Ni hao Pekin (7) - Narciarstwo alpejskie

  • Dodał: Liwia Waszkowiak
  • Data publikacji: 27.01.2022, 16:00

Jazda w dół ze zbocza zdaje się fajną zabawą, a w rzeczywistości wymaga od profesjonalnych sportowców ogromu siły, wytrzymałości i umiejętności technicznych. W tym można zamknąć tak naprawdę narciarstwo alpejskie, które będzie cieszyć kibiców podczas zimowych igrzysk w Pekinie już od 6 lutego. Na czym to polega, kto w czym jest mocny i czego oczekiwać od naszych rodaków – odpowiedzi znajdziecie poniżej.

 

Garść historii

 

Narciarstwo alpejskie wywodzi się z rodziny konkurencji narciarskich, takich jak np. biegi narciarskie. Co ciekawe, pojęcie „narty” przez długi czas przypisywane było wyłącznie biegom narciarskim. Kolebką tej dyscypliny jest Skandynawia. W jednej z jaskiń w Norwegii znaleziono malunki przedstawiające narciarzy. Początkowo dwie, długie deski przymocowane do stóp służyły łatwiejszemu przemieszczaniu się. Z czasem ewoluowało to w kierunku sportu. Historia ta powędrowała zatem od biegów, przez skoki aż do narciarstwa alpejskiego, którego ojcem-założycielem stał się nie Norweg, a Austriak – Mathias Zdrasky.

 

Gdy narciarstwo dotarło do Alp pojawił się pewien mały problem. Narty stosowane w Skandynawii nie były przystosowane do ostrych i stromych zboczy – nie miały zwrotności, dzięki której można byłoby pokonywać wszelkie zakręty. Tutaj do akcji wkroczył wspomniany wyżej Mathias Zdrasky. Co zrobił? Mówiąc krótko uciął to, co za długie. Skrócił zakupione przez siebie narty o ponad metr, a ponadto dostosował także technikę jazdy. Opanował jazdę pługiem oraz boczny ślizg hamujący. W późniejszym czasie zaczął korzystać również z dwóch kijków, zamiast jednego.

 

W taki sposób narodził się pierwszy narciarz alpejski, a dzięki wprowadzonym przez niego zmianom zainteresowanie tym sportem wzrosło. Mimo tego zjeżdżanie po stokach nie było niezwykle popularne. Wchodzenie na zbocza sprawiało wiele kłopotu i dopiero, gdy powstały pierwsze wyciągi, narciarstwo samo w sobie zaczęło zyskiwać na popularności. Od lat dwudziestych XX wieku konkursy zaczęły odbywać się regularnie. W 1931 roku w Murren odbyły się pierwsze mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim, gdy wcześniej Międzynarodowa Federacja Narciarska włączyła wszystkie dyscypliny alpejskie do swojego programu. Samo narciarstwo alpejskie zadebiutowało na igrzyskach olimpijskich w 1936 roku. Wówczas odbyły się zawody w kombinacji (slalom oraz zjazd). Na kolejnych igrzyskach w 1948 roku oprócz kombinacji rozegrano slalom i zjazd osobno. W kolejnych latach narciarstwo alpejskie prężnie się rozwijało, dlatego też w 1952 roku dodano do powyższych slalom gigant, aczkolwiek zrezygnowano z kombinacji. I tak też trwało to do 1988 roku, gdy do gry powróciła kombinacja, a samą rywalizację rozszerzono dodatkowo o supergigant. Podczas ostatnich igrzysk w Pjongczang w programie zadebiutowały natomiast zmagania drużynowe.

 

Współcześnie najważniejszymi imprezami w narciarstwie alpejskim są igrzyska olimpijskie, Puchar Świata oraz mistrzostwa świata. O legendach narciarstwa alpejskiego może w innym artykule, natomiast należałoby wytłumaczyć w końcu na czym polega ta dyscyplina, a nie tylko z czego się wywodzi.

 

Zasady

 

O co chodzi w tym narciarstwie alpejskim? Przede wszystkim o to, by jak najszybciej zjechać na dół. Trasę wyznaczają specjalne tyczki lub chorągiewki i ważne jest, żeby z tej trasy nie wypaść.

 

Przechodząc natomiast do większych konkretów, w narciarstwie alpejskim wyróżniamy dwa typy konkurencji – szybkościowe i techniczne. Do szybkościowych zaliczają się zjazd oraz supergigant, do technicznych natomiast slalom i slalom gigant. Rozgrywana jest także kombinacja. Przez lata popularniejszą jej odmianą było połączenie jednego przejazdu w zjeździe i dwóch przejazdów slalomu, jednak od pewnego czasu rozgrywa się ją niemal tylko w formie jednego przejazdu supergiganta i jednego przejazdu slalomu, nazywanej nieraz superkombinacją. Od niedawna w programie znajduje się również konkurencja drużynowa.

