Zenit Kazań ponownie w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 12.05.2018, 20:03

Drugi półfinał zapowiadał się jako starcie mistrzów lig swoich krajów. Bezapelacyjnie faworytem była drużyna z Rosji i to ona może przygotowywać się do jutrzejszego finału. Dla Włochów pozostaje zaś walka o 3. miejsce.

 

Kibice zgromadzeni w Basket-Hall w Kazaniu mogli poczuć się podobnie jak obserwatorzy poprzedniego finału Ligi Mistrzów, jako że w meczu mierzyły się ze sobą te same drużyny. Oba zespoły, świeżo po zdobyciu złotych medali w swoich ligach, chciały zaprezentować się z jak najlepszej strony i zapewnić sobie przepustkę do wielkiego finału.

 

Mecz rozpoczął się od prowadzenia drużyny z Kazania, która szybko wyszła na czteropunktowe prowadzenie (2:6). Na pierwszą przerwę techniczną schodzili jednak tylko z jednym punktem przewagi. Kilka dobrych akcji ze strony Rosjan znów wyprowadziło zespół na prowadzenie (11:14), ale gracze z Perugii nie poddawali się i doprowadzili do remisu po asie serwisowym Aleksandara Atanasijevicia. To jednak nie wystarczyło - gospodarze wyprowadzili kilka skutecznych akcji i zrobiło się już 17:22. W szeregi rosyjskiej drużyny wkradło się rozkojarzenie, co pozwoliło drużynie prowadzonej przez Lorenzo Bernardiego na zdobycie kolejnych 3 punktów, lecz i tak nie wystarczyło to na wygranie seta. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 22:25 po autowym uderzeniu atakującego mistrza Włoch.

 

W drugim secie Zenit Kazań od początku narzucił swoje tempo, zaczynając najpierw od przewagi 2-3 punktowej, by powiększać ją stopniowo od stanu 7:10. Asy serwisowe Wilfredo Leona i skuteczna gra na kontrze wyprowadziły mistrza Rosji na jeszcze wyraźniejsze prowadzenie, tym razem już 8-punktowe (12:20). Pierwszą piłkę setową mógł wykorzystać idący na zagrywkę Leon, lecz minimalnie się pomylił, co wykazał challenge. Goście próbowali jeszcze odrobić straty, lecz jeden blok Marko Podrascanina na Artiomie Wolwiczu to za mało i drużyna z Kazania ponownie wygrała seta (20:25).

 

Ekipa z Perugii nie miała już nic do stracenia i musiała wykrzesać z siebie ponad 100%, by mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na udział w wielkim finale. Oba zespoły grały równo, punkt za punkt. Włoska drużyna wyszła na 2-punktowe prowadzenie (po raz pierwszy w tym meczu) już przy stanie 3:1, lecz gospodarze Final Four, niesieni dopingiem swojej publiczności, szybko odrobili tę stratę. Włosi prowadzili też na pierwszej przerwie technicznej, a także później (10:8), lecz nie trwało to długo. Ponowny stan równowagi dał Zenitowi Maksim Michajłow, gdy efektownie "wbił gwoździa" po nieudanym przyjęciu zagrywki przez mistrza Włoch. Prowadzenie dały drużynie dwa asy serwisowe Wolwicza i zespół z Kazania ponownie przejął inicjatywę. Kolejne błędy graczy Sir Safety i coraz lepiej grający Leon doprowadziły do piłki meczowej dla Zenitu Kazań. Mecz zakończyła agresywna kiwka Aleksandra Butko, który umiejętnie kierował ofensywą swojej drużyny przez całe spotkanie, a set zakończył się takim samym stanem punktowym jak poprzedni (20:25).

 

Dzisiejsze rozstrzygnięcia półfinałów sprawiły, że skład finału Ligi Mistrzów jest taki sam, jak finału ostatnich Klubowych Mistrzostw Świata. Czy zatem czeka nas "powtórka z rozrywki" i złote medale ponownie powędrują do drużyny z Rosji? Spotkanie finałowe zaplanowano na godzinę 18 czasu polskiego, tuż po meczu o 3. miejsce, w którym zagra polski reprezentant, ZAKSA Kędzierzyn Koźle (godz. 15 czasu polskiego).

 

Sir Safety Perugia - Zenit Kazań 0:3 (22:25, 20:25, 20:25)

 

Sir Safety Perugia: Luciano de Cecco, Aleksandar Atanasijević (12), Marko Podrascanin (7), Simone Anzani (4), Ivan Zaytsev (7), Aaron Russel (2), Massimo Colaci (libero) oraz Andrea Cesarini (libero), James Shaw, Tommi Sirila, Alexander Berger (4)

 

Zenit Kazań: Aleksander Butko (1), Maksim Michajłow (18), Aleksiej Samoljenko (3), Artiom Wolwicz (7), Matthew Anderson(6), Wilfredo Leon (19), Aleksiej Wierbow (libero)