Puchar Anglii: Tottenham gra dalej, Moder i spółka za burtą
Paul Hudson/www.flickr.com/photos/pahudson/49392043081/

Puchar Anglii: Tottenham gra dalej, Moder i spółka za burtą

  • Dodał: Izabela Szukowska
  • Data publikacji: 05.02.2022, 22:55

Weekendowe wydanie piłkarskich zmagań na Wyspach to prawdziwa gratka dla fanów romantycznego futbolu. W Pucharze Anglii może zdarzyć się wszystko, o czym przekonał się chociażby West Ham czy Chelsea. W jednym z sobotnich spotkań o awans do kolejnej rundy powalczyli Tottenham oraz Brighton. Lepszy okazał się zespół Antonio Conte i to on pozostaje w walce o trofeum.

 

Koguty wybiegły na murawę zmotywowane i rozpoczęły szturm na bramkę oponentów chwilę po pierwszym gwizdku arbitra. Na otwarcie wyniku nie musieliśmy czekać długo. Harry Kane zapisał się na liście strzelców w 13. minucie za sprawą celnego strzału z dystansu w prawy górny róg. Piłka trafiła do niego po stracie oponenta i to nie był jedyny raz w spotkaniu, gdzie Brighton pomógł nieco swoim rywalom. Cała ekipa Mew przesunęła się pod strefę strzeżoną pilnie przez Hugo Llorisa, jednak niewiele z tego wyszło. Wkrótce futbolówkę przejął Emerson Royal i rozpoczął samotny rajd przy krawędzi pola gry. Stoper dotarł na prawe skrzydło, podniósł głowę, wymierzył i kopnął piłkę w kierunku dalszego słupka. Los chciał, że ta odbiła się od Solomona Marcha i wpadła do siatki. Na liczniku pojawił się obiecujący wynik dla Tottenhamu – 2:0. Swoich szans szukali także Sergio Reguilon, ponownie Kane czy Lucas Moura, ale finalnie musieli obejść się smakiem. Zespół gości, choć bez gola, nie wyglądał przy Kogutach blado. Przed przerwą świetną okazję na gola kontaktowego miał Jakub Moder. Obiecującą piłkę do reprezentanta Polski posłał Neal Maupay, jednak pomocnik nie zdołał jej wykorzystać. Futbolówka poszybowała nad poprzeczką.

 

Po powrocie z szatni Jakub Moder chciał się zreflektować i po raz kolejny spróbować zaskoczyć Hugo Llorisa. W 49. minucie przyjął piłkę i oddał bezpośredni strzał z dystansu. Ponownie zabrakło kilku centymetrów, by futbolówka wpadła do bramki. Sprawy w swoje ręce wziął Yves Bissouma i chociaż wykazał się lepszą celnością od Polaka, kapitan Tottenhamu pozostał czujny, tym samym zachowując czyste konto. To nie był koniec natarcia Mew. W 52. minucie Tariq Lamptey wbiegł w pole karne, aby odebrać podanie od kolegi z drużyny, ale obrońca Spurs był szybszy. Tempo gry stale rosło. Kilka minut później do futbolówki doskoczył Heung-Min Son, opanował piłkę, a następnie wycelował w sam środek bramki. Robert Sanchez wykazał się refleksem i o podwyższeniu wyniku nie było mowy. Niedługo potem Brighton dopiął swego, zdobywając gola kontaktowego. Llorisa pokonał Yves Bissouma, który przedarł się przez kilku obrońców po lewej stronie od bramki, następnie przeszedł z piłką "przyklejoną" do buta na sam środek i huknął przed siebie. Futbolówka trafiła rykoszetem w plecy Hojbjerga i wpadła między słupki, pozostawiając kapitana Spurs zupełnie bezradnego. Tottenham odpowiedział błyskawicznie – w 66. minucie kolejnego gola na swoje konto wpisał Harry Kane, wślizgując się do bramki razem z piłką. Obie ekipy przez pozostałą część spotkania kilkukrotnie zbliżały się do pola karnego przeciwników, jednak licznik ani drgnął. Nie pomógł nawet celny strzał Sergio Reguilona w 88. minucie – Sanchez, podobnie jak Lloris wcześniej, powstrzymał zamiary napastnika. Po upływie sześciu minut doliczonego czasu gry arbiter zagwizdał po raz ostatni. Brighton musiał oddać wyższość Tottenhamu.

 

Tottenham Hotspur F.C. – Brighton & Hove Albion F.C. 3:1 (2:0)
Bramki: 13' Kane, 24' March (sam.), 66' Kane – 63' Bissouma
Tottenham: Lloris – Romero (77' Rodon), D. Sanchez, Davies – Royal (87' Doherty), Winks (77' Bentancur), Hojbjerg, Reguilon – Moura (68’ Kulusevski), Kane, Son (69’ Bergwijn)
Brighton: R. Sanchez – Lamptey (79' Welbeck), Webster, Dunk, Cucurella – Gross, Lallana (46’ Veltman), Bissouma – March (61’ Caicedo) – Maupay, Moder (79' Ferguson)
Żółte kartki: 86' Bentancur – 57’ Veltman
Sędzia: Stuart Attwell