NBA: Cavaliers pokonali Heat, Curry musi poczekać
flickr.com, NBA Meraki

NBA: Cavaliers pokonali Heat, Curry musi poczekać

  • Dodał: Michał Rejterowski
  • Data publikacji: 14.12.2021, 10:27

Cleveland Cavaliers pokonali Miami Heat 105:94. Stephenowi Curry’emu zabrakło dwóch trójek, aby przeskoczyć Raya Allena na liście najlepszych strzelców za trzy punkty w historii. Golden State Warriors wygrali jednak z Indiana Pacers 102:100.

 

Cleveland Cavaliers – Miami Heat

 

Z powodu stłuczenia kości ogonowej, mecz opuścił Jimmy Butler. Bam Adebayo po operacji kciuka, nie wróci jeszcze co najmniej przez miesiąc. Kontuzje plus wysoka forma gospodarzy sprawiły, iż to Cavaliers byli faworytami.

 

Pierwsza kwarta przebiegała punkt za punkt. W obu ekipach przeważa fizyczność, więc mogliśmy być świadkami walki pod koszem i licznych przepychanek. Z gry w trumnie świetnie wywiązywał się weteran parkietów – PJ Tucker. 36-latek zdobył 23 punkty, 9 zbiórek oraz 5 asyst.

 

Cavaliers lepiej dzielili się obowiązkami i pod koniec drugiej kwarty zaczęła się zarysowywać przewaga miejscowych. Walką z Tuckerem zajmowali się Allen oraz Markkanen, zaś pozycję do rzutów kreowali Garland i Rubio.

 

Druga połowa objawiła nam zupełnie innego bohatera. Mecz przejął Kevin Love. Zawodnik grający dla Kawalerzystów od siedmiu lat przypomniał sobie najlepsze dni. Wszystkie ze swoich 23 punktów zdobył po przerwie. Dołożył także 9 zbiórek. Trafiał na zawołanie w najważniejszych momentach.

 

Love zaczyna mecze z ławki rezerwowych po raz pierwszy od sezonu 2009/10. 33-latek schował jednak dumę do kieszeni i stara się jak najlepiej wywiązywać z nowej roli.

 

W niektórych momentach, ciężko było poznać ekipę gości. Znani z waleczności Heat, wiele razy zaprezentowali dziurawą obronę.

 

Szczerze mówiąc nie komunikowaliśmy się dziś dobrze w defensywie. Po drugiej stronie nie było wcale lepiej, 94 punkty to zdecydowanie za mało. – Kyle Lowry

 

Końcowy wynik to 105:94. To już czwarte dwucyfrowe zwycięstwo z rzędu. Cavaliers są na fali. Z bilansem 17-12 przesunęli się na czwartą pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej.

 

Indiana Pacers – Golden State Warriors

 

Stephen Curry jest coraz bliżej pobicia trójkowego rekordu Raya Allena. Kibicom w Indianapolis bardzo zależało aby być świadkami tego wydarzenia.

 

Hala Bankers Life Fieldhouse została wyprzedana niemal do ostatniego krzesełka. Każdy chciał być w trakcie pisania historii. Sam zainteresowany chyba poczuł tę presję.

 

Duet Sabonis-Brogdon robił wszystko aby zepsuć świętowanie Curry’ego. Gwiazdy gospodarzy akcjami dwójkowymi rozpracowywali obronę Warriors. Pierwszy z nich zaliczył mocne double-double (30 punktów, 11 zbiórek). Zaś drugi napędzał ataki i był najlepszym podającym zespołu.

 

Pacers prowadzili przez prawie całe spotkanie, jednak przewaga ta ani razu nie osiągnęła dwucyfrowych rozmiarów.

 

Gdy na tablicy pozostawało 90 sekund do końca a gospodarze prowadzili pięcioma punktami, wszyscy kibice oglądali mecz na stojąco. Curry zatańczył na ósmym metrze i trafił kolejną trójkę. Została jedna do wyrównania rekordu. Pacers stracili posiadanie i piłkę znów przejął lider gości. Curry wykorzystał wysokie krycie i wbiegł pod kosz, doprowadzając do remisu 100:100 na 47 sekund przed końcem. Gospodarze znów nie potrafili trafić do kosza i rozgrywający Warriors stanął przed idealną szansą na dogonienie Allena. Steph oddał rzut zza łuku, jednak piłka odbiła się od obręczy, wpadła w ręce Looneya a ten trafił z pod kosza i wyprowadził gości na dwupunktowe prowadzenie. Pacers nie zdążyli odrobić strat i po ciężkim meczu, zeszli pokonani do szatni.

 

To nie był najlepszy mecz Curry’ego jak na standardy do których nas przyzwyczaił. Jego ekwilibrystyczne rzuty często były bardzo dalekie od celu. Przyznał to także trener Steve Kerr, który dodał, iż w ostatnich meczach jego zawodnik za bardzo się starał. Jego skuteczność zza linii 7.24m wyniosła 5/15.

 

Wiem, że starał się o rekord dzisiejszej nocy i nie zamierzałem pozwolić mu na to na naszym parkiecie. Kiedy go spowalniasz, oczekujesz, że wygrasz mecz. My go spowolniliśmy, zabrakło szczęścia. – Malcolm Brogdon

 

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Do pobicia rekordu dojdzie najprawdopodobniej już następnej nocy w Madison Square Garden, gdzie Warriors zmierzą się z Knicks.

 

Komplet wyników z minionej nocy:

Cleveland Cavaliers – Miami Heat 105:94 (23:25, 32:19, 23:29, 27:21)

Kevin Love 23pkt/9zb – PJ Tucker 23pkt/9zb/5as

Indiana Pacers – Golden State Warriors 100:102 (29:25, 26:22, 29:33, 16:22)

Malcolm Brogdon 23pkt/6zb/8as – Stephen Curry 26pkt/6zb/6as

Toronto Raptors – Sacramento Kings 101:124 (30:22, 40:23, 23:24, 31:32)

Pascal Siakam 16pkt/8zb/4as – DeAron Fox 20pkt/3as/2prz

Atlanta Hawks – Houston Rockets 126:132 (38:28, 31:30, 32:30, 25:44)

Trae Young 41pkt/4zb/9as – Eric Gordon 32pkt/3zb/3as

Boston Celtics – Milwaukee Bucks 117:103 (21:30, 30:20, 34:24, 32:29)

Jason Tatum 42pkt/5zb/4as/3prz – Giannis Antetokounmpo 20pkt/8zb/3as

Memphis Grizzlies – Philadelphia 76ers 126:91 (37:30, 31:26, 33:19, 25:16)

Dillon Brooks 23pkt/6zb – Tyrese Maxey 23pkt/7as

Dallas Mavericks – Charlotte Hornets 120:96 (37:20, 33:23, 21:26, 29:27)

Kristaps Porzingis 24pkt/13zb – Gordon Hayward 17pkt/6zb/6as

Denver Nuggets – Washington Wizards 113:107 (29:22, 30:19, 32:29, 22:37)

Nikola Jokic 28pkt/19zb/9as/3prz – Bradley Beal 19pkt/3zb/10as

Los Angeles Clippers – Phoenix Suns 111:95 (27:21, 29:23, 23:25, 32:26)

Luke Kennard 16pkt/9zb/4as – Cameron Payne 12pkt/4zb/4as