mocy sprawczej by wpłynąć na decyzję prezesa PZPN. Osobiście nie zwalniałbym Paulo Sousy teraz. Wiele się mówi w mediach, że Cezary Kulesza jako następcę Portugalczyka upatruje w Stanisławie Czerczesowie. W mojej opinii taka zmiana zarówno teraz, jak i w marcu będzie krokiem w tył. Dajmy jednak Paulo Sousie wypić piwo, które sam sobie nawarzył decyzjami dotyczącymi poniedziałkowego składu. Czy powinniśmy go natomiast zwolnić po barażach? Tego dowiemy się dopiero w marcu. Jeśli byśmy doszli do finału barażu i odpadli po rzutach karnych z jakąś silną reprezentacją to zmiana dla zmiany nadal pachniałaby zachowaniem prezesów z Ekstraklasy, a nie prezesów international level.

Kacper Lewandowski – Poinformowani.pl

Kacper Lewandowski

Aplikant Radcowski, prywatnie ogromny kibic Premier League, śledzę też ligę włoską, portugalską i polską.