NBA: wybitny mecz Butlera, niespodziewana porażka Suns
Jacob Sullvian/flickr.com

NBA: wybitny mecz Butlera, niespodziewana porażka Suns

  • Dodał: Michał Rejterowski
  • Data publikacji: 20.04.2022, 10:49

Minionej nocy rozegrano trzy mecze pierwszej rundy. Jimmy Butler poprowadził Miami Heat do drugiego zwycięstwa nad Atlanta Hawks. Memphis Grizzlies wyrównali stan serii z Minnesota Timberwolves na 1:1. New Orleans Pelicans sprawili niespodziankę pokonując na wyjeździe głównych pretendentów do tytułu – Phoenix Suns.

 

Miami Heat – Atlanta Hawks

 

Zespół z South Beach kolejny raz udowodnił siłę charakteru w Playoffs. Gdy zaczynają się mecze o wysoką stawkę, zawodnicy wchodzą na wyższy poziom. Liderem oraz najlepszym przykładem tego schematu jest Jimmy Butler, który po raz kolejny zostawił serce na boisku. Jego dzisiejszy dorobek to 45 punktów przy 60% trafionych rzutów z gry, a także po 5 asyst i zbiórek oraz 0 strat. Butler trafił także 4 na 7 zza łuku, pomimo, iż nie uchodzi za strzelca dystansowego. W minionym sezonie regularnym oddawał średnio 2 takie rzuty na marnej skuteczności 23%.

 

Hawks trzymali kontakt przez pierwszą połowę. Można powiedzieć że Trae Young z linią 25/6/7 zrobił swoje, jednak jego skuteczność zza linii 7.24m pozostawiała wiele do życzenia. Poza tym, dorobek Younga był „wliczony w koszta”. Gospodarze nie dawali rozpędzić się rywalom i bardzo dobrze kryli obwód, a więc miejsce gdzie Hawks potrafią być wybitnie groźni.

 

Butler rozkręcał się z minuty na minutę, a drużyna z Atlanty nie wytrzymywała tempa. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, wygrana przez gospodarzy 31:22. Przewaga może niewielka, lecz Heat byli zbyt pewni siebie by roztrwonić choćby kilka punktów zaliczki.

 

Jimmy Butler nie jest zawodnikiem który skupia się na sobie i graniu głównie akcji izolacyjnych, lecz dziś widząc, że jego koledzy mają gorszy dzień, zdecydował się wziąć mecz na swoje barki. Na wspomnienie zasługuje jego współczynnik +/- który osiągnął rozmiar +19 i był to oczywiście najwyższy wynik w meczu.

 

Jeśli gwiazdy pokroju Bama Adebayo i Kyle’a Lowry zdobywają po 9 punktów a Heat i tak wygrywają, drużynie z Atlanty będzie bardzo ciężko odwrócić losy tej serii.

 

Mecz numer trzy odbędzie się w nocy z piątku na sobotę.

 

Memphis Grizzlies – Minnesota Timberwolves

 

Porażka w meczu otwarcia rozwścieczyła wicelidera Konferencji Zachodniej. Nie mogło być inaczej. Grizzlies pokazali siłę w meczu numer dwa i nie dali szans rywalom z Minnesoty.

 

Pierwsza kwarta była owocna w punkty dla obu zespołów, lecz rytm rzutowy udało się utrzymać tylko gospodarzom. Skuteczność drużyny z Minnesoty była tragiczna. Nie przekroczyli nawet 40% z gry, ani 30% zza łuku. Karl-Anthony Towns został odcięty od łatwych zdobyczy pod koszem.

 

Bardzo ważny okazał się także pojedynek rezerwowych w którym gospodarze byli lepsi 60:43. To właśnie zryw zmienników w drugiej kwarcie zapoczątkował osiągnięcie dwucyfrowej przewagi której nie stracili już do końca spotkania.

 

Przewodził oczywiście znany i lubiany Ja Morant. 22-latek otarł się o triple-double notując 23 punkty, 10 asyst oraz 9 zbiórek. Jednak była to przede wszystkim zespołowa wygrana. Aż siedmiu zawodników Grizzlies zaliczyło dwucyfrową zdobycz punktową.

 

Ostateczny wynik to 124:96 dla podopiecznych J.B. Bickerstaffa. Drużyna z Memphis wróciła na właściwe tory i z optymizmem spogląda na mecz numer trzy.

 

Phoenix Suns – New Orleans Pelicans

 

To miał być kolejny spacerek dla drużyny z Arizony, jednak młodzi zawodnicy przyjezdnych mieli inne plany.

 

Spotkanie było wyrównane od samego początku. Atmosfera walki unosiła się w powietrzu. Liderzy nie zawodzili. Zarówno duet Booker-Paul jak i Ingram-McCollum zrobili swoje pod względem statystyk. Najmniejszy błąd był wykorzystywany przez drużynę przeciwną. Goście szukali łatwych punktów w atakach z kontry oraz w rzutach dystansowych, zaś Suns stawiali na spokojny atak pozycyjny. Obie ekipy dobrze wywiązywały się z założeń taktycznych. Pelicans którzy do Playoffs weszli tylnymi drzwiami, grali jak równy z równym przeciwko zdecydowanemu liderowi Konferencji Zachodniej.

 

Kluczowy moment nastąpił na parę minut przed końcem trzeciej kwarty. Wtedy to Devin Booker doznał kontuzji uda. Do tego czasu, zawodnik rozgrywał kapitalny mecz z dorobkiem 31 punktów przy ponad 60% skuteczności. Nikomu nie trzeba mówić jak ważnym ogniwem zespołu jest Booker. Jego absencja odmieniła obraz meczu. Pelicans poczuli krew i od razu zaatakowali. Chris Paul zmuszony był oddawać więcej rzutów pod nieobecność kolegi, a pod względem skuteczności to zdecydowanie nie był jego mecz.

 

Brandon Ingram rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze. Zawodnik zdobył 37 punktów, 11 zbiórek oraz 9 asyst. Pelicans wygrali trzecią kwartę 34:22, a w ostatniej odsłonie pewnie utrzymali prowadzenie. Licznik zatrzymał się na 114:125. Jest to pierwsza wygrana zespołu z Nowego Orleanu w Playoffs od 2018 roku.

 

Cały koszykarski świat zadaje sobie teraz pytanie, na ile poważny jest uraz Devina Bookera. Podobnej kontuzji przed rokiem doznał James Harden, który był niezdolny do normlanej gry. Lider Suns dziś wieczorem ma przejść dokładne badania. Może się okazać, iż zespół z Phoenix przestanie być głównym pretendentem do tytułu.

 

Komplet wyników z minionej nocy:

 

Miami Heat – Atlanta Hawks 115:105 (26:25, 30:29, 31:22, 28:29) [2:0]

Jimmy Butler 45pkt/5zb/5as – Trae Young 25pkt/6zb/7as

Memphis Grizzlies – Minnesota Timberwolves 124:96 (33:32, 27:17, 36:28, 28:19) [1:1]

Ja Morant 23pkt/9zb/10as – Anthony Edwards 20pkt/6zb

Phoenix Suns – New Orleans Pelicans 114:125 (28:30, 33:26, 22:34, 31:35) [1:1]

Chris Paul 17pkt/14as – Brandon Ingram 37pkt/11zb/9as