PKO Ekstraklasa: remis szczęśliwy dla obu stron

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 13.03.2022, 17:02

We Wrocławiu bezbramkowy remis, który można powiedzieć jest szczęśliwy i dla Śląska i dla Radomiaka. Wrocławianie nie wykorzystali rzutu karnego, radomianie już cieszyli się z bramki w 90. minucie, ale została ona anulowana.

 

Śląsk po udanym początku sezonu od kilku miesięcy znalazł się w głębokim kryzysie, który spowodował stopniowy spadek w tabeli, coraz gorsze nastroje w zespole, a wreszcie, po ostatniej porażce z Legią w Warszawie, z pracą pożegnał się Jacek Magiera. W jego miejsce zatrudniono Piotra Tworka, który oczywiście w ciągu kilkudziesięciu godzin nie był w stanie odmienić oblicza drużyny, ani wykreować rewolucji w składzie. Wrocławianie wyszyli więc do meczu z Radomiakiem bez bardzo istotnych zmian w podstawowym składzie, jak okazało się na boisku, formy nagle nie odzyskali. Radomiak w tabeli jest zdecydowanie wyżej, ale ostatnio swoją grą na kolana też nie rzucał, wspominając choćby sławetne lanie w Szczecinie. Jednak w początkowych minutach gry to goście mieli optyczną przewagę, częściej byli przy piłce, ich akcje były groźniejsze. Z czasem gospodarze zaczęli grać odważniej i częściej zbliżali się do bramki Majchrowicza, ale obie drużyny były nieskuteczne. Śląsk w samej końcówce pierwszej połowy stanął przed ogromną szansą objęcia prowadzenia. Rossi sfaulował Exposito w polu karnym i Daniel Stefański bez wahania wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Schwarz, zmylił Majchrowicza, ale piłka trafiła w słupek. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo.

 

Druga połowa upłynęła pod znakiem walki o środkową część boiska i nieliczne sytuacje bramkowe. Wrocławianie częściej zagrażali bramce rywala, ale strzałów celnych było jak na lekarstwo. Mecz nie był porywającym widowiskiem, to dość eufemistyczne określenie. W 75 minucie w krótkim czasie Radomiak miał dwie szanse na objęcie prowadzenia, ale piłkę wybijali Janasik i Szromnik. W kolejnych minutach obrona gospodarzy uwijała się jak w ukropie, bo zawodnicy beniaminka ekstraklasy przejęli inicjatywę. Pachniało bramką, która miejscowym zapewne zupełnie podcięłaby skrzydła. W kolejnych minutach gra się wyrównało i wydawało się, że wrocławianie dowiozą szczęśliwy remis do ostatniego gwizdka sędziego Stefańskiego, jednak w ostatnich minutach po rzucie rożnym do bramki Szromnika trafił Silva. Jednak sędziowie dopatrzyli się zagrania ręką jednego z radomian i bramki nie uznali.

 

Szczęśliwy i nieszczęśliwy remis Śląska. Jeden punkt nie zadowala żadnej z drużyn, choć był on zdecydowanie bardziej potrzebny wrocławianom, których przewaga nad strefą spadkową jest minimalna, a może się jeszcze zmniejszyć po starciu Wisły z Lechem.

 

Śląsk Wrocław - Radomiak 0:0

Śląsk: Szromnik - Janasik, Verdasca, Golla, Garcia - Mączyński, Schwarz, Olsen (88 Quintana) - Jastrzembski (69 Zylla), Sobota (55 Łyszczarz)- Exposito (69 Piasecki)

Radomiak: Majchrowicz - Cichocki, Rossi, Abramowicz - Cele (64 Łukasik), Marcus (79 Matos), Palhares, Silva - Machado, Leandro (46 Radecki), Angielski (64 Maurides)

Żółte kartki: Rossi, Cichocki

Sędziował: Daniel Stefański

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.