Piłka nożna: FIFA, UEFA i sprawa rosyjska [FELIETON]

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 25.02.2022, 21:22

Świat sportu solidaryzuje się z Ukrainą. Większość międzynarodowych federacji sportowych jasno deklaruje swoje stanowisko wobec Rosji w obliczu wydarzeń z ostatnich dwóch dni. Większość, bowiem całkiem zastanawiające są stanowiska federacji piłkarskich: europejskiej oraz światowej.

 

Rosja zbrojnie zaatakowała terytorium Ukrainy - to fakt, nie opinia. Rosja dokonała tego bezprawnie - to także jest sprawą oczywistą. Nie mogą dziwić bowiem reakcje płynące z całego świata. Cały czas pojawiają się nowe informacje o politycznych i gospodarczych konsekwencjach działania wojsk rosyjskich, cała sytuacja odbije się także w zakresie kultury. W związku z tym kwestią czasu były ruchy dotyczące rosyjskiego sportu.

 

I takie nadeszły. Dziś po południu pojawiła się informacja o tym, że członkowie Zarządu Wykonawczego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zalecili poszczególnym federacjom odwołanie wydarzeń sportowych zaplanowanych w Rosji i na Białorusi. Wcześniej Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała, że odwołuje, zaplanowane w Niżnym Tagile oraz Czajkowskim, zawody Pucharu Świata kobiet w skokach narciarskich. Swój sprzeciw wobec agresji na Ukrainę wyrazili także włodarze Formuły 1, którzy zdecydowali się na odwołanie - zaplanowanego na 25 września br. - Grand Prix Rosji w Soczi. Taka sytuacja nie mogła jednak dziwić, patrząc na stanowisko w tej sprawie m.in. Maxa Verstappena czy Sebastiana Vettela. Wśród polskich zespołów także widać działania świadczące o potępieniu rosyjskich działań. Koszykarze Enea Zastalu Zielona Góra zawiesili swój udział w VTB United League, w której brali udział od trzech sezonów. O tym, co sądzą na temat sytuacji na Ukrainie, jasny przekaz dali także reprezentanci Polski w rugby na wózkach. W piątek mieli rozegrać spotkanie z Rosją w walce o miejsca 5-8. W związku z bardzo trudną sytuacją za naszą wschodnią granicą, Polski Związek Rugby na Wózkach podjął decyzję o nieprzystąpieniu do spotkania. W efekcie nasza reprezentacja została ukarana walkowerem, jednak pokazała, że nie powinny być tolerowane pewne zachowania.

 

Dlaczego o tym wspominam? Bo nie wszystkie federacje postąpiły tak, jak nakazywałaby logika. Mowa tutaj o - obok MKOl-u - największych, czyli FIFA oraz UEFA. Pomimo jasnej sytuacji we wschodniej części Europy oraz groźby wojny, szefowie obu organizacji okazali się dość pobłażliwi w stosunku do zawodów zaplanowanych na terenie Rosji oraz gry rosyjskich klubów.

 

Światowa federacja piłkarska wczoraj wydała oświadczenie, jednak okazało się ono jednym wielkim rozczarowaniem. FIFA bowiem - owszem - zawiesiła w strukturach organizacji, jednak… Kenię i Zimbabwe. Swoją decyzję Gianni Infantino argumentował wpływem rządzących w obu afrykańskich krajach na decyzje w rodzimych federacjach. Co do konfliktu na linii Rosja-Ukraina, szwajcarski zwierzchnik FIFA stwierdził, że póki co „sytuacja jest monitorowana” oraz, że federacja ma nadzieję na szybkie znalezienie wspólnego języka. Kropka. Żadnych konkretnych działań, żadnych uwag. Światowa federacja jawnie zakpiła z całego świata solidaryzującego się z narodem ukraińskim, zachowując się jak dyrektor szkoły, który pogrozi tylko palcem i będzie nadzorował zachowanie ucznia, który pobije drugiego. Bo po co karać ucznia (w tym przypadku Rosję), skoro można tylko monitorować jego zachowanie i sprawdzić, czy nie posunie się do kolejnych, jeszcze bardziej drastycznych, czynów, prawda?

 

Na decyzję światowej FIFA z wielką niecierpliwością czekał cały sztab i reprezentanci Polski w piłce nożnej, którzy już za niespełna miesiąc mają zmierzyć się z Rosją w półfinale barażu o mundial w Katarze. Już wczoraj polska federacja, wraz ze swoimi odpowiednikami z Czech i Szwecji (pozostałe reprezentacje w tej części „drabinki”), wystosowali - zarówno do federacji europejskiej, jak i światowej - list otwarty, w którym otwarcie zaznaczają, że sprzeciwiają się rozgrywaniu spotkań na terenie Rosji. Dodatkowo Polacy jasno określili swoje stanowisko: niezależnie od decyzji światowych władz, oni do Rosji nie polecą. Wobec bierności FIFA działacze nad Wisłą mieli nadzieję, że europejska federacja będzie bardziej stanowcza i podejmie stosowne kroki.

