Puchar CEV: Skra bliżej półfinału mimo olbrzymich problemów
Biuro prasowe PGE Skra Bełchatów

Puchar CEV: Skra bliżej półfinału mimo olbrzymich problemów

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 01.02.2022, 20:09

Z olbrzymimi problemami, ale plan wykonany – tak w skrócie można określić pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Pucharu CEV w wykonaniu Skry Bełchatów. Siatkarze Slobodona Kovaca mieli sporo problemów z rumuńską Arcadą Galati, jednak finalnie zwyciężyli 3:2 i to oni są w nieco lepszej sytuacji przed rewanżem.

 

Po niesamowitym dwumeczu z Neftochimikiem Burgas na podopiecznych Slobodona Kovaca w ćwierćfinale pucharu CEV czekał mistrz i lider rumuńskiej ligi – CMS Arcada Galati. Mimo wszystko to bełchatowianie byli zdecydowanym faworytem w dwumeczu i już w pierwszym starciu we własnej hali chcieli przybliżyć się do półfinału.

 

Gospodarze nerwowo rozpoczęli pierwszego seta, czego efektem było wyjście gości na prowadzenie 8:4. Gracze z Bełchatowa stopniowo rozkręcali się i dość szybko weszli na swój normalny poziom, doprowadzając do remisu 10:10. Kolejne piłki to walka obu drużyn punkt za punkt, do momentu pojawienia się w polu serwisowym Milada Epadipura. Seria kapitalnych serwisów irańskiego siatkarza spowodowała, że „Pszczółki” odskoczyły rywalom, osiągając sześciopunktowe prowadzenie 21:15. Wydawało się, że Skra bez większych problemów dowiezie przewagę do końca partii, jednak okres słabszej gry w ataku spowodował, że rumuński klub „doszedł” gospodarzy na punkt. Końcówka należała jednak do zawodników z Bełchatowa, którzy zwyciężyli inaugurującą partię do 25:21.

 

Drugi set rozpoczął się od gry punkt za punkt i żadna z drużyn nie zdołała odskoczyć rywalom. W pewnym momencie to Arcada zaczęła budować przewagę i przy stanie 13:10 Slobodon Kovac musiał przerwać serię gości czasem na żądanie. To przyniosło efekt, bowiem jego podopieczni natychmiast odrobili straty, jednak chwilę później znów tracili do przyjezdnych dwa „oczka”. Pomimo sporych problemów wynikających z niedokładności, gospodarzom udało się w końcu wyjść na prowadzenie 18:17, co zwiastowało emocjonującą końcówkę. Ostatecznie zwycięzcę partii musiała wyłonić gra na przewagi, jednak finalnie to gospodarze zwyciężyli 26:24, a partia zakończyła się asem serwisowym Mikołaja Sawickiego.

 

Podrażnieni porażką w drugim secie siatkarze z Rumunii od początku trzeciej partii odważnie wywierali presję na gospodarzach, wychodząc na prowadzenie 4:1. Zawodnicy Arcady podejmowali większe ryzyko w polu serwisowym oraz do końca walczyli o każdą piłkę w obronie, przez co Skra nie mogła rozwinąć skrzydeł. W poczynaniach bełchatowian widać było sporo nerwowości, co poskutkowało prowadzeniem gości 15:8. Podopieczni Slobodana Kovaca starali się odwrócić losy seta, jednak rozpędzeni siatkarze klubu z Gałacza na niewiele pozwolili gospodarzom, zwyciężając 25:19.

 

Czwarta partia rozpoczęła się dużo lepiej niż poprzednia dla siatkarzy bełchatowskiego. W początkowej fazie seta siatkarze Skry wywierali sporą presję na przeciwnikach. Rumuni jednak wyczuli swoją szansę i potężnymi serwisami odjeżdżali graczom Slobodana Kovaca. Nie pomogła przerwa na żądanie serbskiego szkoleniowca, nie pomogły zmiany – Skra gubiła się, co bezlitośnie wykorzystywali gracze Arcady, wychodząc na prowadzenie 17:11. Pomimo ambitnej gry gospodarzy, siatkarze rumuńskiego klubu nie pozwolili się dogonić, zwyciężając 25:21 i – dość niespodziewanie – doprowadzając do tie-breaku.

 

Ten fatalnie rozpoczął się dla „Pszczółek”, bowiem Rumuni szybko wyszli na prowadzenie 2:0. Straty jednak szybko udało się odrobić dzięki asom serwisowym Dicka Kooya oraz Aleksandara Atanasijevicia. Kolejne akcje upływały na wzajemnym kończeniu akcji przy serwisie rywali, przez co wynik cały czas oscylował w granicach remisu. Gospodarzom udało się jednak wyjść na prowadzenie 9:6, co dawało im solidną zaliczkę w końcówce piątej partii. Siatkarze z Rumunii do końca starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak bezskutecznie. Nerwowo grająca Skra zwyciężyła 15:13 i całe spotkanie 3:2.

 

Gospodarze na pewno nie zagrali swojej najlepszej siatkówki, jednak cały czas znajdują się w nieco lepszej pozycji przed meczem rewanżowym. W Rumunii podopieczni Slobodana Kovaca muszą wygrać, aby awansować do najlepszej „czwórki” Pucharu CEV. Patrząc na dzisiejszą grę bełchatowian wydaje się, że drugiego tak słabego spotkania siatkarze Skry raczej nie rozegrają.

 

Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane 8 lutego o godzinie 17:00.

 

PGE Skra Bełchatów – CMS Arcada Galati 3:2 (25:21, 26:24, 19:25, 21:25, 15:13)