PKO Ekstraklasa:  ta ostatnia minuta, Legia na kolanach
Błażej Szczepaniak/Wikimedia Commons

PKO Ekstraklasa: ta ostatnia minuta, Legia na kolanach

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 21.11.2021, 19:34

Siedem goli obejrzeli kibice na stadionie Ernesta Pola w Zabrzu. Dwa zostały anulowane, trzy strzelili gospodarze, dwa goście. Górnik - Legia 3:2. 

 

Mecz w Zabrzu nie był pięknym widowiskiem w pierwszej połowie, choć kibice Górnika nie mieli prawa do narzekań. Mieliśmy dużo walki w su pola, dużo fauli, optyczną i statystyczną przewagę Legii, ale okazje stwarzali i bramki strzelali zabrzanie. Warszawska obrona z bramkarzem Misztą na czele grała fatalnie, popełniała mnóstwo błędów. Ofensywa mistrza Polski była w stanie wywalczyć rzuty wolne i rożne, ale na tym się kończyło. Zabrzanie pierwsze szanse mieli około 25 minuty - najpierw po minięciu się z piłką Miszty i główce Gryczkiewicza piłkę z linii bramkowej wybił ofiarnie Wieteska. Kilkadziesiąt sekund później potężny strzał Podolskiego zatrzymał się na poprzeczce warszawskiej bramki. W 37. minucie idealne dośrodkowanie Jimeneza płaskim strzałem wykończył Janza. I w tej sytuacji Miszta mógł się zachować lepiej. Dwie minuty później było już 2:0, a autorem bramki był Lukas Podolski. To historyczny, pierwszy gol tego zawodnika w PKO Ekstraklasie. Zdobył go na raty, w potężnym podbramkowym zamieszaniu. Legia byłą wyraźnie znokautowana i do końca pierwszej połowy próbowała otrząsnąć się z szoku. Warszawianie poza faulami i dyskusjami z sędzią Damianem Sylwestrzakiem nie popisali się niczym szczególnym.

 

Co wydarzyło się w szatni nie dowiemy się pewnie nigdy, ale na drugą połowę wyszła zupełnie inna Legia. Bezproduktywnych, beznadziejnych w swoich poczynaniach Pekharta, Kharatina i Ribeiro zastąpili Ślisz, Skibicki i Emerli. Jednak przede wszystkim akcje przyjezdnej drużyny zaczęły stanowić zagrożenie dla bramki Sandomierskiego. Na efekty nie trzeba było długo czekać, po niespełna 10 minutach mieliśmy remis. Najpierw na listę strzelców wpisał się Wieteska, który główką wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego, kilka chwil później stan meczu wyrównał Muci po potężnym błędzie Sandomierskiego - zabrzański bramkarz w zasadzie wrzucił sobie piłkę do bramki. Po kolejnych 120 sekundach mogło być już 3:2, ale bramka została słusznie anulowana przez dobrze pracujący zespół sędziowski z powodu spalonego.  No i zrobiło się nam niezłe widowisko, bo obu drużyn remis nie satysfakcjonował. Akcje przenosiły się spod jednego pod drugie pole karne, tempo jak na standardy polskiej ekstraklasy naprawdę wysokie. Długo bramki nie padały. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Kubica trafił do warszawskiej bramki, ale i ten gol został anulowany z powodu wcześniejszego spalonego. Dosłownie w ostatnich sekundach Górnik dopiął jednak swego. Kapitalne dośrodkowanie Janzy główką wykończył Kubica i komplet punktów został w Zabrzu.

 

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:2 (2:0)

Bramki: Janza 37', Podolski 39', Kubica 90+6' - Wieteska 52', Muci 54'

Górnik: Sandomierski - Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz - Dadok, Stalmach (67 Kubica), Manneh *86 Bainovic), Janza, Nowak (60 Krawczyk) - Podolski (86 Cholewiak), Jimenez
Legia: Miszta - Jędrzejczyk, Wieteska, Johansson - Mladenovic, Kharatin (46 Ślisz), Josue, Ribeiro (46 Skibicki)- Luquinhas (90 Włodarczyk), Peckhart (46 Emerli), Muci (76 Lopes)

Żółte kartki: Dadok, Manneh - Kharatin, Ślisz, Jędrzejczyk, Josue

Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.