NBA: niesamowity powrót Grizzlies, Warriors o krok od awansu
All-Pro Reels/Wikimedia Commons

NBA: niesamowity powrót Grizzlies, Warriors o krok od awansu

  • Dodał: Marcin Weiss
  • Data publikacji: 22.04.2022, 10:41

Memphis Grizzlies pobili rekord organizacji, odrabiając 26-punktową stratę i pokonując Minnesotę Timberwolves 104:95, odzyskując w ten sposób przewagę parkietu. Leśne Wilki zagrały koszmarną końcówkę, pozwalając przeciwnikom na serial punktowy 50:12! Z kolei Dallas Mavericks zaskoczyli wszystkich i pomimo nieobecności Luki Doncica ograli na wyjeździe Utah Jazz 126:118, również obejmując prowadzenie w serii 2-1. Na koniec nocy Golden State Warriors po zaciętej końcówce wygrali z Denver Nuggets 118:113, a 80 punktów zapewniło trio Stephen Curry-Klay Thompson-Jordan Poole.

 

Minnesota Timberwolves — Memphis Grizzlies

Po dość niespodziewanym zwycięstwie Timberwolves w pierwszym meczu serii drużyna Chrisa Fincha odebrała przeciwnikom przewagę parkietu. W drugim spotkaniu Grizzlies pokazali jednak swój pełny potencjał, wygrywając różnicą 28 punktów i do Minnesoty przylecieli z nadzieją na objęcie prowadzenia.

 

Początek gry to jednak całkowita dominacja miejscowych, którzy po trzech minutach prowadzili 12:0. Kapitalne wejście w starcie zaliczył Patrick Beverley (14pkt/5as/3prz/2blk), który zdobył aż osiem z dwunastu oczek zespołu. W kolejnych minutach do swojego kolegi dołączył skuteczny zza łuku D'Angelo Russell (22pkt/5zb/8as), dodając od siebie dziesięć punktów, a przewaga Timberwolves tylko rosła. Od połowy pierwszej kwarty i stanu 18:13 gospodarze przeprowadzili serial punktowy 29:8, po którym osiągnęli najwyższą w spotkaniu 26-punktową przewagę. Przyjezdni mieli do tego momentu fatalną skuteczność w ataku, trafiając na niecałych 30% z gry. W końcówce pierwszej połowy podopiecznym Taylora Jenkinsa udało się to jednak odmienić stan rzeczy, a serial punktowy 15:0 w ostatnich minutach drugiej kwarty sprawił, że na przerwę Miśki schodziły przy wyniku 44:51.

 

Po zmianie stron Leśne Wilki powróciły do lepszej gry po obu stronach parkietu, co bardzo szybko zaowocowało kolejnym serialem punktowym 28:10. Ponownie świetną robotę wykonywał Russell, którego wspomagać próbował Anthony Edwards (19pkt/7zb). Pod koniec trzeciej kwarty miejscowi prowadzili 83:62 i nic nie wskazywało na to, żeby coś się jeszcze w tym spotkaniu miało wydarzyć. Goście mieli jednak zupełnie innej plany i w trakcie ledwie czterech minut zdobyli kosmiczne 21(!) punktów z rzędu, doprowadzając do remisu. Co zastanawiające, szkoleniowiec Timberwolves ani razu nie zdecydował się w tym czasie na wzięcie przerwy na żądanie, a rozpędzeni Grizzlies po chwili objęli prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Kluczowa w końcówce okazała się postawa Brandona Clarke'a (20pkt/8zb), a także dwójki strzelców — Desmonda Bane'a (26pkt/6zb/2blk) oraz Tyusa Jonesa (11pkt/5zb/4as). Ostatecznie Memphis Grizzlies wygrali 104:95 i odzyskali przewagę parkietu, a pierwsze triple-double w play-offach w historii organizacji zaliczył Ja Morant (16pkt/10zb/10as/3blk). Warto również odnotować fakt, że po raz kolejny w bardzo ważnym dla drużyny meczu kompletnie zniknął Karl-Anthony Towns, który w 32 minuty uzbierał łącznie osiem punktów i zebrał pięć piłek. Jego Timberwolves zakończyli mecz serialem 12:50.

 

Utah Jazz — Dallas Mavericks

Podobnie wyglądała sytuacja w serii pomiędzy JazzMavericks. Ekipa Quina Snydera zdołała wygrać jedno ze spotkań w Dallas, choć trzeba pamiętać, że zrobiła to pod nieobecność Luki Doncica. Słoweniec nie był gotowy również do meczu numer trzy, ale dostaliśmy informację, że najprawdopodobniej wystąpi w następnym spotkaniu.

