EuroCup: Śląsk rozpoczyna rundę rewanżową od ponownej przegranej z Lietkabelisem
Piotr Janczarczyk

EuroCup: Śląsk rozpoczyna rundę rewanżową od ponownej przegranej z Lietkabelisem

  • Dodał: Piotr Janczarczyk
  • Data publikacji: 18.01.2022, 20:08

To nie był dobry mecz w wykonaniu wrocławskiego zespołu. "Trójkolorowi" zagrali dziś bez Kerema Kantera, co - jak się okazało - miało spory wpływ na ostateczny rezultat. Śląsk słabo radził sobie w strefie podkoszowej, a skuteczność zza łuku była niewystarczająca, aby przez 40 minut rywalizować z Litwinami. Dla Lietkabelisu najwięcej punktów zdobył Panagiotis Kalaitzakis (18 pkt).

 

 

Wydaje się, że Śląsk niemal każdy mecz w EuroCupie rozpoczyna w słabym stylu. Tak też było w starciu z Litwinami. Wrocławianie prędko stracili siedem oczek, a sami nie trafili choćby raz. Wówczas trener Urlep poprosił o przerwę na żądanie. Ta niewiele zmieniła w grze Śląska, który chwilę później tracił już nie siedem, a dwanaście punktów. Podopieczni Andreja Urlepa wrócili do rywalizacji dopiero za sprawą kilku celnych rzutów trzypunktowych. Mimo tego, po 10 minutach gry Litwini mieli dwucyfrową przewagę. "Trójkolorowi" dobrze zaczęli drugą kwartę, dzięki czemu różnica dzieląca obie ekipy nieco się zmniejszyła. Szczególnie dobrze prezentował się Jakub Karolak, który punktował zarówno zza łuku, jak i spod kosza. Z kolei bolączką zespołu z Wrocławia były rzuty trzypunktowe rywali. Lietkabelis skarcił nimi Śląsk aż pięć razy w pierwszej kwarcie, więc w kolejnych minutach naturalną koleją rzeczy były następne próby zza linii 6,75 m. Litwini byli także groźni w strefie podkoszowej, wykorzystując przewagę nad słabszym fizycznie Langevinem. Zmieniający go Meiers również nie był zbyt przydatny, grając zdecydowanie poniżej oczekiwań. Dobra końcówka pierwszej połowy pozwalała jednak myśleć o optymistycznym ostatecznym rezultacie - Śląsk odrobił kilka oczek, a Lietkabelis prowadził 50:38.

 

Po piętnastominutowej przerwie "Trójkolorowi" często tracili punkty poprzez własne błędy, którymi były straty czy niewykorzystane sytuacje spod kosza. W trzeciej kwarcie Śląskowi nie wychodziło niemalże nic, szczególnie w ofensywie. Brakowało również punktów zza łuku Karolaka, który dobrze spisywał się w pierwszej połowie. Rosła frustracja, a wraz z nią liczba przewinień technicznych dla zawodników czy "ławki". Obie ekipy dzieliło już 20 oczek, przez co wrocławianom znacznie spadły morale. Wówczas ewentualne zwycięstwo Śląska należało rozpatrywać w kategorii cudu. Gra "Trójkolorowych" nie polepszała się, a tym samym szanse na wtorkową wygraną malały. Co więcej, Litwini wciąż prezentowali efektywną koszykówkę, czego skutkiem było nawet 28-punktowe prowadzenie w połowie czwartej kwarty. Wtedy obaj szkoleniowcy stopniowo zaczęli wprowadzać graczy rezerwowych. Na boisku pojawił się m.in. Szymon Tomczak, który potrzebował raptem dwóch minut, aby pokazać się ze znacznie lepszej strony niż Martins Meiers. Finalnie Lietkabelis ponownie pokonał ekipę z Wrocławia, tym razem wygrywając 88:65. Dla Śląska była to ósma przegrana w EuroCupie, zaś dla Litwinów - piąte zwycięstwo.

 

Lietkebalis Panevezys - WKS Śląsk Wrocław 88:65 (29:19, 21:19, 17:9, 21:18)

 

Lietkabelis: Kalaitzakis 18, Lipkevicius 16, Gagić 14, Giedraitis D. 10, Vasiliauskas 8, Zemaitis 8, Berzins 7, Vaiciunas 3, Giedraitis K. 2, Maldunas 2.

 

WKS Śląsk: Justice 13, Karolak 11, Dziewa 11, Langevine 9, Ramljak 7, Tomczak 5, Gabiński 3, Meiers 2, Trice 2, Kolenda 2. 

Piotr Janczarczyk – Poinformowani.pl

Piotr Janczarczyk

Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.