CEV Liga Mistrzów: pięciosetowy majstersztyk dla ZAKSY!

Stawką tego spotkania nie był ćwierćfinał. Stawką było natomiast zakończenie fazy grupowej na szczycie tabeli - zarówno ZAKSA, jak i Lube awans do kolejnego etapu rozgrywek miały bowiem zapewniony, ale pozostawało pytanie: kto będzie liderem grupy C na koniec? 

Mecz we Włoszech już od pierwszych minut przynosił ciekawe wymiany na siatce z ich mocnym zakończeniem. Pierwszego asa w tym spotkaniu posłał Lucarelli. Przyjezdni dzięki pracy w bloku wyszli na prowadzenie 5:3, ale długo się nim nie nacieszyli. Kędzierzynianie ładnie grali w ofensywie, choć zdarzały się momenty, gdzie górą byli czujni na siatce gospodarze. Mniej więcej na półmetku seta znów wyżej byli podopieczni trenera Cretu - 17:14. Zawodnicy Lube popełniali zaskakująco dużo błędów własnych, chociażby w rozegraniu. To z pewnością ułatwiło polskiej ekipie drogę do zwycięstwa 25:22 w tej partii.

Jak poprzedni set się zakończył, tak i kolejny się zaczął - od zepsutych zagrywek po obu stronach. Świetnie jednak na siatce popracował Huber i momentalnie były dwa "oczka" więcej po stronie ZAKSY. Rozgrywający gości wiedział, do kogo najlepiej posyłać piłki, dzięki czemu ten wynik cały czas się utrzymywał. Lepszy moment Lube nadszedł natomiast przy stanie 13:13, gdzie włoski zespół zaczął lepiej kontrolować decyzje na siatce. Ich asem w rękawie okazały się... asy serwisowe. Przede wszystkim w decydującej fazie seta, bo tam bohaterem okazał się Garcia Fernandez. Portorykańczyk dwa razy z rzędu rozbił obronę kędzierzynian i tym razem to Lube cieszyło się z wygranej - 25:21.

Będący w gazie zawodnicy Lube fenomenalnie rozpoczęli trzecią partię, a ułatwiły im to niedokładne dogrania po drugiej stronie siatki - 4:1. Nawet czas wykorzystany przez trenera Cretu nie od razu przyniósł efekty, bo po stronie gości pojawiały się niepotrzebne błędy w polu serwisowym. Sytuację jednak w miarę kontrolowali Semeniuk i Huber, którzy konsekwentnie odrabiali straty punkt po punkcie. Wszystko miało się rozstrzygnąć w końcówce seta. I ten moment meczu był właśnie idealną definicją siatkówki - choć gospodarze prowadzili już 24:21, stracili nagle kilka punktów z rzędu. Na zagrywce pomylił się Zaytsev, a Lucarelli nie poradził sobie z blokiem kędzierzynian i było po 24. Wtedy chłodniejszą głowę zachowali przyjezdni i po świetnym epizodzie w polu serwisowym wygrali na przewagi - 24:26.  

Kto by się spodziewał, że czwarta partia również będzie wyrównaną walką? Po asie serwisowym Semeniuka ZAKSA miała po swojej stronie prowadzenie 6:4, ale za moment był już remis. I tak w kółko... Dużą rolę w tym secie odgrywała dyspozycja blokujących. Na półmetku nadal nie było większego dystansu (15:15), ale wkrótce słabszy moment w grze zaliczył Kluth i nie potrafił znaleźć sposobu, by przebić się przez blok rywali. Końcówka seta należała natomiast do Simona, który po prostu bawił się w ofensywie. Lube wyrównało wynik tego meczu i tie-break w Treia stał się rzeczywistością

W tym meczu było wszystko, czego kibice mogliby wymagać od pojedynku gigantów. Do tego jeszcze można dołożyć kosmiczną serię kędzierzynian w tie-breaku. Co tam się działo! Kapitalne zawody do końca rozgrywał Huber, ale środkowemu wtórował Semeniuk. Błędy gospodarzy jeszcze bardziej oddaliły ich od szansy na zwycięstwo w tym zaciętym boju - 1:8. Kędzierzynianie wiedzieli, że nie oddadzą już tego meczu, ale ani na moment się nie zatrzymali. Błąd rozgrywającego Lube na koniec tego seta tylko dopiął wszystko na ostatni guzik - 10:15.

Cucine Lube Civitanova - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:22, 25:21, 24:26, 25:21, 10:15)

Lube: Simon, Lucarelli, De Cecco, Garcia Fernandez, Yant, Anzani, Balaso (libero)

ZAKSA: Semeniuk, Kaczmarek, Smith, Huber, Janusz, Śliwka, Shoji (libero)