 

Konkurencje szybkościowe

 

Zjazd

Jest to najszybsza konkurencja, tutaj zawodnicy potrafią pędzić z prędkością dobiegającą do nawet 150 km/h. Wzdłuż trasy ustawione są tak zwane bramki – w zjeździe mają tylko jeden kolor. Jedna bramka składa się z czterech tyczek i dwóch flag oraz musi być szeroka na przynajmniej 8 m. Zawodnik ma obowiązek zmieścić się w bramce – jeżeli mu się to nie uda, zostaje zdyskwalifikowany. Pokonanie trasy ułatwiają niebieskie linie z obu stron, wyznaczające ją od początku, do końca. Przed zawodami odbywa się trening, a udział w nim jest obowiązkowy. Co ważne, w zjeździe jest tylko jeden przejazd.

 

Supergigant

To konkurencja nieco bardziej techniczna od zjazdu, niemniej polega na tym samym. Zawodnicy mają wyznaczoną trasę oznaczoną niebieskimi liniami oraz bramkami, tutaj jednakże są one dwukolorowe, ustawione naprzemiennie. Przed supergigantem nie odbywa się trening, ale alpejczycy mają obowiązek zapoznać się z trasą. Tutaj także o ostatecznym rezultacie decyduje jeden przejazd.

 

Konkurencje techniczne

 

Slalom

W tej konkurencji trzeba mieć twarde nerwy, mocne mięśnie i kapitalne przygotowanie techniczne (nie to, żeby we wcześniejszych nie było to potrzebne). Slalom polega na jak najszybszym pokonaniu trasy, na której ustawione są tyczki - na przemian czerwone i niebieskie. Oczywiście nie jest to proste ułożenie, bramki są podkręcone, a wśród nich musi znaleźć się przynajmniej jeden wertikal – czyli kilka tyczek ustawionych w linii prostej w dość bliskiej odległości. Zawodnik musi wówczas pokonać ten odcinek przy bardzo szybkich zmianach krawędzi, by nie wypaść z trasy. Przejazdy są dwa, a ich łączny czas decyduje, na którym miejscu dany narciarz się znajdzie. Istotne jest również to, że przy drugim podejściu zawodnicy startują w odwrotnej kolejności, to znaczy osoba, która zajęła 30. miejsce rozpoczyna drugi przejazd. Później zawodnik 29., 28. itd. Na igrzyskach zawodnicy spoza czołowej trzydziestki rywalizują w kolejności zgodnej z zajętymi miejscami po przejeździe najlepszego w pierwszej próbie.

 

Slalom gigant

Slalom gigant uznawany jest często za najprostszą i najbardziej "naturalną" z konkurencji. Jest tu więcej bramek i zakrętów niż w zwykłym slalomie, ale są one łagodniejsze i w większej odległości od siebie. Rozwijana prędkość również jest większa. Teren powinien być urozmaicony pod względem nachylenia stoku i jego konfiguracji. Tutaj szczególnie potrzebna jest perfekcyjna technika i wytrzymałość. Obowiązują dwa przejazdy, podobnie jak w slalomie, drugi odbywa się po odwróceniu kolejności zajętych miejsc w tym pierwszym, a łączny czas obu przejazdów determinuje ostateczną pozycję w klasyfikacji.

 

Pozostałe

 

Kombinacja

Przez lata kombinacja była prestiżowa, ze względu na to, że wskazywała najwszechstronniejszych narciarzy. Niestety w ostatnich latach wymiera ona i niewykluczone, że na igrzyskach zobaczymy ją po raz ostatni. Rozważa się zastąpienie jej slalomem równoległym. Ogółem sposób rozgrywania kombinacji zmieniał się na przestrzeni lat, ale obecnie polega on na tym, że najpierw odbywa się supergigant, a następnie slalom, w którym od niedawna jako pierwszy trasę pokonuje ten, kto był najlepszy w supergigancie, a następnie kolejni zawodnicy.

 

Konkurencja drużynowa

"Drużynówka" to najmłodsza z konkurencji. Na igrzyskach zostanie rozegrana po raz drugi. Wystąpi szesnaście drużyn, a każda składa się z czterech zawodników: dwóch kobiet i dwóch mężczyzn. Mogą też zostać wskazani rezerwowi. Zwykle startują w drużynie specjaliści od konkurencji technicznych, ponieważ odbywa się ona w formie czterech wyścigów slalomu równoległego. Każde zwycięstwo to jeden punkt, wygrywa zespół, który będzie miał ich więcej. W przypadku remisu decyduje suma czasów przejazdów.

