PL: trzy punkty Arsenalu, tylko jeden Citizens

  • Dodał: Szymon Frąckiewicz
  • Data publikacji: 25.08.2018, 19:02

Arsenal odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. W derbach Londynu pokonali na własnym stadionie West Ham Łukasza Fabiańskiego. Ekipa "Młotów" ma fatalny początek sezonu i jest na ostatnim miejscu w tabeli. Sensacyjny remis z Wolverhampton Wanderers przydarzył się Manchesterowi City. Czy jednak gol dla "Wilków" powinien zostać uznany?

 

Mecz londyńskich drużyn był dla obydwu ekip niezwykle ważny. Po dwóch kolejkach nie miały one na swoim koncie choćby punktu i bardzo potrzebowały przełamania. Arsenal był faworytem tego spotkania, jednak głównie dlatego, że West Ham w pierwszych dwóch meczach pokazał się z jeszcze słabszej strony, niż "Kanonierzy". Ekipa pod wodzą Unaia Emery'ego wciąż jest wielką niewiadomą.

 

Już w 12. minucie serce zabiło mocniej kibicom "The Gunners". Piłkę do siatki Fabiańskiego wpakował Aaron Ramsey. Gol nie został jednak uznany, gdyż Walijczyk był na spalonym. Po chwili dogodną okazję dla West Hamu zmarnował Marko Arnautović. Zrehabilitował się w 25. minucie. Płaskim strzałem z 17. metra wykończył bardzo ładną akcję przeprowadzoną wspólnie z Felipe Andersonem. Sprawnie "zakręcili" oni defensorami Arsenalu.

 

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Już po pięciu minutach do wyrównania doprowadził Nacho Monreal. Hiszpan zamknął dośrodkowanie Alexa Iwobiego, uderzając z woleja. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji mógł zachować się Fabiański, który chyba źle obliczył trajektorię lotu piłki zagranej przez Nigeryjczyka i, mimo próby, nie zdołał jej wypiąstkować.

 

W 37. minucie wydawało się, że Arnautović ponownie wyprowadził "Młoty" na prowadzenie. Okazało się jednak, że podobnie jak Ramsey na początku spotkania, Austriak był na spalonym. Trzy minuty później bliski wyprowadzenia Arsenalu na prowadzenie był Pierre-Emerick Aubameyang. Strzał Gabończyka powędrował jednak minimalnie nad poprzeczką. W doliczonym czasie pierwszej połowy celny strzał na bramkę "Kanonierów" oddał Robert Snodgrass, ale Petr Cech był na posterunku. Do przerwy na Emirates był remis.

 

W drugiej połowie od początku przeważał Arsenal. Już w 48. minucie strzał głową Shkodrana Mustafiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zagroził bramce Fabiańskiego. Polski golkiper popisał się jednak tym razem znakomitym refleksem. West Ham też miał jednak swoje okazje. Dobry mecz rozgrywał Arnautović, który dużo pokazywał w ataku. W 55. minucie ponownie zmusił Cecha do interwencji. Czeski bramkarz popisał się swoimi umiejętnościami również 13. minut później, kiedy obronił strzał Felipe Andersona.

 

Jednakże zaledwie po dwóch minutach to Kanonierzy wyszli na prowadzenie. Alexandre Lacazette swoim zagraniem do środka nastrzelił Issę Diopa, który niefortunnie wpakował piłkę do własnej bramki. Fabiański nie miał jak zareagować. Dobrą interwencją popisał się jednak w 83. minucie, kiedy to wybił poza boisko strzał z dystansu Ramseya.

 

Niestety nasz reprezentant ponownie nie miał nic do powiedzenia w doliczonym czasie gry. Hector Bellerin ograł obrońców West Hamu i dośrodkował na siódmy metr do Danny'ego Welbecka, który miał dużo czasu by przyjąć piłkę i ułożyć się do strzału. Tym samym przypieczętował pierwsze w tym sezonie zwycięstwo "Kanonierów". West Ham jest w tej chwili "czerwoną latarnią" ligi z zerowym dorobkiem punktowym i fatalnym bilansem bramkowym – 2-9. Wbrew przewidywaniom, Łukasz Fabiański ma jak na razie jeszcze trudniejsze zadanie niż przed rokiem w Swansea.

 

Arsenal – West Ham 3-1 (1-1)

 

Bramki: 30' Monreal, 70' Diop (s.), 90+2' Welbeck – 25' Arnautović

Kartki: 90' Sokratis Ż – 41' Diop Ż, 80' Fredericks Ż, 88' Wilshere Ż

 

Arsenal: Cech – Bellerin, Mustafi, Sokratis, Monreal – Guendouzi (56' Torreira), Xhaka, Mchitarjan, Ramsey, Iwobi (46' Lacazette) – Aubameyang (75' Welbeck)

West Ham: Fabiański – Fredericks, Balbuena, Diop, Masuaku – Snodgrass (75' Jamołenko), Sanchez, Wilshere, Antonio (63' Perez), Anderson – Arnautović (59' Hernandez)

 

Sędzia: Graham Scott

 

Sensacyjnie punkty z beniaminkiem stracił Manchester City. Obrońcy tytułu mistrzów Anglii zremisowali z Wolverhampton Wanderers 1-1, a mogli nawet przegrać. W 57. minucie bramkę po dośrodkowaniu Joao Moutinho zdobył Willy Boly. Problem w tym, że bramka nie powinna zostać uznana. Francuz trafił do siatki nie głową, a ręką, co było doskonale widoczne na powtórkach. W Anglii nie ma jednak systemu VAR, w związku z czym nie było mowy o zmianie decyzji. Wyrównanie przyniósł gol Aymerica Laporte'a z 69. minuty. Francuski obrońca baskijskiego pochodzenia kapitalnie uderzył głową po dośrodkowaniu Ilkaya Gundogana z rzutu wolnego. Mimo że City jak zwykle atakowało niemal przez cały mecz, to nie zdołało wygrać. "Wilki" były bardzo skuteczne w obronie.

 

Wolverhampton Wanderers – Manchester City 1-1 (0-0)

 

Bramki: 57' Boly – 69' Laporte

Kartki: 41' Coady Ż – 12' Kompany Ż, 60' D. Silva Ż

 

Wolves: Patricio – Bennett, Coady, Boly – Doherty, Moutinho, Neves, Castro (85' Vinagre), Costa (72' Traore), Jota – Jimenez

City: Ederson – Walker, Kompany, Laporte, Mendy – D. Silva, Fenandinho, Gundogan (77' Sane) – B. Silva (62' Jesus), Aguero, Sterling (85' Mahrez)

 

Sędzia: Martin Atkinson

Szymon Frąckiewicz

Miłośnik sportu i muzyki alternatywnej. Pasjonat geografii.