PlusLiga: zwycięska seria Skry przedłużona w Katowicach

PlusLiga: zwycięska seria Skry przedłużona w Katowicach

  • Dodał: Seweryn Czernek
  • Data publikacji: 25.03.2022, 22:50

Piątkowy wieczór w PlusLidze przyniósł spotkanie w Katowicach, gdzie miejscowy GKS podejmował zajmującą trzecie miejsce na ligowym podium Skrę Bełchatów. Poprzedni pojedynek obu ekip na swoją korzyść rozstrzygnęli bełchatowianie, wygrywając 3:1, jednak katowiczanom mógł pomóc doping miejscowych kibiców. Również i tym razem gospodarze urwali rywalom seta, ale ze zwycięstwa 3:1 cieszyli się siatkarze Skry.

 

W początkowych fragmentach tego meczu było widać sporą nerwowość po obu stronach siatki, co odzwierciedlała duża ilość błędów własnych. Pierwsi przewagę po swojej stronie zbudowali gospodarze, którzy po skutecznym zbiciu Jakuba Szymańskiego wyszli na 7:4. Katowiczanie długo utrzymywali się z przodu i nie pozwalali rywalom odrabiać strat, uruchamiając wszystkie swoje mocne punkty ofensywne. W środkowej fazie seta ich przewaga wzrosła nawet do czterech "oczek", a wynik 17:13 dało im punktowe zbicie Gonzalo Quirogi. Choć bełchatowianie od razu zabrali się za odrabianie strat udało im się zbliżyć do miejscowych jedynie na dwa punkty. W późniejszych akcjach obie ekipy naprzemiennie wygrywały kolejne piłki, co do zwycięstwa przybliżało gospodarzy. Ostatecznie podopieczni Grzegorza Słabego zapisali na swoim koncie tę odsłonę wynikiem 25:21.

 

Podrażnieni przyjezdni zaliczyli mocne otwarcie kolejnej partii, szybko odskakując na 1:4 po czwartym już punktowym bloku Karola Kłosa. Gospodarze za wszelką cenę chcieli utrzymać się rywali, jednak w przyjezdnych wyraźnie wstąpiły nowe siły, co pozwoliło im powiększać różnicę na swoją korzyść, która z czasem wynosiła pięć "oczek". Katowiczanie nie przypominali już drużyny z poprzedniego seta, a prym na parkiecie nieustannie wiedli rywale. W środkowej fazie prowadzący powiększyli nawet swoją przewagę jeszcze bardziej, odskakując po skutecznym ataku Milada Ebadipoura i błędzie własnym miejscowych na 11:17. Bezsilność gospodarzy rosła, a rywale pewnie zmierzali w kierunku wyrównania stanu meczu, punktując w każdym elemencie gry. Zawodnicy Slobodana Kovaca już do końca utrzymywali swoje mocne tempo, wygrywając po zbiciu irańskiego przyjmującego 19:25.

 

Już od pierwszych piłek trzeciego seta przyjezdni chcieli utrzymać impet z poprzedniej partii, odskakując po błędzie rywali na 4:7. Katowiczanie nie potrafili znaleźć sposobu na coraz lepiej funkcjonującą bełchatowską maszynę, która z czasem zaczęła coraz bardziej odjeżdżać. W szeregach miejscowych brakowało lidera, który swoją grą dałby kolegom sygnał do walki, z kolei po drugiej stronie siatki mocnych punktów nie brakowało. Jednym z nich był Kłos, który do solidnej gry na siatce dokładał punkty w ataku, a po kolejnym jego zbiciu na tablicy pojawił się wynik 9:14. Prowadzący nie dawali rywalom zbyt dużo możliwości do gonienia wyniku, zwiększając u progu seta różnicę na swoją korzyść do siedmiu "oczek". Choć później gospodarze starali się jeszcze powalczyć, swoją pogoń rozpoczęli oni zdecydowanie za późno. Tym samym odsłona ta padła łupem przyjezdnych wynikiem 21:25, a decydujący punkt na koncie drużyny zapisał Ebadipour.

 

Początek czwartej partii był bardzo wyrównany, a na tablicy wyników przez długi czas utrzymywał się remis. Katowiczanie wyraźnie poczuli jeszcze swoją szansę w tym pojedynku, wracając do swojej dobrej gry z początku meczu. Nadal było to jednak za mało na zatrzymanie bełchatowian, którzy po piątej "czapie" Kłosa wyszli na 8:10. Choć chwilę później wyrównanie swojej drużynie zapewnił Quiroga, po wyrównanym fragmencie na prowadzenie ponownie wysforowali się przyjezdni, którzy po skutecznej akcji ofensywnej Aleksandra Atanasijevicia uciekli na 14:18. Gospodarze nie mieli zamiaru się poddawać, doskakując po chwili do prowadzących na jeden punkt, ale siatkarze Skry odpowiedzieli im punktową serią po swojej stronie, by ponownie mieć pięć "oczek" przewagi. Okazało się to być ostatecznym ciosem dla GKS-u, który nie był już w stanie nic zrobić w tym meczu. Spotkanie w najlepszy możliwy sposób, czyli asem serwisowym, zakończył Dick Kooy, dając swojej drużynie zwycięstwo 19:25 i zapewniając tryumf 1:3.

 

GKS Katowice - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:21, 19:25, 21:25, 19:25)

 

GKS Katowice - Szymański, Jarosz, Kania, Ma'a, Hain, Quiroga, Mariański (L) oraz Ogórek (L), Drzazga, Lewandowski, Nowosielski, Rousseaux, Domagała

 

Skra Bełchatów - Kłos, Kooy, Ebadipour, Atanasijevic, Łomacz, Bieniek, Piechocki (L) oraz Sawicki, Schulz, Mitić

 

MVP: Grzegorz Łomacz

Seweryn Czernek

O igrzyskach piszę od niedawna, ale z igrzyskami jestem już od wielu lat. Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Fanatyk wielu dyscyplin, a w Poinformowanych zajmuję się siatkówką, biathlonem, biegami narciarskimi, tenisem oraz podnoszeniem ciężarów.