 

Faworyci

 

Opisanie faworytów w przypadku narciarstwa alpejskiego nie należy do najłatwiejszych, szczególnie w obliczu sytuacji, która miała miejsce podczas supergiganta w Cortina d’Ampezzo. Jedna z pretendentek do tytułu/ów mistrzyni olimpijskiej, złota medalistka w zjeździe z Pjongczangu, Sofia Goggia, uległa wypadkowi, który stawia pod znakiem zapytania jej występ w Pekinie. Włoszka doznała kontuzji kolana, mimo tego chce wystąpić na igrzyskach i rozpoczęła już rehabilitację. Goggia jest faworytką w konkurencjach szybkościowych. W tym sezonie Włoszka w zjeździe zwyciężyła czterokrotnie, w supergigancie natomiast triumfowała dwa razy. Trudno przewidzieć jak kontuzja wpłynie na jej formę i czy będzie w stanie rywalizować na tym samym poziomie, co wcześniej. Goggii nie można odmówić samozaparcia, umiejętności i piekielnie szybkich nart, więc jeśli kolano udźwignie ambicje, być może dokona czegoś wielkiego i mimo problemów zdrowotnych na jej szyi zawiśnie medal. Jej najgroźniejszymi rywalkami są Lara Gut-Behrami oraz Berezy Johnson, której jednakże zabraknie podczas igrzysk w Pekinie z powodu kontuzji kolana. Obie często stawały na podium obok Włoszki i prezentują naprawdę solidną formę w tym sezonie. Szwajcarka zdecydowanie pewniej czuje się w supergigancie i to właśnie tam można upatrywać jej największych szans. W supergigancie dobrze radzi sobie również Federica Brignone, zwyciężczyni z Sankt Moritz oraz Cortina d’Ampezzo.

 

Jeśli chodzi o konkurencje techniczne, w tym roku slalom został zdominowany przez Petrę Vhlovą. Zdobywczyni Kryształowej Kuli w sezonie 2020/2021, w tej konkurencji czuje się jak ryba w wodzie. Po piętach depcze jej Mikaela Schriffin, która dwukrotnie „ukradła” zwycięstwo Słowaczce. Zdaje się, że to właśnie między tymi dwoma paniami rozstrzygnie się rywalizacja o tytuł mistrzyni olimpijskiej. W przypadku slalomu giganta największa walka wywiąże się najprawdopodobniej pomiędzy Mikaelą Shiffrin, Sarą Hector oraz Tessą Worley. Shiffrin ma na swoim koncie już dwa olimpijskie złota – z Soczi w slalomie, a także z Pjongczangu za giganta właśnie. Jej rywalki nie mają takich dokonań, ale w tym sezonie radzą sobie naprawdę dobrze i zapewne pokażą się ze świetnej strony.

 

W przypadku kombinacji trudno jest określić, która z zawodniczek jest faworytką. Niemniej zdaje się, że największa walka stoczy się między wspomnianą wyżej Mikaelą Shiffrin, Wendy Holdener oraz Federicą Brignone. Biorąc jednak pod uwagę formę i dotychczasowe osiągnięcia wydaje się, że największe szanse na złoto ma Mikaela Shiffrin.

 

Panie zostały omówione, przyszedł zatem czas na panów. Tutaj, podobnie jak w przypadku kobiet, jest pewne nazwisko, które w tegorocznym sezonie wyróżnia się na tle innych, jeśli chodzi o konkurencje szybkościowe. Aleksander Aamodt Kilde na pierwszym miejscu podium stawał w tym roku sześć razy (trzy w supergigancie i trzy w zjeździe). Najpoważniejszymi konkurentami dla Norwega w zjeździe zdają się Beat Feuz, Dominik Paris oraz Vincent Kriechmayr. Feuz ma na koncie brązowy medal z Pjongczangu w zjeździe. Natomiast cała trójka w tym sezonie prezentuje solidną formę, a każdy z nich zwyciężył w Pucharze Świata co najmniej raz. Jeśli chodzi o supergiganta, konkurencją dla Kilde będzie przede wszystkim dwóch panów – Marco Odermatt oraz Vincent Kriechmayr. Odermatt odniósł zwycięstwa w dwóch supergigantach, Kriechmayr natomiast kilkukrotnie znajdował się na podium.

