Dart - Players Championship: weekend dla Joe Cullena. Świetna niedziela w wykonaniu Ratajskiego
- Dodał: Mateusz Czuchra
- Data publikacji: 13.02.2022, 22:53
Joe Cullen zdominował weekendowe rozgrywki Players Championship. Anglik triumfował zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Szczególnie dobry dla biało-czerwonych okazał się drugi dzień zawodów. Wówczas najlepiej z Polaków zaprezentował się Krzysztof Ratajski, który dotarł aż do półfinału. Natomiast w sobotę wyjątkowym osiągnieciem popisał się Matt Campbell, który zakończył lega w dziewięciu lotkach.
Zarówno Krzysztof Ratajski, jak i Krzysztof Kciuk nie zaliczą sobotniego turnieju Players Championship do udanych. Obaj przegrali już w pierwszej rundzie. Natomiast bardzo dobre spotkanie w tej fazie rozegrał Radek Szagański, który pokonał Johna Browna 6:0. Z kolei w drugim spotkaniu Szagański zmierzył się z pogromcą Ratajskiego, Jimem McEwanem. Mimo, że reprezentant Polski prowadził 3:0, to finalnie przegrał 4:6 i pożegnał się z rywalizacją. Tego dnia nadzwyczajnego wyczynu dokonał do tej pory nieznany Matt Campbell. Kanadyjczyk w przegranym meczu pierwszej rundy z Damonem Hetą wyzerował licznik w dziewięciu lotkach. Ostatecznie spotkanie przegrał, a Australijczyk niespodziewanie dobrze spisał się podczas zawodów, które zakończył dopiero w finale. Tam od niego lepszy okazał się Joe Cullen.
O ile w sobota nie należała do polskich reprezentantów, to niedziela była bardzo dobrym dniem w wykonaniu biało-czerwonych. Najgorzej z naszych spisał się Krzysztof Kciuk, który odpadł w drugiej rundzie, przegrywając z liderem światowego rankingu Gerwynem Pricem. Natomiast w trzeciej fazie doczekaliśmy się polskiego pojedynku. Po emocjonującym spotkaniu Radek Szagański uległ Krzysztofowi Ratajskiemu 5:6. "Polish Eagle" nie zamierzał spoczywać na laurach i w kolejnej części do domu odesłał Ryana Joyce'a oraz Dave'a Chisnalla. Polak zatrzymał się dopiero w półfinale, gdy lepszy od niego okazał się Dimitri Van den Bergh. Belg w finale rywalizował z sobotnim zwycięzcą, Joe Cullenem. Anglik i tym razem nie miał sobie równych, a w finałowym pojedynku oddał tylko jednego lega swojemu rywalowi.