Ścianka wspinaczkowa - idealne miejsce dla osób z niepełnosprawnościami [WYWIAD]
Anna Radziejowska/ Stowarzyszenie Skocznia

Ścianka wspinaczkowa - idealne miejsce dla osób z niepełnosprawnościami [WYWIAD]

  • Dodał: Miłosz Szade
  • Data publikacji: 19.05.2022, 19:00

Codzienne poruszanie się na wózku nie oznacza, że przygoda ze wspinaczką jest niemożliwa. Stowarzyszenie Skocznia od kilku lat zajmuje się prowadzeniem zajęć wspinaczkowych dla osób z niepełnosprawnościami. W jaki sposób da się przełamać z pozoru nieprzekraczalne bariery? Jak takie wspinanie wygląda od strony technicznej? Dlaczego wspinaczka ma w sobie niesamowite walory rehabilitacyjne? Na te i inne pytania odpowie Pani Prezes Skoczni, Anna Radziejowska, która rozwieje wiele wspinaczkowych mitów. Rozmowę przeprowadził Miłosz Szade.

 

"Powszechnie panuje przekonanie, że wspinaczka to sport tylko dla siłaczy z bicepsami wielkości kapusty albo szaleńców, chcących zamarznąć w Himalajach. To oczywiście nieprawda. Hasło Skoczni to: wspinanie JEST dla każdego - mogą je uprawiać zarówno osoby sprawne jak i z niepełnosprawnościami".


Miłosz Szade: Zacznę od być może standardowego, ale ważnego w kontekście naszej rozmowy pytania. Jak wyglądała geneza i realizacja pomysłu, jakim jest umożliwienie osobom z niepełnosprawnościami spróbowania swoich sił na ściance wspinaczkowej?

 

Anna Radziejowska: Skocznia powstała 10 lat temu i na początku nie skupialiśmy się jedynie na wspinaczce osób z niepełnosprawnościami. Nasz zamysł sięgał szerzej - chcieliśmy rozwijać wspinaczkę sportową w Polsce. Nazwa Stowarzyszenia Rozwoju Wspinaczki Sportowej Skocznia wzięła się od starania o teren starej skoczni narciarskiej w Warszawie. Planem było stworzenie centrum wspinaczkowego na wzór światowych standardów. Chcieliśmy organizować tam międzynarodowe zawody, a ponadto znaleźć miejsce na sklep wspinaczkowy, salę kinową i kawiarenkę. Ostatecznie nie udało nam się pozyskać tego wymarzonego terenu, ale Stowarzyszenie rozpoczęło swoją działalność, które trwa do dziś.

 

Zaczęliśmy wspinać się z różnymi grupami ludzi - dziećmi ze świetlic środowiskowych, młodzieżą oraz z osobami z niepełnosprawnościami. Współzałożyciel Skoczni, Jarek Mazur, miał już doświadczenie we wspinaczce z osobami z niepełnosprawnościami, wyniesione z obozów terapeutycznych. Postanowiliśmy wykorzystać to doświadczenie, aby pomóc osobom z niepełnosprawnościami ruchowymi, które zaczęły się do nas zgłaszać.

Tak naprawdę to był trochę przypadek, że skierowaliśmy naszą uwagę właśnie w tę stronę, ale szybko zorientowaliśmy się, że warto się w tym rozwijać. Osoby z niepełnosprawnościami nie miały wówczas warunków do uprawiania wspinaczki i chcieliśmy im pomóc.

 

Lata wspinania z osobami z niepełnosprawnościami plasują was w roli ekspertów w tej dziedzinie, ale czy na początku nie baliście się, że zbyt wiele rzeczy może pójść nie tak? Mam tu na myśli chociażby kwestie bezpieczeństwa, na które większość społeczeństwa zapewne zwróciłaby uwagę, gdyby miała wyrazić swoje obawy na temat takiej działalności.

