TAURON 1. Liga: Gwardia postawiła się liderowi

  • Dodał: Enwer Półtorzycki
  • Data publikacji: 25.01.2022, 03:40

Problemy zdrowotne nie ominęły również męskich pierwszoligowych drużyn. Na osiem zaplanowanych spotkań rozegrano tylko sześć, z czego stracie Olimpii z Chrobrym odwołano dzień przed pierwszym gwizdkiem. Trzy mecze wygrali goście, dwa rozstrzygał tie-break, a pozytywną niespodziankę tej kolejki sprawił zespół z Kluczborka.

 

19. serię gier rozpoczęło starcie Częstochowie, gdzie tamtejszy Norwid podejmował wicelidera z Będzina. Przed spotkaniem Piotr Gruszka trener gospodarzy zwracał uwagę na rosnącą formę zespołu, ale również podkreślał utrzymujące się błędy w grze przy siatce oraz skuteczności w pierwszej akcji. Jego słowa znalazły odzwierciedlenie w sytuacji boiskowej. Gospodarze w kolejnym meczu nie potrafili narzucić rywalom swojego stylu gry. Po jednej dobrej akcji popełniali dwa błędu, co momentalnie wykorzystywali przyjezdni. Częstochowianie zanotowali o 18% mniejszą efektywność ataku i osiem punktowych bloków mniej od rywali. Ta różnicą dała będzinianom komplet „oczek”.

 

Exact Systems Norwid Częstochowa – MKS Będzin 0:3 (20:25, 17:25, 25:27)

 

Pierwszym sobotnim spotkaniem była rywalizacja Visły Bydgoszcz z SMS-em Spała. Miała ona stać się kluczowym krokiem gospodarzy do marszu w górę tabeli, gdyż wszystkie tegoroczne potyczki kończyły się ich porażkami. Podopieczni trenera Marcina Ogonowskiego faktycznie przełamali negatywną passę. Przyczynili się do tego młodzi siatkarze ze Spały, którzy co prawda stosowali schematy taktyczne, lecz mieli problemy z organizacją gry, przy serii błędów własnych. Oddali w ten sposób jedenaście punktów, które zaważyły o losach setów, przy sytuacjach stykowych.  

 

BKS Visła Proline Bydgoszcz – SMS PZPS Spała 3:0   (25:23, 25:18, 25:14)

 

Liderujący BBTS przyjechał do Wrocławia, aby spokojnie zainkasować kolejne trzy punkty i powiększyć przewagę nad grupą pościgową. Stało się jednak inaczej, gdyż chwilowe braki koncentracji w postawie bielszczan natychmiast wykorzystywali gwardziści. Sami jednak nie ustrzegali się błędów własnych, a wówczas rolę dominatorów przejmował rywal. Żadna z drużyn nie potrafiła utrzymać dyspozycji na dystansie całego spotkania, o czym świadczą punktowe różnice w elementach technicznych. Na czternaście asów serwisowych gospodarzy, taka samą liczbą skutecznych bloków odpowiadali przyjezdni. O losach spotkania rozstrzygał tie-break w którym, decydujące okazało się doświadczenie lidera. Podopiecznym trenera Harryego Brokkinga wystarczyła nawet niewielka przewaga, aby spokojnie grać swoją siatkówkę, a presję wyniku przekazać na barki rywala.

 

Chemeko-System Gwardia Wrocław – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (19:25, 25:23, 13:25, 25:16, 11:15)

 

Legia Warszawa na kolejne spotkanie udała się do Świdnika. Do zespołu, który walczy o ligowe podium, lecz ma tylko jednopunktową przewagę nad drużyną ze stolicy. To z kolei potwierdza, jak dużą niespodziankę nadal sprawia beniaminek. Tym razem jednak mimo usilnych starań nie potrafił narzuć gospodarzom swojego stylu gry. Podopieczni trenera Witolda Chwastyniuk od początku kontrolowali wydarzenia na boisku, wykorzystując do tego przewagę w przyjęciu zagrywki i efektywności bloku. Co prawda w trzeciej odsłonie stracili koncentrację, a w konsekwencji seta, lecz nie zaważyło to na zdobyczy punktowej. Komplet „oczek” pozwolił im zachować czwartą lokatę.

 

Polski Cukier Avia Świdnik – Legia Warszawa 3:1 (25:15, 25:17, 22:25, 25:19)

 

Siatkarskie przysłowie: „kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 3:2” nie sprawdziło się w Siedlcach, gdzie KPS podejmował zespołu z Wrześni. Kibice zgromadzeni na hali byli świadkami, jak ich drużyna po dwóch pewnie wygranych setach traci inicjatywę oraz impet w ataku, a do głosu dochodzą goście. Goście podrażni niemocą w premierowych odsłonach, uszczelnili blok, a przede wszystkich wzmocnili zagrywkę, odrzucając w ten sposób gospodarzy do siatki. Mobilizacja w ofensywie i spokojna gra, bazująca na powtarzalności sprawiła, że podopieczni trenera Mariana Kardasa nie tylko doprowadzili do remisu w setach, ale w tie-breaku wygrywali już 12:8. Zbyt szybko uwierzyli jednak, że mecz jest już skończony. Nie zdążyli zareagować na ofensywę gospodarzy, która ograniczyła błędu własne do minimum i skupiła się na konsekwentnym powtarzaniu akcji z wykorzystaniem liderów.

 

KPS Siedlce – Krispol Września 3:2 (25:20, 25:19, 22:25, 25:27, 15:13)

 

Ostatni mecz kolejki przyniósł niespodziankę, do jakiej doszło w Krakowie. Tamtejsi akademicy podejmowali niżej notowany, lecz punktujący zespół z Kluczborka. Pierwszy set nie zapowiadał porażki gospodarzy. Prowadzili oni grę, utrzymując przewagą już od początku seta. W kolejnych trzech rolę się odwróciły. To przyjezdni do kierunkowej zagrywki dołożyli skuteczność w pierwszych akcjach ze skrzydeł. Nie dominowali przy siatce, lecz potrafili rozrzucić blok rywali, zmuszając środowych to wybierania opcji. Trzy punkty pozwoliły im oddalić się od strefy spadkowej.

 

AZS AGH Kraków – Mickiewicz Kluczbork 1:3 (25:21, 25:27, 20:25, 20:25)

 

Mecz ZAKSY Strzelce Opolskie z Lechią Tomaszów Mazowiecki rozegrany zostanie 25 lutego, a Olimpii Sulęcin z SPS Chrobrym Głogów przełożono na 2 marca.