Skoki narciarskie: złe dobrego początki? [FELIETON]
Joanna Malinowska / sportwobiektywie.pl

Skoki narciarskie: złe dobrego początki? [FELIETON]

  • Dodał: Kinga Marchela
  • Data publikacji: 12.04.2022, 07:06

Nieco ponad dwa tygodnie temu skończył się sezon 2021/2022 w skokach narciarskich. Droga naszych skoczków od Niżnego Tagiłu do Planicy, w obliczu koronawirusa, igrzysk i wojny, nie była usłana różami. 

 

Wkraczając w miniony sezon, sezon olimpijski, mieliśmy w głowie obrazki z Pjongczangu i Soczi. Po dobrych wynikach w poprzednich sezonach liczyliśmy na taką samą, a nawet lepszą formę naszych zawodników. Być może wspomnienia tych pięknych momentów sprawiły, że zaczęliśmy patrzeć na naszą kadrę przez pryzmat osiągnięć, a nie tego, co najważniejsze - skoczków. Ludzi, którzy mają prawo mieć gorszy moment, dzień, miesiąc, sezon. Trzeba przyznać, że nie był to sezon marzeń, ale nie możemy odebrać zawodnikom tego, że włożyli swoje serca w każdy konkurs. Od inauguracyjnego konkursu w Niżnym Tagile, przez Turniej Czterech Skoczni i igrzyska w Pekinie, na Planicy kończąc. Z koronawirusem, wojną i aferami w związku w tle. Dwudziestu trzech skoczków i osiem skoczkiń reprezentujących nas na arenie międzynarodowej, zarówno w Pucharze Świata, Pucharze Kontynentalnym, jak i FIS Cupie. Lepiej lub gorzej, ale statystycznie w liczbie sportowców wyszliśmy lepiej niż Finowie, Czesi, Kanadyjczycy, czy Kazachowie. 

 

Niestety to chyba jedna z niewielu tegorocznych statystyk, w których możemy doszukiwać się pozytywów, przynajmniej w kwestii sukcesów w Pucharze Świata. Nasza drużyna ani razu nie stanęła na podium, a indywidualnie udało się to naszym zawodnikom tylko 3 razy. Trzecią lokatę w Klingenthal zanotował Kamil Stoch, a Piotr Żyła zanotował drugi i trzeci wynik kolejno w Lahti i Oberstdorfie. Zdecydowanie lepiej szło nam w zmaganiach Pucharu Kontynentalnego.  Podczas dwóch konkursów w Brotterode na pierwszym i drugim stopniu podium stawał Kacper Juroszek, a w jednym z konkursów drugą lokatę wywalczył także Jakub Wolny. On również zdobył drugie miejsce podczas konkursu w Planicy. Polskich sportowców zobaczyliśmy też na skoczni w Lahti, gdzie drugą lokatę zdobyli Andrzej Stękała i Olek Zniszczoł, a na najniższy stopień podium wskoczył Maciej Kot. Także finał w Zakopanem przyniósł dobre wyniki, gdyż zwycięzcą konkursu został Andrzej Stękała.

 

Głównym wydarzeniem tego sezonu był oczywiście Pekin. Igrzyska z obostrzeniami i koronawirusem w roli głównej. Do ostatnich tygodni nie byliśmy pewni, kto się na nich pojawi. Kamil Stoch, kontuzjowany tuż przed zawodami w Zakopanem, walczył z czasem, żeby wyleczyć skręcony staw skokowy. Piotrka Żyłę natomiast dopadł wirus SARS-CoV-2. Ostatecznie nasza żelazna dwójka, wraz z Dawidem Kubackim, Pawłem Wąskiem i Stefanem Hulą, poleciała do Chin. Tam, dość niespodziewanie, po medal sięgnął Dawid, który we wcześniejszych konkursach borykał się z formą. Kiedy jednak stawką był olimpijski tytuł, nasz zawodnik dał z siebie wszystko, a nawet więcej, bowiem stanął na podium na skoczni normalnej. W wietrznym konkursie uzyskał 104 i 103 metry, co dało mu brązowy medal. Jedyny, jaki cała kadra Polski przywiozła z Pekinu. Niewiele do podiów w obu konkursach brakowało Kamilowi. Na skoczni normalnej po pierwszej serii zajmował trzecie miejsce, lecz niestety, po części przez gorszy wiatr, zakończył konkurs jako szósty. Jeszcze bliżej było na skoczni dużej, gdzie nasz trzykrotny mistrz olimpijski, zajął lokatę czwartą. Mówi się, że czwarte miejsce jest najgorsze, bo znajduje się tuż za podium. Podobne podejście miał skoczek z Zębu, który nie krył rozczarowania po samym konkursie, mówiąc, że stać go było na więcej. Jeszcze więcej emocji mieli co niektórzy „kibice”, a w Internecie pojawiały się standardowe teksty, że „Stoch zawiódł”, że to „koniec jego kariery” i wiele innych perełek. Dla mnie, i pewnie dla wielu innych osób, ten zawodnik nie musi już nic nam udowadniać, bo wszyscy wiemy, jak wielki ma talent. Gorszy skok, dzień, miesiąc czy sezon tego nie zmieni.