 

Każda niepełnosprawność jest inna i tak naprawdę to stanowi największe wyzwanie z perspektywy instruktorów. Osoby z niepełnosprawnościami uprawiają bardzo różne sporty: rugby, zumba, joga, siatkówka na siedząco, amp futbol. Są bardzo aktywne sportowo, natomiast nie wspinają się z wielu różnych przyczyn.

 

Czy mieliśmy obawy? I tak i nie. Mieliśmy naturalne obawy związane z tym, że na ściance nie jesteśmy w stanie obsłużyć wszystkich rodzajów niepełnosprawności. Wspinaczka z osobami z niepełnosprawnościami wymaga innych technik asekuracji, bardziej skomplikowanych i zaawansowanych. Mamy natomiast szczęście, że w Skoczni jest wielu instruktorów, którzy są otwarci na naukę nowych metod. Uwzględniają specjalne potrzeby uczestników naszcyh zajęć. Pod względem technicznym to wielkie wyzwanie.

 

Nie baliśmy się natomiast samej niepełnosprawności. Realizując zajęcia z grupami potrzebującymi społecznej czy zawodowej rehabilitacji, mieliśmy już wyobrażenie, że w społeczeństwie trafiamy na bardzo różnych ludzi. Trzeba im ułatwić pewne rzeczy i odpowiednio wesprzeć. Jak każda organizacja pozarządowa jesteśmy nastawieni na robienie czegoś dla danej społeczności, w tym wypadku dla osób z niepełnosprawnościami. Myślę, że jeżeli ludzie mają wizję wspólnej pracy poza zarobkowej to są tym samym nastawieni na nieoczywiste wyzwania. Nasza praca z osobami z niepełnosprawnościami jest niełatwa, nieoczywista i bardzo satysfakcjonująca.

 

Myślę, że w tym momencie warto nakreślić, z jakimi niepełnosprawnościami przychodzą do was osoby, które chcą zmierzyć się ze wspinaniem. Jak w zależności od danej niepełnosprawności, wygląda przygotowanie takich osób do postawienia pierwszych kroków na ściance?

 

W Skoczni wspinamy się głównie z osobami z niepełnosprawnościami ruchowymi lub sensorycznymi. Dużo rzadziej trafiają do nas osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi czy sprzężonymi. Niepełnosprawności ruchowe, z którymi mamy najczęściej do czynienia, są od siebie niezwykle różne, nawet w obrębie tego samego schorzenia. Przykładowo, mózgowe porażenie dziecięce (MPD) w każdym przypadku ma bardzo różny stopień, w zależności od stopnia porażenia układu nerwowego i napięcia mięśniowego.

 

Przychodzą do nas osoby zarówno poruszające się samodzielnie, np. o kulach lub z psem asystującym, jak również osoby poruszające się na wózkach. Nasze hasło w Skoczni brzmi “wspinanie JEST dla wszystkich” i naprawdę staramy się, aby tak właśnie było. W związku z tym podchodzimy do każdej osoby z niepełnosprawnością w bardzo zindywidualizowany sposób. Najpierw przeprowadzamy wywiad dotyczący stanu zdrowia, ograniczeń ruchowych, długości schorzenia i jak wpływa ono na motorykę. Następnie dopasowujemy sprzęt i techniki do tego, co dana osoba może zrobić.

 

Wspinaczka jest ogólnorozwojowym rodzajem ruchu, który obejmuje praktycznie każdą grupę mięśni. Jest dostępna dla każdego. Powszechnie panuje przekonanie, że to sport tylko dla siłaczy z bicepsami wielkości kapusty albo szaleńców, chcących zamarznąć w Himalajach. To oczywiście nieprawda. Wspinanie jest sportem balansowym, który na początku wymaga więcej równowagi niż siły. Jest to szansa dla osób z niepełnosprawnościami, które mają np. bardzo słabe mięśnie rąk lub nie mogą używać nóg w pełnym zakresie. Dodatkowo, jeżeli osoba z niepełnosprawnością ma spastykę, to z pomocą tego napięcia mięśniowego jest w stanie bardzo mocno złapać chwyt. Największą przewagą osób z niepełnosprawnościami jest jednak to, że kiedy już dotrą na ściankę, to wykazują ogromną determinację do wspinania.

