Premier League: "Koguty" zdobyły Etihad Stadium!

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 19.02.2022, 20:28

Niespodzianka na Eithad Stadium! Po siedmiu zwycięstwach z rzędu na własnym boisku w lidze „Obywatele” znaleźli pogromcę. Tym okazał się Tottenham, który po kapitalnej końcówce zwyciężył 3:2 w spotkaniu 26. kolejki Premier League. Bohaterem „Kogutów” zostali – nie po raz pierwszy – Son oraz Kane.

 

Sobotnią serię gier 26. kolejki ligowych zmagań w Anglii zamykało spotkanie na Eithad Stadium, gdzie „Obywatele” podejmowali Tottenham. Obie drużyny potrzebowały kompletu punktów – gospodarze, aby utrzymać bezpieczną przewagę nad goniącym ich peletonem, zawodnicy z Londynu zaś musieli wygrać, aby wciąż liczyć się w walce o europejskie puchary w przyszłym sezonie.

 

Kibice nie musieli długo czekać na gola, bowiem wynik został otwarty po zaledwie czterech minutach gry. Kapitalnym, prostopadłym podaniem przez Harry’ego Kane’a został obsłużony Son. Koreański napastnik popędził na bramkę Edersona i znalazł się w sytuacji sam na sam z brazylijskim golkiperem, jednak znalazł lepiej ustawionego Dejana Kulusevskiego. Szwedowi nie pozostało nic innego, jak umieścić piłkę w pustej bramce, wyprowadzając „Koguty”  na prowadzenie. Po stracie bramki obraz gry wyglądał tak, jak można było się tego spodziewać – podopieczni Pepa Guardioli wymieniali dziesiątki podań na połowie przeciwnika, jednak niewiele to dawało. Dopiero po upływie kwadransa dobrą szansę miał Joao Cancelo, jednak portugalski obrońca swój rajd zakończył niecelnym uderzeniem. Napór piłkarzy z niebieskiej części Manchesteru wzmagał się, czego efektem był słupek po uderzeniu Gundogana oraz kolejny niecelny strzał Cancelo. Piłkarze Antonio Conte z kolei nie atakowali tak zawzięcie jak w początkowej fazie meczu i skupiali się głownie na kontratakach, bazując na szybkości Sona. Gospodarze nie ustawali jednak w staraniach i w 33. minucie dopięli swego. Po dośrodkowaniu Sterlinga w pole karne, golkiper londyńskiej drużyny nie zdołał złapać piłki. Ta spadła pod nogi Ilkaya Gundogana, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do bramki. Pomimo kilku prób zmiany wyniku z obu stron, kibice na Eithad Stadium nie obejrzeli więcej bramek do przerwy, co zwiastowało emocje w drugiej części meczu.

 

Pomimo rozbudzonych w pierwszej połowie apetytów, na pierwszy strzał w drugiej części meczu trzeba było czekać prawie dziesięć minut, jednak uderzenie Sona nie sprawiło jakichkolwiek problemów Edersonowi. Pomimo optycznej przewagi gospodarzy, to Tottenham po raz drugi wyszedł na prowadzenie kwadrans po wznowieniu gry. Sympatycy klubu z Londynu mogli poczuć niejako „deja vu”, bowiem bramka padła po akcji znanej z poprzednich sezonów – zagranie Sona (w tym przypadku dośrodkowanie) oraz pewne, nie pozostawiające szans bramkarzowi, wykończenie Kane’a. Kilka minut później kolejną kapitalną sytuację (znów po podaniu Sona) miał Anglik, jednak tym razem górą był brazylijski golkiper City. W odpowiedzi ładny strzał oddał Gundogan, jednak fantastyczną interwencją popisał się Hugo Lloris. „Koguty” mogły zamknąć mecz na niespełna 20 minut przed końcem meczu, kiedy bramkę zdobył Kane, ale analiza VAR wykazała, że Anglik znajdował się na pozycji spalonej. Gospodarze do końca walczyli o wyrównanie i – z pomocą VAR-u – ta sztuka im się udała. Prowadzący zawody Anthony Taylor nie zauważył zagrania ręką Cristiana Romero, jednak po konsultacji z wozem zmienił swoją decyzję. Do piłki ustawionej na 11. Metrze podszedł Riyad Mahrez i pewnym uderzeniem uradował kibiców na Eithad Stadium. To jednak nie wystarczyło na „Koguty”! Piłkarze z Londynu po raz kolejny pokazali, że gra się do końca, i zdobyli decydującą bramkę tuż przed zakończeniem spotkania! Dokładne dośrodkowanie Kulusevskiego kapitalnie wykończył strzałem głową Kane, nie dając szans na skuteczną interwencję Edersonowi.

 

Taki rezultat – wobec wcześniejszej wygranej Liverpoolu – spowodował, że przewaga zespołu Pepa Guardioli stopniała do pięciu „oczek” oraz jednego spotkania mniej rozegranego przez piłkarzy z miasta Beatlesów. Tottenham z kolei nie rezygnuje z walki o europejskie puchary na wiosnę – dzięki zwycięstwu awansował na siódme miejsce, tracąc trzy punkty do Arsenalu i West Hamu (przy czym „Młoty” mają rozegrane trzy spotkania więcej).

 

Manchester City – Tottenham 2:3 (1:1)

Bramki: 33’ Gundogan, 90+2’ Mahrez (k.) - 4’ Kulusevski, 59’, 90+5’ Kane

City: Ederson – Walker, Dias, Laporte, Cancelo – De Bruyne, Rodri, Gundogan – Silva, Foden, Sterling (68’ Mahrez)

Tottenham: Lloris – Romero, Dier, Davies – Emerson Royal (83’ Doherty), Bentacer, Hojbjerg, Sessegnon – Kulusevski, Son, Kane

Żółte kartki: Hojbjerg, Romero, Lloris

Sędzia: Anthony Taylor