 

Tymczasem Mavs musieli sobie radzić bez swojego lidera i od pierwszych minut doskonale wykonywali swoje zadanie. W pierwszej kwarcie niespodziewanymi strzelcami z dystansu okazali się Maxi Kleber (17pkt/3zb) z Joshem Greenem (12pkt/3zb/6as/2prz), którzy w cztery minuty wspólnie trafili 5 z 6 prób zza łuku, zapewniając zespołowi 15 oczek. Z kolei w barwach gospodarzy spore problemy miała dwójka obwodowych — Donovan Mitchell (32pkt/6as) oraz Mike Conley (21pkt/6as/2prz) trafili ledwie jedną z ośmiu prób, przez co Jazz przegrywali 20:27. W drugiej odsłonie obie ekipy weszły na bardzo wysoki poziom w ataku, rzucając powyżej 58% z gry. To jednak przyjezdni wciąż budowali swoją przewagę, ponieważ oddawali więcej prób zza łuku, w których jak ryba w wodzie czuł się David Bertans (15pkt), rzucając dwanaście oczek. U miejscowych przebudził się Conley, również zdobywając dwanaście punktów, ale jego drużyna i tak przegrywała w przerwie 51:68.

 

Druga część meczu rozpoczęła się od fantastycznej gry podopiecznych Quina Snydera — 14 z 18 trafionych rzutów w trzeciej kwarcie przez cały zespół oraz fantastyczna gra dwójki Mitchell - Bojan Bogdanovic (24pkt/6zb) sprawiła, że na dwanaście minut przed końcem przewaga Mavericks stopniała do sześciu oczek. Ostatnia odsłona to jednak bardzo skuteczna gra Spencera Dinwiddiego (20pkt/5zb/6as/3prz) oraz Jalena Brunsona (31pkt/5as), którzy odparli ataki przeciwników i poprowadzili gości do kluczowego zwycięstwa 126:118. W ten sposób ekipa Jasona Kidda odzyskała przewagę parkietu i to bez Luki Doncica.

 

„Powiedziałem chłopakom, że nie zrobiliśmy niczego niezwykłego. Oni wygrali u nas, a teraz my zwyciężyliśmy tutaj. Musimy już zapomnieć o tym meczu i skupić się na tym, co możemy robić lepiej.” — skomentował szkoleniowiec MavsJason Kidd.

 

Denver Nuggets — Golden State Warriors

W ostatnim spotkaniu nocy Nuggets musieli walczyć o przetrwanie przeciwko Warriors. W przypadku porażki Bryłek na własnym parkiecie szanse na awans do drugiej rundy mogłyby spaść do praktycznie zerowych, dlatego ekipa Michaela Malone'a musiała dzisiaj wygrać.

 

Sam mecz od początku był bardzo wyrównany, ale jednak pod swego rodzaju kontrolą ze strony Wojowników. Goście bardzo dobrze weszli w spotkanie, rzucając w pierwszej kwarcie na skuteczności 61% z gry. Zespołowej koszykówce rywali w pojedynkę starał się przeciwstawić Nikola Jokić (37pkt/18zb/5as/3prz), kończąc pierwsze dwanaście minut z dorobkiem dwunastu oczek. W drugiej odsłonie Warriors zaczęli delikatnie odjeżdżać, a kolejne rzuty trafiali Jordan Poole (27pkt/3zb/3as), Stephen Curry (27pkt/3zb/6as) oraz Klay Thomspon (26pkt). Gra drużyny nie opierała się jednak tylko na tej trójce, ponieważ cała ekipa trafiała na skuteczności 76% z gry. W ten sposób goście zbudowali 12-punktową przewagę, a na przerwę schodzili przy wyniku 69:59.

 

Po powrocie do gry maszyna Steve'a Kerra wyraźnie się zacięła, trafiając w trzeciej kwarcie zaledwie 33% rzutów. Z kolei gospodarze wyczuli słabość przeciwników i dzięki kapitalnej grze Jokica oraz Aarona Gordona (18pkt/12zb/4as) zdołali odrobić straty, a nawet wyjść na prowadzenie 89:87 na dwanaście minut przed końcem. W ostatniej odsłonie mieliśmy wyrównaną rywalizację kosz za kosz, ale w kluczowym momencie przyjezdni zdobyli osiem punktów z rzędu, wypracowując 6-punktową przewagę na 30 sekund przed końcem. W ostatnich akcjach Nuggets nie zdołali odrobić strat i przegrali trzeci mecz serii 113:118.

 

Komplet wyników minionej nocy:

Minnesota Timberwolves — Memphis Grizzlies 95:104 [1-2] (39:21, 12:23, 32:23, 12:37)

D'Angelo Russell 22pkt/5zb/8as - Ja Morant 16pkt/10zb/10as/3blk

Utah Jazz — Dallas Mavericks 118:126 [1-2] (20:27, 31:41, 40:29, 27:29)

Donovan Mitchell 32pkt/6as - Jalen Brunson 31pkt/5as

Denver Nuggets — Golden State Warriors 113:118 [0-3] (32:34, 27:35, 30:18, 24:31)

Nikola Jokić 37pkt/18zb/5as/3prz - Stephen Curry 27pkt/3zb/6as

Marcin Weiss – Poinformowani.pl

Marcin Weiss

Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.