 

W międzyczasie głośno było o kadrze kobiecej, lecz niestety nie z dobrych powodów. Nie jest hiperbolą stwierdzenie, że skoki pań w Polsce kuleją. Nasze zawodniczki rzadko kiedy zyskują awans do serii finałowych, a jak już im się to udaje to zajmują jedne z ostatnich miejsc. Najlepsza w tym sezonie, Kinga Rajda, w końcowej klasyfikacji zajęła 42. lokatę, tracąc 1281 punktów do zdobywczyni Kryształowej Kuli – Marity Kramer.  Nicole Konderla natomiast została sklasyfikowana na 45. pozycji. Reszta zawodniczek nie zdobyła żadnych punktów w Pucharze Świata. Na tę dyspozycję składa się wiele czynników, w większości, jeżeli nie całkowicie, niezależnych od skoczkiń. Pojawiało się wiele informacji o tym, że dziewczyny nie dogadują się z trenerem Kruczkiem, którego mimo wszystko wciąż chwalił PZN. Na jego temat już w lutym 2021 roku wypowiadała się Kamila Karpiel, która przyznała, że z trenerem pracuje jej się „megaciężko”. Natychmiast została skrytykowana przez Adama Małysza, a w trakcie tego sezonu została odsunięta z kadry. Według doniesień ze sztabu to ona została obarczona winą za słaby występ skoczkiń na igrzyskach, mimo że sama tam nie pojechała. To jednak nie koniec problemów kobiecej kadry, bo wraz z zakończeniem sezonu pojawiły się pytania o kontynuację współpracy z Łukaszem Kruczkiem. I chociaż PZN nie ogłosił żadnych zmian, to wypowiedź Jakuba Kota dla TVP Sport nieco niepokoi. Jak podał ekspert Eurosportu, podjęta została decyzja o rozwiązaniu kobiecej kadr, która ma zostać zastąpiona przez dwa ośrodki szkoleniowe w Szczyrku i Zakopanem. Według byłego skoczka, decyzja ma zostać ogłoszona 14 kwietnia w Krakowie, czyli już za dwa dni.

 

Nie tylko tamto środowisko „zaliczyło” aferę. Podczas finału sezonu w Planicy, który słynie z pięknej pogody i wszechobecnej radosnej atmosfery, nastroje w kadrze mężczyzn były grobowe. Wszystko za sprawą zwolnienia Michala Doleżala przez Polski Związek Narciarski. Oczywiście, nie można mieć pretensji do zarządu za decyzję o zakończenie współpracy z Czechem. Mają takie prawo. Przyczepić jednak można się, i tak też zrobię, do sposobu podjęcia i ogłoszenia tej decyzji oraz dalszej komunikacji z zawodnikami i mediami. Kiedy w mediach pojawiła się informacja o zmianie trenera, wywołało to zdziwienie nie tylko u wielu kibiców i dziennikarzy, ale też skoczków. Głos zabrali Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch, nie szczędząc przy tym mocnych słów. Pojawiły się informacje, że trener dowiedział się o zakończeniu współpracy z mediów, że nie zostało to skonsultowane z naszymi zawodnikami, a co najważniejsze, że związek tak naprawdę nie ma pieniędzy, by zatrudnić kogoś „sensownego”. Nasza „żelazna trójka” krytykowała za ten obrót zdarzeń Adama Małysza i Apoloniusza Tajnera, mówiąc o tym, że dla związku wygodnie byłoby się ich pozbyć, bo zbyt dużo mówią, a także rzucając żartami o poszukiwaniu pracy. Związek, jak można się było spodziewać, obrócił kota ogonem i tak naprawdę, aż do dzisiaj, istnieją dwa obozy. Tych, którzy wciąż trwają przy PZNie i tych, którzy stoją po stronie skoczków i Doleżala.

 

Pozytywnie odebrał to także nowy trener, którego poznaliśmy oficjalnie 5 kwietnia. Thomas Thurnibchler – 32-letni Austriak – w ostatnim sezonie był asystentem Andreasa Widhoelzla w kadrze A reprezentacji Austrii. Jego odejście wywołało wiele smutku wśród kadry, która zwyciężyła w tegorocznym Pucharze Narodów. O burzy z udziałem skoczków wypowiedział się pozytywnie, chwaląc ich lojalność wobec sztabu. Doceniany przez rodaków trener przeprowadził się już do Krakowa i przeprowadził pierwsze rozmowy ze skoczkami. Choć u wielu osób niepewność budzą jego młody wiek i brak doświadczenia w byciu głównym szkoleniowcem, świat skoków już nie raz pokazał, że w nim wszystko jest możliwe. Na chwilę obecną nie pozostaje nam nic innego, niż trzymać za cały sztab kciuki i liczyć na to, że miniony sezon określimy kiedyś nieco zmienionym znanym przysłowiem: „złe dobrego początki”.

Kinga Marchela

Studentka dziennikarstwa trenująca jeździectwo od przeszło 10 lat. Poza śledzeniem losów jeźdźców piszę o skokach narciarskich, Formule 1, triathlonie, łyżwiarstwie figurowym i curlingu.