 

W jaki sposób to nastawienie różni się od podejścia osób pełnosprawnych?

 

W momencie, kiedy np. osoba poruszająca się na wózku już do nas dotrze, to jest ogromnie zmotywowana i chce się wspinać. U osób pełnosprawnych w tym momencie często pojawiają się jeszcze jakieś obawy, typu “mam lekki lęk wysokości”, “mam za słabe mięśnie przedramion”. W przypadku osób z niepełnosprawnościami obawy są znikome lub nie pojawiają się wcale.

 

Należy pamiętać, że zanim dotrą na naszą ściankę, muszą wyjść z domu, wsiąść do komunikacji miejskiej, sprawdzić czy na wyjściu z przystanku nie ma zbyt wysokiego krawężnika, czy toaleta w obiekcie jest dostosowana, itp. To wszystko zajmuje o wiele więcej czasu. Liczba barier, które trzeba uwzględnić i pokonać, albo na które można się niespodziewanie natknąć, jest naprawdę duża. Z punktu widzenia instruktora praca z osobą z niepełnosprawnością jest fenomenalna, ponieważ taka osoba, przyzwyczajona do ograniczeń dnia codziennego, w ogóle nie marudzi.

 

A czy z perspektywy instruktora praca z osobą z niepełnosprawnością jest większym wyzwaniem? Z jednej strony taka osoba potrzebuje większej opieki i pomocy, ale z drugiej ma o wiele pozytywniejsze nastawienie.

 

Pod względem fizycznym i technicznym jest to dużo większe wyzwanie, natomiast z punktu widzenia psychicznego są to o wiele bardziej satysfakcjonujące zajęcia. Osoby z niepełnosprawnościami bardzo chcą rozpocząć wspinaczkę i się nie wycofują. W dodatku nie użalają się nad sobą. Bardzo często słyszę w szatni osoby pełnosprawne , które narzekają, że zniszczyła im się skóra na rękach bądź otarły sobie kolano. Osoby z niepełnosprawnościami nie patrzą na takie rzeczy. Są tak podekscytowane faktem, że w ogóle są w stanie się wspinać, że opuszczają zajęcia w mega euforii, która również udziela się nam. Ten aspekt bardzo nas wzmacnia i chcemy się dla niego rozwijać.

 

Zakładam też, że oprócz super nastawienia osób z niepełnosprawnościami, to również adrenalina w trakcie wspinaczki pomaga im w przełamywaniu barier. Dzięki niej można zapomnieć o codziennych ograniczeniach.

 

Tak. Wspinaczkowa adrenalina, która wydziela się w trakcie wspinania u każdego, dla osób z niepełnosprawnościami ma zaskakujący aspekt. Otóż, dzięki niej są one w stanie zapomnieć, że ich zakres ruchu jest mniejszy. Szczególnie w przypadku MPD, kiedy mózg nie wypracował pełnych schematów poruszania mięśniami. Nagle okazuje się, że osoby z MPD, które mają problem z np. podniesieniem ręki albo złapaniem dłonią za kark, dzięki adrenalinie spowodowanej niecodzienną sytuacją są w stanie zlikwidować te ograniczenia. Po zajęciach mówią, że doszło do cudu.

 

Takie małe cuda zdarzają się tylko na ściance, czy mają również przełożenie na dalsze, codzienne życie?

 

Bardzo się przekładają i mamy tego potwierdzenie od wielu uczestników zajęć. Poprawa jest dużo bardziej trwała niż podczas codziennej rehabilitacji lub terapii manualnej. Potwierdzają to również fizjoterapeuci, z którymi współpracujemy. Mózg człowieka jest bardzo plastyczny i dzięki adrenalinie tworzy połączenia, których nie było wcześniej.