 

Konkurencje techniczne dają nieco szerszy wachlarz zawodników i zaczynając od slalomu jednym z faworytów jest Clement Noel. Ma on dość sporo pecha w tym sezonie, kilkukrotnie lądował poza trasą, ale nie brakuje mu umiejętności i dobrej techniki. Niekończenie przejazdów jest po części efektem jego niezwykle agresywnego stylu jazdy. Dobrym rywalem zdaje się również Manuel Feller, który kilka razy stawał na podium i nie brakuje mu niczego, by powalczyć o medal. Oprócz nich naturalnych wyborem wydaje się medalista z Pjongczangu oraz Soczi, a także zdobywca Kryształowej Kuli w ubiegłym sezonie – Alexis Pinturault. Przechodząc do slalomu giganta zdecydowanie warto wspomnieć o kilku nazwiskach, które pojawiły się już wyżej. Marco Odermatt, czterokrotny zwycięzca gigantów, o medale powalczy najprawdopodobniej z Manuelem Fellerem oraz Alexisem Pinturault. Ta trójka dwa razy stawała obok siebie na podium, a miejscami zamieniali się tylko Austriak z Francuzem. Może podobny scenariusz czeka nas w Pekinie?

 

W przypadku kombinacji można tak naprawdę powyższą trójkę przekopiować. Trudno jest ocenić, kto ma największe szanse, ale po tym jak wyglądała rywalizacja do tej pory, to duża szansa, że to właśnie między nimi rozstrzygnie się ostateczna „rozgrywka”.

 

Na koniec pozostała nam kwestia drużynowa. Na igrzyskach „drużynówka” zadebiutowała zaledwie cztery lata temu w Pjongczang, wówczas triumfowali Szwajcarzy. Obok nich znalazła się reprezentacja Austrii oraz Norwegii. Szwajcaria zdecydowanie wciąż ma czołowych zawodników i zawodniczki, natomiast do walki o zwycięstwo dołączą z pewnością reprezentanci i reprezentantki Włoch, a także Szwecji.

 

Polacy

 

Tyle o tych zagranicznych, świetnych zawodnikach i przyszedł czas na… Polskę. Pierwszym w historii medalem w narciarstwie alpejskim może poszczycić się Andrzej Bachleda-Curuś. Był to brąz wywalczony w mistrzostwach świata w Val Gardena w 1970 roku. Cztery lata później udało mu się również zdobyć srebro, tym razem w Sankt Moritz. Wśród kobiet utalentowanymi alpejkami w latach 80. były zdecydowanie Małgorzata i Dorota Tlałka, które wielokrotnie stawały na podium w Pucharze Świata. Od tamtego czasu nastała posucha i trudno wypatrywać sukcesów na miarę sióstr Tlałek. Współcześnie najlepiej radzi sobie Maryna Gąsienica-Daniel i to właśnie ją zobaczymy w Pekinie. Oprócz niej w kadrze znaleźli się Magdalena Łuczak, Zuzanna Czapska, Hanna Zięba, Michał Jasiczek oraz Paweł Pyjas. Zapewne z największym od lat zainteresowaniem będziemy spoglądali na rywalizację na alpejskich stokach ze względu na dyspozycję Gąsienicy-Daniel w slalomie gigancie. Polka od zeszłego sezonu regularnie plasuje się w czołowej dziesiątce pucharowych zawodów. W tym sezonie trzykrotnie była szósta i wydaje się, że walka o podium jest w jej zasięgu. Ciekawie będzie również oglądać świetnie rozwijającą się Łuczak, która, mimo młodego wieku, ma już na swoim koncie punkty Pucharu Świata w slalomie gigancie i świetny występ na ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Warto też mieć oko na zaledwie 16-letnią Hannę Ziębę, dla której występ w Pekinie będzie debiutem w rywalizacji z najlepszymi.

 

Typy portalu poinformowani.pl 

zakładając, że kontuzja nie przeszkodzi Sofii Goggii 

 

Kobiety:

Zjazd: Sofia Goggia

Supergigant: Sofia Goggia

Slalom: Petra Vhlova

Slalom gigant: Mikaela Shiffrin

Kombinacja: Mikaela Shiffrin

 

Mężczyźni:

Zjazd: Aleksander Aamodt Kilde

Supergigant: Aleksander Aamodt Kilde

Slalom: Clement Noel

Slalom gigant: Marco Odermatt

Kombinacja: Marco Odermatt

 

Drużynowo: Włochy

 

NARCIARSTWO ALPEJSKIE - PROGRAM

Liwia Waszkowiak

20-letnia studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, aspirująca na dziennikarkę sportową. Od dzieciństwa pasjonatka żużla i piłki nożnej, związana niegdyś z siatkówką, tańcem, a także przez dłuższą chwilę z lekkoatletyką.