PlusLiga: pięciosetówka dla Skry przed play-offami
Daria Jańczyk

PlusLiga: pięciosetówka dla Skry przed play-offami

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 02.04.2022, 17:27

Ekipy z Bełchatowa i Radomia nie miały litości dla swoich kibiców i zapewnili im blisko trzygodzinne widowisko w Hali Energia. Lepsi w tie-breaku okazali się podopieczni Slobodana Kovaca i to oni zakończyli fazę zasadniczą z uśmiechami na twarzach.

 

Pierwsza partia przebiegała przez większość czasu dość wyrównanie, choć to radomianie kilkukrotnie wychodzili w niej na prowadzenie. Gospodarze mieli kłopoty z regularną zagrywką, za to ich rywale posłali nawet dwa asy serwisowe. Po raz pierwszy Czarni wyszli na prowadzenie przy stanie 6:3. Bełchatowianie wyrównali wynik i remis utrzymywał się do drugiej części seta, ale później znów o dwa „oczka” do przodu byli przyjezdni. Dopiero w końcówce podopieczni Slobodana Kovaca pokazali, na co ich stać. Bohaterem po raz kolejny stał się Mikołaj Sawicki – młody przyjmujący najpierw zaskoczył przeciwników dwoma asami serwisowymi, a później kontynuował regularną zagrywkę i Skra miała piłkę setową. Radomianom udało się obronić dwie z nich, ale ostatecznie i tak set padł łupem miejscowych – 25:23.

 

Mocne otwarcie drugiej partii postanowił zaliczyć Berger, który w polu serwisowym czuł się jak ryba w wodzie. Czarni wyszli na prowadzenie 3:0 i utrzymywali je przez pewien czas, bo u bełchatowian trochę brakowało czujności na siatce. Później Skra poprawiła poziom gry, odrobiła straty i mieli po swojej stronie jedno „oczko” na plusie – 14:13. W tej partii jednak szczęście bardziej dopisało ekipie Jakuba Bednaruka. Swoje na zagrywce zrobił Lemański, który wcześniej nie punktował prawie w ogóle. Bełchatowianie też nie pomagali samym sobie, kiepsko wyglądali w bloku i w decydującej fazie seta przegrywali 17:20. Gospodarze nie zdołali już odwrócić wyniku na swoją korzyść, a kropkę nad „i” postawił Lemański, atakując ze środka – 21:25.

 

Radomianie podbudowani zwycięstwem grali bardzo kombinacyjnie na początku trzeciej partii i już na wstępie zanotowali serię 5:1. Zdecydowanie postawili na ofensywę, której nawet Kłos nie był w stanie zatrzymać. Pierwszy czas w tym secie wykorzystał trener Skry, ale to niewiele dało – z wyjątkiem kilku epizodów, Paweł Rusin był nie do powstrzymania w ataku. Spory przestój zanotowali Żółto-Czarni, co było widać w wyniku bo przewaga wzrosła do siedmiu „oczek”. Skra wprowadzała sporo chaosu przy swoich wymianach, popełniali też sporo błędów własnych i musiała spisać tego seta na straty – 19:25.

 

Wynik tego spotkania co prawda nic nie zmieniał w układzie tabeli, ale obie drużyny chciały zakończyć fazę zasadniczą ze zwycięstwem na koncie. Bełchatowianom jednak nic nie szło po ich myśli – nie mogli wrócić do dobrej gry z pierwszej partii, a jeszcze w myśl zasady „szczęście sprzyja lepszym” Czarni zdobywali punkty niespodziewanie po wrzutce, która z perspektywy Milczarka lądowała na aucie – 2:4.  Nawet Sawicki, który dotychczas ratował drużynę, nie był w stanie powstrzymać ataków Woropajewa. Później jednak to radomianie osłabli, a doświadczenie wielokrotnych mistrzów Polski zrobiło swoje. Wszystko rozstrzygało się w końcówce, a tam po raz kolejny walkę na przewagi wygrała Skra.

 

Punkt za punkt mijał tie-break. Miejscowi zbudowali przewagę dopiero przy stanie 8:6 i wówczas czasem zareagował trener Bednaruk. Skra jednak potrafiła utrzymać ten poziom już do końca, notując na koniec serię punktową i wygrała cały mecz, nie przerywając serii zwycięstw – 15:10.

 

PGE Skra Bełchatów – Cerrad Enea Czarni Radom 3:2 (25:23, 21:25, 19:25, 25:23, 15:10)

 

Bełchatów: Täht, Adamczyk, Schulz, Sawicki, Kłos, Mitić, Milczarek (libero)

Radom: Kędzierski, Berger, Parkinson, Santana, Rusin, Lemański, Masłowski (libero) oraz Nowak

 

MVP: Robert Täht

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.