 

Osoby z niepełnosprawnościami po wspinaczce są też dużo bardziej rozluźnione. U osób pełnosprawnych często działa to odwrotnie: po wspinaczce mają spięte mięśnie. Spora część naszych podopiecznych jest również pod opieką swoich fizjoterapeutów z Fundacji Avalon, z którą współpracujemy. Wykorzystują oni to rozluźnienie w stawach do dalszej pracy fizjoterapeutycznej. Wspinanie i fizjoterapia to świetna kombinacja. Po zajęciach nasze dziewczyny mówią nam, że są w stanie podnieść kubek łapiąc za ucho albo szybciej poruszać się pieszo, poprzez zwiększony zakres ruchu w biodrach.

 

Wraz z korzyściami fizycznymi wspinaczka wiąże się jeszcze z lepszym zdrowiem mentalnym i pozytywniejszym samopoczuciem.

 

Satysfakcja po wspinaczce u osób pełnosprawnych jest duża, a u osób z niepełnosprawnościami jest ogromna. Jeżeli osobie z niepełnosprawnością spodoba się ten sport, to jej uniesienie wywołane adrenaliną utrzymuje się dłużej. Z punktu widzenia psychologii wspinaczka niesie za sobą wiele korzyści. Wzmacnia poczucie własnej wartości, poczucie sprawczości, buduje relacje pomiędzy wspinającym się a instruktorem, zwiększa poczucie zaufania.

Można powiedzieć, że dosłownie i w przenośni cel jest na wyciągnięcie ręki.

 

Bardzo fajnie ujęte. We wspinaniu cel jest zawsze namacalny - albo jest to sięgnięcie do następnego chwytu albo ukończenie drogi wspinaczkowej. Cel można łatwo zwizualizować. Przykładowo, kiedy człowiek płynie, nie widzi ile metrów zostało mu do końca, bo liczy kafelki na dnie basenu. Sportowe wspinanie jest bardzo wymierne: “jeżeli tam dotrę, to będę super”. Zwizualizowany cel bardzo pomaga w podnoszeniu sobie poprzeczki.

 

Zwizualizujmy sobie teraz, jak w praktyce wygląda pomoc instruktorów w umożliwieniu wspinaczki np. osobie poruszającej się na wózku. Od czego zacząć?

 

Tak jak wspomniałam wcześniej, zawsze przed zajęciami przeprowadzamy wywiad o stanie zdrowia. Jest bardzo niewiele elementów, które uniemożliwiają wspinaczkę, ale jednak trochę ich jest, np. padaczka. Po przeprowadzeniu wywiadu rozpoczynamy rozgrzewkę, żeby dostrzec ograniczenia w zakresach ruchu. Sprawdzamy obręcz barkową, stawy, nadgarstki, palce, jak bardzo pospinane są mięśnie. Ta obserwacja jest bardzo ważna.

 

Ubieramy uprząż biodrową, czyli tą, którą zawsze mają na sobie wspinacze pełnosprawni. Dodatkowo zakładamy również uprząż piersiową. Chcemy zapewnić stabilizację ciała, szczególnie u osób, którym bardziej szwankuje kręgosłup. Z większością uczestników na początku wspinamy się z asekuracją górną, czyli na tzw. wędkę. Lina, która jest przeciągnięta przez karabinek, wisi wówczas do wspinacza od góry. Instruktor natomiast asekuruje na dole, trzymając jej drugi koniec. Jeżeli z jakiś powodów wspinacz odpada od ściany, to instruktor jest w stanie zatrzymać go w tym samym miejscu.

 

Na pierwszych zajęciach mamy zawsze zasadę, że wspinamy się w kombinacji: dwóch instruktorów i jedna osoba z niepełnosprawnością. Wówczas drugi instruktor wisi obok wspinacza na wypadek, gdyby np. spastyka okazała się zbyt gwałtowna. Bywa tak, że osoby z niepełnosprawnościami mają tak silne napięcia mięśniowe, że nie są w stanie trafić w chwyt. Widzą go, ale ściskają dłoń zbyt wcześnie lub zbyt późno. Wtedy instruktor, który wisi obok, pomaga w prawidłowym złapaniu chwytu. Inny przykład: czasami przychodzą do nas również osoby z ataksją, czyli zaburzeniem, które powoduje mimowolne ruchy całego ciała. Nie da się przewidzieć tego, kiedy nastąpi gwałtowny ruch. Kiedy tak się dzieje, wiszący instruktor dba o bezpieczeństwo. W przypadku niepełnosprawności w stopniu znacznym pomagamy poprzez wspinanie się przez przeciwwagę.