 

I rzeczywiście, UEFA wykazała się większą aktywnością. Pierwszym oczywistym krokiem było odebranie Petersburgowi tegorocznego finału Ligi Mistrzów i przeniesienie tego spotkania do Paryża. Dodatkowo europejska federacja nakazała rozgrywanie domowych meczów zarówno klubom, jak i narodowym reprezentacjom Rosji i Ukrainy na neutralnych boiskach. W teorii brzmi to konkretnie i jasno w odniesieniu do najbliższego meczu, jednak decyzja Aleksandra Ceferina… nie dotyczy spotkań barażowych. UEFA uważa bowiem, że skoro organizatorem mistrzostw świata jest FIFA, to ona powinna zająć jednoznaczne stanowisko także w sprawie spotkań rozstrzygających o awansie do nich. A że stanowisko światowej federacji jest znane od wczoraj, to wiemy, że nic nie wiemy. Absurd.

 

Skąd może brać się taka zachowawczość w działaniach obu federacji? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie jest bowiem tajemnicą, że szef FIFA żyje w dobrych relacjach z Władimirem Putinem. Pojawiało się wiele teorii sugerujących, że mundial w 2018 roku został zdobyty przez Rosję w nie do końca „czysty” sposób, jednak na to nie ma żadnych dowodów. Są jednak dowody na to, że z rąk prezydenta Federacji Rosyjskiej Gianni Infantino odebrał Order Przyjaźni. To może wyjaśnić opieszałość szefa FIFA. Włodarz najważniejszej federacji piłkarskiej na świecie ma nadzieję, że sytuacja na Ukrainie ustabilizuje się w najbliższym czasie, a sam Infantino nie będzie musiał szukać awaryjnego rozwiązania.

 

Jeszcze łatwiej wyjaśnić dość liberalne działanie federacji europejskiej na ekspansję Rosji. Nie jest tajemnicą, że jednym z głównych sponsorów UEFA jest Gazprom. Dokładając do tego obecność w Komitecie Wykonawczym jednej z najważniejszych osób w szeregach gazowego potentata i prezesa rosyjskiej federacji, Aleksandra Djukowa, układanka składa się w całość. Uzależniając się finansowo od Gazpromu, europejska federacja piłkarska sama wpadła w pułapkę, z której ciężko będzie się wydostać. Mimo to jako Polak i jako kibic więcej oczekiwałem od Zbigniewa Bońka, który pełni funkcję wiceprezydenta UEFA. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niego zaistniała sytuacja również nie jest łatwa, ale „Zibi” wie, co znaczy gra z orzełkiem na piersi. Ba, były już prezes PZPN sam występował w kadrze w niełatwych czasach (mam tutaj na myśli stan wojenny), więc dziwi mnie to, że nie ma nic przeciwko rozgrywania meczu z Rosją na jej terenie.

 

Nasuwa się zatem pytanie: co dalej? Uważam, że bojkot meczu w Moskwie jest dobrym rozwiązaniem. Owszem, z Czechami i Szwecją podarujemy reprezentacji Rosji awans na mistrzostwa świata, jednak pokażemy solidarność. W życiu bowiem są dużo ważniejsze rzeczy niż rywalizacja sportowa, zwłaszcza teraz.

 

Nie uważam także, że należy wykluczyć rosyjskich sportowców z międzynarodowych rozgrywek. Fakt, prezydent Rosji ma wielu fanów wśród sportowców (przykładami są Nikołaj Wałujew czy Aleksandr Owieczkin), jednak zdecydowana większość środowiska sportowego także apeluje o zaprzestanie działań wojennych. Niezależnie od narodowości, wszyscy zawodowi sportowcy z dumą reprezentują barwy swojego kraju, jednak są tylko ludźmi, mają uczucia. Dla Rosjan ta sytuacja wydaje się podwójnie trudna, bowiem zdają sobie sprawę także z tego, że pomimo ich niezależności, działania czynione przez ich rząd spowodują, że cały świat będzie patrzył na nich przez pryzmat zbrodni na Ukrainie. A przecież nie wszyscy Rosjanie to zbrodniarze - warto o tym pamiętać.

 

Na koniec wrócę jeszcze do działań PZPN-u. Dziś Cezary Kulesza zaproponował, aby znieść Ukraińców z limitu obcokrajowców w Ekstraklasie. Ruch odważny, ale mimo wszystko nieco nieprzemyślany. Pomysł sam w sobie jest interesujący, ale wobec aktualnej sytuacji za naszą wschodnią granicą nie do zrealizowania. I nie mam tutaj na myśli problemów po stronie polskiej, czy ktoś naprawdę wierzy w to, że Ukraińcy - wobec sytuacji, w jakiej się znaleźli - będą mieli ochotę wyjeżdżać do Polski i zarabiać na życie na boisku? Szczerze wątpię. Wobec mobilizacji na Ukrainie w tym momencie pomysł wydaje się nietrafiony, jednak uważam, że warto „podrzucić” ten pomysł, jeśli sytuacja u naszych sąsiadów się poprawi.

 

Podsumowując, wydająca się na pierwszy rzut oka podejrzana pobłażliwość dla Rosjan z kierunku FIFA oraz UEFA po głębszej analizie ma swoje racjonalne wytłumaczenie. Miejmy jednak nadzieję, że te dywagacje są ostatnimi w tym temacie i w najbliższym czasie będziemy mogli ponownie cieszyć się emocjami związanymi wyłącznie ze sportowymi emocjami. Czego serdecznie z całego serca sobie i Państwu życzę.