F1 - GP Hiszpanii: ogrom emocji, dramat Leclerca i dublet Red Bulla!
Alberto-g-rovi/Wikimedia Commons

F1 - GP Hiszpanii: ogrom emocji, dramat Leclerca i dublet Red Bulla!

  • Dodał: Kinga Marchela
  • Data publikacji: 22.05.2022, 17:40

Za nami jeden z ciekawszych wyścigów o Grand Prix Hiszpanii ostatnich lat. W niecałe dwie godziny kierowcy zagwarantowali nam dużo świetnych akcji i dużo emocji, nie tylko tych pozytywnych. Dublet zanotował zespół Red Bulla, a jako trzeci do mety dojechał kierowca Mercedesa - George Russell. Wyścigu nie ukończył jeden z faworytów do mistrzowskiego tytułu - Charles Leclerc.

 

Szósta runda walki o mistrzowski tytuł przyniosła nam wiele emocji, a na torze było gorąco i to nie tylko w przenośni. Temperatura toru w Barcelonie wynosiła prawie 50 stopni, co miało olbrzymi wpływ na stan opon, a 36 stopni Celsjusza w powietrzu nie ułatwiła kierowcom pracy. Ze względu na warunki wszyscy kierowcy, z wyjątkiem Lewisa Hamiltona, ruszali z prostej startowej na oponach miękkich, co gwarantowało nam ciekawą walkę nie tylko na torze, ale też w alejach serwisowych.

 

Wraz ze zgaśnięciem świateł na prowadzenie pewnie wysunął się Charles Leclerc, za którym szybko podążył nie kto inny, jak Max Verstappen. Na trzecią pozycję przecisnął się George Russell, który wraz z Sergio Perezem skorzystał ze słabszego startu Carlosa Sainza. Nie sposób ocenić początek wyścigu Lewisa Hamiltona, który już chwilę po rozpoczęciu wyścigu przeżył spory zawód. W ferworze walki między nim a Kevinem Magnussenem, startującym z siódmego pola, doszło do kontaktu, co zakończyło się przebitą oponą w samochodzie Mercedesa. Brytyjczyk szybko tracił lokaty i po zmianie ogumienia powrócił na tor jako dziewiętnasty zawodnik. W komunikacie radiowym Brytyjczyka mogliśmy usłyszeć duży zawód, a siedmiokrotny mistrz świata zasugerował nawet rezygnację z wyścigu. Przekonany został jednak do pozostania na torze, czego efekty mogliśmy zobaczyć później.

 

Po wyklarowaniu się sytuacji na prowadzeniu znajdował się wciąż kierowca Ferrari, który za plecami miał holenderskiego mistrza i Georga Russella. Dobry start zanotował z pewnością Fernando Alonso, który ze względu na zmianę napędową jednostki startował z ostatniej lokaty, a w drugie okrążenie wchodził już z 15. pozycji.

 

Niedługo mogliśmy nacieszyć się spokojem na torze, dość nietypowo jak na Hiszpanię, bo już w czasie siódmego okrążenia zobaczyliśmy na chwilę żółtą flagę. W żwirze znalazł się Carlos Sainz, który utracił przyczepność w tylnej osi. Na szczęście kierowcy Ferrari udało się wrócić na tor, jednak dopiero na lokacie 11. za Yukim Tsunodą.

 

Niedługo później na torze znów zatrzepotały flagi identycznego koloru, tym razem za sprawą Maxa Verstappena. Kierowca Red Bulla zrobił wycieczkę na żwirze w tym samym miejscu, co kierowca Ferrari, jednak skuteczniej się z niego wydostał, wyjeżdżając na czwartej lokacie. Na prowadzeniu wciąż pozostawał Leclerc, a za nim podążali Russell i Perez. Między tą dwójką przez długi czas toczyła się świetna walka, którą docenili wszyscy kibice. Chociaż statystyki jasno pokazywały lepsze tempo Meksykanina, Brytyjczyk skutecznie bronił się przez kilka okrążeń. Red Bull nie dawał mu jednak spokoju, a zamiana Pereza z Verstappenem nie ułatwiła sytuacji Russellowi. George mógł na chwilę odetchnąć, bo kłopoty w bolidzie Holendra nie pozwoliły mu na skuteczne uruchomienie systemu DRS.

 

DRS w końcu zadziałał, już po pit stopach w czołówce, i Max próbował zaatakować, lecz George po raz kolejny świetnie odpierał ataki. W okolicach 24 okrążenia serca kibiców zabiły szybciej, bo mieliśmy okazję być świadkami świetnej rywalizacji koło w koło. Udany atak Maxa szybko uzyskał odpowiedź Russella i Brytyjczyk powrócił na drugą lokatę, po ostrej, ale uczciwej walce.

 

Trzy okrążenia później na torze w Barcelonie znów zrobiło się głośno, jednak tym razem nie wszystkich przepełniała radość. Prowadzący samochód Ferrari drastycznie zwolnił, a my usłyszeliśmy komunikat o braku mocy w bolidzie Charlesa Leclerca. Monakijczyk został szybko ściągnięty do alei serwisowej, z której niestety już nie wrócił. Na prowadzenie wysunął się samochód Mercedesa, jednak tylko 0.4 sekundy do niego tracił Red Bull, w którym też nie było kolorowo. Transmitowane komunikaty z bolidu trzeciego Checo jasno dawały do zrozumienia, że Meksykanin ma lepsze tempo oraz świeższe opony i chce wyprzedzić Maxa, aby szybko pokonać George’a. Tak też niedługo się stało, bo Verstappen zjechał na zmianę opon i wyjechał dopiero jako czwarty za Valtterim Bottasem. Meksykanin szybko zabrał się do roboty i już na 31. kółku precyzyjnie zaatakował Russella i szybko odjechał jako nowy lider. Niedługo później do pierwszej trójki wrócił Max Verstappen, „zamykając” Russella w pułapce dwóch Red Bulli. W międzyczasie świetną robotę wykonywał Lewis Hamilton, który na 36. okrążeniu zajmował już szóstą lokatę z bardzo dobrymi czasówkami.

 

Druga połowa wyścigu, a raczej ostatnie 20 okrążeń, skupiona była na strategicznym rozegraniu pit stopów. Po wszystkich roszadach na prowadzeniu uplasował się, jak mogliśmy się spodziewać, Max Verstappen, a za nim podążał zespołowy kolega. Trzecią lokatę zajmował George Russell, a za nim byli Lewis Hamilton i Carlos Sainz. Okrążenie przed końcem wyścigu poruszenie zapanowało w zespole Mercedesa, który informował o problemach w bolidach. Na ich rzecz jedną pozycję stracił Lewis Hamilton, który dojechał na metę jako piąty zawodnik. Biorąc pod uwagę jego problemy z początku wyścigu, trzeba uznać to za bardzo dobry wynik, co kibice docenili przyznając mu tytuł "kierowcy dnia". 

 

Red Bull, na spokojnie dojeżdżając do mety, zakończył wyścig o Grand Prix Hiszpanii z dubletem i objął prowadzenie w rankingu konstruktorów. W klasyfikacji generalnej kierowców prowadzi Max Verstappen ze 110 punktami, a sześciu „oczek” do niego brakuje Leclercowi. Trzeci jest Sergio Perez (85), a czwarty George Russell (74).

Kinga Marchela

Studentka dziennikarstwa trenująca jeździectwo od przeszło 10 lat. Poza śledzeniem losów jeźdźców piszę o skokach narciarskich, Formule 1, triathlonie, łyżwiarstwie figurowym i curlingu.