 

Na czym to polega?

 

Osoba z niepełnosprawnością robi jakiś fragment ruchu, np. wybija się z nogi, a instruktor swoim ciężarem ciała wyciąga tę osobę do góry. To wymaga zarówno odpowiedniego sprzętu, jak i umiejętności. Są to techniki autoratownicze, stosowane w górach czy jaskiniach. Dobieramy techniki bardzo indywidualnie.

 

Mamy zawodniczkę, która ma tylko jedną kończynę górną. Jej ruchy są o wiele bardziej dynamiczne, ponieważ nie może działać na tradycyjnych, trzech punktach podparcia. Nasza praca polega wówczas na tym, żeby znajdować odpowiednie formacje wspinaczkowe, w których taka osoba będzie mogła lepiej ustawiać się na nogach i przeskakiwać z pomocą jednej ręki. Możemy też takie drogi stworzyć, poprzez nakręcenie na ścianę odpowiednich chwytów.

 

Z osobami niesłyszącymi zawsze wspinamy się z wiszącym instruktorem, ponieważ bez niego taka osoba nie wiedziałaby jak wykonywać ruchy. Z osobami niewidomymi nawigujemy głosowo. Wskazówki muszą być jednak bardzo precyzyjne, nie wystarczy wymienić koloru chwytu. “Dziesięć centymetrów od twojej twarzy znajduje się chwyt, który ma trzy dziurki na trzy palce” - tak to mniej więcej wygląda. Każda niepełnosprawność jest wymagająca, a sam proces wspinaczki ciekawy i rozwijający. Cały czas się uczymy i modyfikujemy techniki.

 

A co z pracą nóg w przypadku osób poruszających się na wózkach? Wiszący instruktor zawsze je przesuwa, czy niektórzy opierają się tylko na rękach? I czy w takim wypadku da się wspinać tylko z jednym instruktorem, asekurującym z dołu?

 

Jeżeli wspinacz jest lekki, to da się asekurować na przeciwwagę w stosunku jeden do jednego. Osoba, która z różnych przyczyn nie może używać swoich nóg, musi ważyć z 15 kilogramów mniej. Da się więc asekurować z tylko jednym instruktorem.

 

Jeżeli takiej opcji nie ma, to wiszący instruktor przesuwa nogi wspinacza. Są też jednak osoby, które przez brak możliwości używania nóg mają bardzo silną obręcz barkową i wspinają się tylko za pomocą rąk. Kilka tygodni temu przyszła do nas Zuzanna, która jeździ półmaratony na wózku, pływa i nurkuje. Dotarła do Warszawy ze Śląska - wsiadła w pociąg, przyjechała do nieznanego miasta, znalazła ściankę i się z nami wspięła. Jej determinacja była ogromna. Była w stanie pokonać cztery drogi wspinaczkowe, używając wyłącznie obręczy barkowej. Wyglądała jak komandos na ściance. To imponujące. Posiadanie niesprawnych kończyn, sztywność w biodrach albo brak kończyny na pewno utrudnia wspinanie. Nie jest to jednak przeszkoda nie do pokonania. Nadal można spróbować i czerpać z tego frajdę.

 

Czy w Polsce, patrząc w skali kraju, są warunki do tego, aby rozwijać wspinaczkę sportową wśród osób z niepełnosprawnościami? Wspomniała Pani o niedogodnościach infrastrukturalnych, ale mam też na myśli wiedzę i świadomość instruktorów.

 

To jest bardzo dobrze zadane pytanie i wymaga wielopłaszczyznowej odpowiedzi. Jest wiele barier we wspinaczce osób z niepełnosprawnościami.

