Lekkoatletyka - HMŚ: Święty-Ersetic czwarta, Bukowiecki i Haratyk odpadli w przedbiegach

  • Dodał: Liwia Waszkowiak
  • Data publikacji: 19.03.2022, 21:27

Nie tym razem. Biało-Czerwonym nie dopisało szczęście - Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk nie zakwalifikowali się do wąskiego finału w pchnięciu kulą, a Justyna Święty-Ersetic zajęła czwartą pozycję w biegu na 400 m. Zabrakło sił.

 

Wieczorna sesja, w której pokładaliśmy duże nadzieje medalowe, rozpoczęła się od skoku o tyczce kobiet, w którym nie było nam dane oglądać reprezentantek Polski. 11 zawodniczek walczyło o tytuł halowej mistrzyni świata. Najlepsza okazała się Sandi Morris, która jako jedyna zdołała przeskoczyć 4,80. Jej główna rywalka Katie Nageotte pozostała na wysokości 4,75, podium uzupełniła natomiast Tina Sutej również z 4,75 zaliczonym w trzeciej próbie.

 

Polek nie zobaczyliśmy również w półfinale na 60 m przez płotki. Klaudia Siciarz zrezygnowała ze startu, Klaudia Wojtunik natomiast odpadła w biegach eliminacyjnych. Najszybsza spośród wszystkich startujących okazała się Devynne Charlton, która na metę wpadła z czasem 7,81. Finał rozpoczął się dwie godziny później, a w nim po zaciętej walce pierwsza na metę wpadła Cyrena Samba-Mayela (7,78). Wicemistrzynią świata została Devynne Charlton (7,81), a po brąz sięgnęła Gabriele Cunningham z czasem 7,87.

 

O miejsca w finale walczyli również sprinterzy. W pierwszym biegu półfinałowym nastąpiły pewne komplikacje. Imranur Rahman został na starcie myśląc, że zostanie odstrzelony falstart po ruchu Kenijczyka Ferdinanda Omanyala. To się jednak nie wydarzyło, biegacze dotarli do mety. W półfinałach najszybszy okazał się Lamont Jacobs, który uzyskał czas 6,45. Włoch podtrzymał kapitalną formę i w finale zdołał dogonić dwóch prowadzących Amerykanów, a następnie przegonić ich i poprawić swój czas na 6,41,407. O dziesięciotysięczne sekundy przegrał z nim Christian Coleman (6,41,410), brąz powędrował natomiast do Marvina Bracy (6,44). 

 

Finał na 800 m mężczyzn odbył się również bez udziału Polaków, gdyż nie przyjechali ani Kszczot, ani Lewandowski, ani Dobek, niemniej emocji nie brakowało. Od początku prowadził Marco Arop, który przez 650 m trzymał mocne tempo. Na ostatnich 150 metrach nie był już w stanie blokować Hiszpana ani pozostałych zawodników. Ostatecznie po złoto sięgnął Mariano Garcia (1:46,20), Noah Kibet zdobył srebro (1:46,35), a podium uzupełnił Bryce Hoppel (1:46,51). Kanadyjczyk Arop ukończył bieg na ostatnim miejscu.

 

Sercem byliśmy jednakże przy pchnięciu kulą, gdzie Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk mierzyli się z najlepszymi. W swojej pierwszej próbie Haratyk wypadł z koła, zatem mimo że kula poleciała na ponad 21 metrów, odległość nie została zmierzona. W kolejnych dwóch sukcesywnie się poprawiał, a najdalej pchnął na 20,88. Nie wystarczyło to jednak do tego, by zakwalifikować się do wąskiego finału. Bukowiecki z kolei oddał pierwszą bardzo słabą próbę na 19,79. Zdołał poprawić się o metr, ale to również nie wystarczyło, by móc dalej walczyć o medale. Nie był to udany wieczór dla naszych kulomiotów. Niesamowita walka rozegrała się natomiast o złoty krążek. Ryan Crouser przez długi czas prowadził, ale w swojej trzeciej próbie Darian Romani pchnął na 22,53, ustanawiając tym samym nowy halowy rekord świata w pchnięciu kulą. Podium uzupełnił Tomas Walsh z wynikiem 22,31.

 

Odbyła się również ostatnia konkurencja w siedmioboju, gdzie panowie zmierzyli się ze sobą w biegu na 1000 m. Niezwykle zacięta rywalizacja swoje ostateczne rozstrzygnięcie miała w końcówce. Wówczas biegnący w pierwszej trójce Steven Bastien znalazł w sobie energię by zaatakować i popędzić do mety ze sporym zapasem. Ukończył bieg z czasem 2:37,89. Damian Warner walczący o medal dobiegł jako trzeci (2:39,56), dzięki czemu zapewnił sobie złoty medal w siedmioboju z dorobkiem 6489 punktów. Tuż za nim uplasował się Simon Ehammer (6363 pkt), a brąz wywalczył Ashley Moloney (6344 pkt).

 

Jedną z najważniejszych konkurencji był dla nas również bieg na 400 m kobiet, gdzie biało-czerwone barwy reprezentowała Justyna Święty-Ersetic. Rozpoczęła mocno, zgodnie z założeniami, przy zbiegnięciu z torów musiała część energii spożytkować na „przepychanki” i chociaż do końca goniła Stephenie Ann McPherson, ostatecznie znalazła się na miejscu czwartym z czasem 51,40. Zwyciężyła Shaunae Miller-Uibo (50,31), po srebro sięgnęła Femke Bol (50,57), a wspomniana wyżej Jamajka metę przecięła z czasem 50,79.

 

Piękną historię napisała Gudaf Tsegay w biegu na 1500 m. Na prowadzenie wysunęła się już na początku i widać było, że zwycięstwa oddać nie zamierza. Była w świetnej formie, a z każdym okrążeniem powiększała swoją przewagę nad pozostałymi zawodniczkami. W efekcie ścigała się tak naprawdę sama ze sobą – i poszło jej naprawdę dobrze, zdołała ustanowić nowy rekord halowych mistrzostw świata z czasem 3:57,19. Pozostałe miejsca na podium uzupełniły jej koleżanki z reprezentacji Etiopii – Axumawit Embaye (4:02,29) oraz Hirut Meshesha (4:03,39).

 

Liwia Waszkowiak

20-letnia studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, aspirująca na dziennikarkę sportową. Od dzieciństwa pasjonatka żużla i piłki nożnej, związana niegdyś z siatkówką, tańcem, a także przez dłuższą chwilę z lekkoatletyką.