PlusLiga: wielki triumf Skry w Kędzierzynie-Koźlu
Daria Jańczyk

PlusLiga: wielki triumf Skry w Kędzierzynie-Koźlu

  • Dodał: Kinga Filipek
  • Data publikacji: 15.03.2022, 22:55

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nadrabia ligowe zaległości i we wtorkowy wieczór podejmowała u siebie PGE Skrę Bełchatów w ramach 18. kolejki PlusLigi. Spotkanie jednak zdecydowanie nie przebiegało po myśli kędzierzynian, którzy przede wszystkim fatalnie zagrali w końcówkach, przegrywając cały mecz 1:3. 


Pojedynek ZAKSY z bełchatowską ekipą od początku zapowiadał się emocjonująco. W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi drużynami lepsi okazali się wicemistrzowie Polski, lecz mecz rozstrzygnął się dopiero po tie-breaku. Podobnego przebiegu mogliśmy spodziewać się i tym razem, szczególnie że Skra ustabilizowała swoją grę na solidnym poziomie.

Pierwsze akcje meczu należały do drużyny gospodarzy. ZAKSA świetnie grała w obronie, a skrzydłowi pewnie kończyli posłane do nich piłki. Tym samym po kolejnych uderzeniach Kaczmarka i Śliwki wicemistrzowie Polski powadzili 6:2. Podopieczni Gheorghe Cretu nie ustrzegli się też błędów, które ułatwiły przyjezdnym odrabianie strat. Gdy to tego bełchatowianie dołożyli punktową zagrywkę, na tablicy wyników widniał remis - 10:10. W zespole Skry brakowało jednak ataku z lewego skrzydła, gdzie trudności mieli Kooy i Ebadipour. ZAKSA zdołała na chwilę odbudować swoją przewagę, ale i tym razem bełchatowianie zdołali dogonić rywali po świetnych uderzeniach Aleksandra Atanasijevicia - 14:14. Gra wyrównała się, lecz goście znów mieli problemy w ataku, a po drugiej stronie nie zawodził pewnie grający Łukasz Kaczmarek. Tym samym to gospodarze długo utrzymywali się o krok przed rywalami - 18:16. Mimo tego w końcówce Skra zdołała doprowadzić do remisu. W zespole z Bełchatowa nie zawodził cały czas świetnie grający Atanasijevic, a gdy potrójny blok zatrzymał atak Kaczmarka, podopieczni Slobodana Kovaca pierwszy raz w tym meczu objęli prowadzenie - 21:22. Takiej szansy Skra nie zmarnowała, wygrywając pierwszą partię po ataku Mateusza Bieńka z przechodzącej piłki.


Kolejnego seta ponownie lepiej rozpoczęła ZAKSA, prowadząc 3:0 po asie serwisowym Łukasza Kaczmarka. Podobnie jak w pierwszej partii Skra szybko odpowiedziała na ten atak i doprowadziła do remisu. Gospodarze jednak po raz kolejny sprawili różnicę mocną zagrywką i gdy Kooy nie poradził sobie z uderzeniem Hubera, Grupa Azoty ponownie miała trzy „oczka” przewagi - 7:4. Tej różnicy drużyna Slobodana Kovaca nie była już w stanie tak szybko zniwelować. Kędzierzynianie bardzo dobrze prezentowali się w obronie, a Łukasz Kaczmarek nie zwalniał ręki w ofensywie - 16:12. Bełchatowianie przede wszystkim popełniali więcej błędów własnych, szczególnie na linii zagrywki, co nie pomagało im w odrabianiu strat. Z kolei ZAKSA spokojnie zdobywała kolejne punkty, cały czas utrzymując wypracowaną wcześniej przewagę i zbliżając się do zakończenia seta - 24:21. Niespodziewanie w końcówce Skra na czele z Mateuszem Bieńkiem napsuła rywalom sporo krwi. Środkowy z Bełchatowa zrobił różnicę odrzucającą zagrywką, a kędzierzynianie zaczęli popełniać błędy. Tym samym, gdy Atanasijevic zaatakował z prawej flanki, to Skra miała piłkę setową - 24:25. ZAKSA próbowała jeszcze odwrócić wynik, ale as serwisowy Dicka Kooya przypieczętował zwycięstwo gości.

 

Następny set po raz kolejny rozpoczął się od przewagi drużyny z Kędzierzyna - 3:0. I tym razem Skra zdołała odrobić straty, ale wyrównana gra nie trwała długo. Zagrywki Kamila Semeniuka sprawiły bełchatowianom sporo problemów, a Norbert Huber i Łukasz Kaczmarek pewnie wykorzystywali wypracowane kontrataki - 11:8. Gościom natomiast brakowało dokładnego przyjęcia, a ataki z trudnych piłek były natychmiast zatrzymywane przez blok rywali. ZAKSA odnotowała kolejną świetną serię, tym razem przy zagrywkach Hubera i ich przewaga wzrosła do ośmiu punktów - 17:9. Gra podopiecznych Gheorghe Cretu wreszcie wyglądała tak, do jakiej nas przyzwyczaili. Kędzierzynianie robili, co chcieli, zaczynając od mocnych serwisów, a kończąc na efektownych atakach i szczelnych blokach. Zespół Skry mimo zrywu w końcówce i pięciopunktowej serii nie był w stanie odrobić tak dużych strat, a Olek Śliwka zakończył seta na korzyść gospodarzy - 25:19.

 

Kolejny set prezentował się najbardziej wyrównanie. Obie drużyny długo wymieniały się zaciętymi akcjami, jednak to ZAKSA odskoczyła na dwa punkty po kolejnym już w tym meczu asie serwisowym Hubera - 11:9. W takim wypadku szybko czasem zareagował Slobodan Kovac, a po przerwie goście nie tylko doprowadzili do remisu, ale też obrócili wynik na swoją korzyść po udanym ataku Ebadipoura - 12:13. Gdy do dorobku Skry swoje dołożył Atanasijevic ich przewaga wzrosła do dwóch „oczek”, jednak wtedy zaczęły się problemy. Przyjezdni utknęli w jednym ustawieniu, nie mogąc zatrzymać dobrze grającej ZAKSY na czele z Davidem Smithem na zagrywce. Bełchatowianie przede wszystkim nie pomagali sobie błędami własnymi i gdy Ebadipour zaatakował w aut, wynik wynosił 18:15 dla gospodarzy. Wtedy jednak w polu serwisowym gości pojawił się Mateusz Bieniek. Środkowy ponownie zrobił różnicę swoimi zagrywkami, a po drugiej stronie nie mógł odnaleźć się Kamil Semeniuk. Tym samym wynik ponownie się odwrócił i to Skra prowadziła 21:20. Podobnie jak w drugiej partii seta rozstrzygnęła dopiero gra na przewagi, lecz i tym razem w końcówce lepiej zaprezentowali się bełchatowianie, wygrywając cały mecz po ataku Kooya - 25:27.

 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 1:3 (23:25, 27:29, 25:19, 25:27)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Huber, Śliwka, Semeniuk, Janusz, Smith, Shoji (L) oraz Staszewski, Kalembka, Kluth
Skra Bełchatów: Bieniek, Kooy, Łomacz, Atanasijevic, Kłos, Ebadipour, Milczarek (L) oraz Schulz, Sawicki, Mitić, Adamczyk

MVP: Aleksander Atanasijevic

Kinga Filipek – Poinformowani.pl

Kinga Filipek

Amatorka biegania i pisania, studentka zarządzania w sporcie. Na portalu najczęściej znajdziecie mnie w działach siatkówki, skoków narciarskich, lekkoatletyki i łyżwiarstwa.