 

Pierwsze z nich to bariery wyobrażone, o których już trochę mówiłam. Wspinaczka jest owiana mitem, że potrzeba do niej nadludzkiej siły i jest bardzo niebezpieczna, a tak nie jest. Wspinanie to czysta forma rekreacji i aktywności fizycznej.

 

Drugą przeszkodą są bariery architektoniczne w obiektach. Nawet, jeżeli w Warszawie funkcjonuje 20 ścianek, to dostosowanych obiektów jest może 3. Jeżeli dodamy jeszcze takie, że może przeciągniemy osobę poruszającą się na wózku przez fragment ścianki po materacu, to łącznie będziemy mieli 5 dostosowanych placówek. Ważny jest również charakter dróg wspinaczkowych. Jeżeli osoba z ograniczeniami ruchowymi zaczyna się wspinać, to potrzebuje abstrakcyjnej liczby chwytów i stopni. Ścianka musi być płaska, pozbawiona wystających struktur i przewieszeń. Nawet gdy obiekt jest dostosowany, to i tak jest tam mało dróg.

 

No i trzecia, największa bariera, o której Pan wspomniał, to brak przeszkolonej kadry instruktorskiej. To problem systemowy, nad którym jako Skocznia również pracujemy. Organizujemy specjalne cykle szkoleniowe. Jesteśmy też w kontakcie z Polskim Związkiem Alpinizmu. Działamy przy okazji około wspinaczkowych wydarzeń, takich jak górskie festiwale. Niewiedza nie wynika z braku chęci, tylko z braku tej tematyki w systemie szkolenia. Wspinanie jest stosunkowo młodą dyscypliną. W tej chwili treningi są już profesjonalne, ale tylko dla osób pełnosprawnych. Nadszedł czas, aby upowszechniać wiedzę o wspinaczce z osobami z niepełnosprawnościami wśród trenerów i instruktorów. Taki jest długofalowy cel Skoczni.

 

Współpraca instruktora z osobą z niepełnosprawnością wymaga też pewnej świadomości komunikacyjnej. Jeżeli ktoś nie ma na co dzień styczności z osobą z niepełnosprawnością, to przy takiej interakcji nie do końca wie, jak powinien się zachować. Można zaobserwować wtedy pewne łapanie się na tym, aby tej osoby szczególnie nie urazić i unikać pewnych zwrotów. Jak taka komunikacja powinna wyglądać?

 

Większość z nas nie wie, jak rozmawiać z osobami z niepełnosprawnościami. Nie wiemy, których zwrotów wypada używać, a jakich unikać. Jak w każdym obszarze relacji międzyludzkich, po prostu trzeba życzliwie zapytać. Taka komunikacja wymaga nauki. Czasami automatycznie mówimy coś do osoby niesłyszącej, która jest odwrócona plecami. Musimy przyzwyczaić się do tego, żeby zawsze mieć ze sobą kontakt wzrokowy, aby mogła przeczytać nasze słowa z ruchu warg. Podobnie z osobami niewidzącymi. Często, na początku mówimy – złap zielony chwyt, zapominając, że ta osoba nie widzi kolorów. To wymaga cierpliwości i wyrozumiałości z obu stron. Dlatego też nasze zajęcia z osobami z niepełnosprawnościami trwają zazwyczaj dłużej, około dwóch godzin. Zarówno na poziomie technicznym, jak i komunikacyjnym dostosowujemy warunki do indywidualnych potrzeb. Nie ma dwóch takich samych rodzajów niepełnosprawności i osobowości.

 

Na sam koniec: Jak w kilku zdaniach zachęciłaby Pani osoby z niepełnosprawnościami do odwiedzenia Skoczni, przełamania wątpliwości i rozpoczęcia wspinaczki?

 

Wspinanie jest znakomitą aktywnością, która nie tylko poprawia kondycje fizyczną, ale wpływa pozytywnie na psychikę. W Skoczni chcemy, żeby jak najwięcej osób z niepełnosprawnościami doświadczyło tych pozytywnych wrażeń płynących ze wspinaczkowego ruchu. Zapraszamy do kontaktu!