Liga Narodów UEFA: godzina to za mało. Polacy rozbici przez Belgów
Светлана Бекетова/soccer.ru

Liga Narodów UEFA: godzina to za mało. Polacy rozbici przez Belgów

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 08.06.2022, 22:37

Niezła gra, jednak porażka po indywidualnych błędach – tak w skrócie można podsumować spotkanie reprezentacji Polski z Belgią w 2. kolejce Ligi Narodów. „Biało-Czerwoni” długo walczyli jak równy z równym z faworyzowanym rywalem, jednak ostatecznie gospodarze nie pozostawili naszym piłkarzom złudzeń, zwyciężając aż 6:1.

 

Po pierwszym, zwycięskim spotkaniu w tegorocznej Lidze Narodów, drugim przystankiem podopiecznych Czesława Michniewicza była Bruksela, gdzie rywalem „Biało-Czerwonych” była reprezentacja Belgii. Gracze Roberto Martineza chcieli zmazać plamę po inauguracyjnym spotkaniu z Holandią, w którym polegli aż 1:4. Pomimo tego, że obaj szkoleniowcy wprowadzili sporo zmian w porównaniu do poprzednich spotkań, faworytem spotkania byli gospodarze.

 

Jeśli chodzi o wydarzenia na murawie i intensywność meczu, pierwsza połowa mogła się podobać. Od pierwszych minut piłka wędrowała spod jednego pola karnego pod drugie, jednak to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie. Tylko w pierwszych pięciu minutach piłka odbiła się od słupka bramki Drągowskiego oraz arbiter nie uznał bramki Belgów, odgwizdując spalonego Batshuayijego. Z każdą kolejną minutą gospodarze coraz bardziej przejmowali inicjatywę na boisku, zmuszając polskich piłkarzy do częstego biegania bez piłki. Polskim pomysłem na zawiązanie akcji były długie piłki do skrzydłowych, bądź próba prostopadłego podania do Roberta Lewandowskiego. Po jednej z takich akcji Polacy mieli dobrą sytuację, jednak Piotr Zieliński zbyt mocno zagrywał w stronę Jakuba Kamińskiego. Polacy nie zamierzali się wyłącznie bronić, co poskutkowało zdobyciem gola po niespełna pół godzinie gry. Lwia część akcji bramkowej to zachowanie „Ziela”, który po otrzymaniu piłki podprowadził ją wzdłuż linii pola karnego i zagrał do Sebastiana Szymańskiego. Ten kapitalnym podaniem wypracował sytuację sam na sam z belgijskim bramkarzem „Lewemu”, któremu nie pozostało nic innego, jak wykończyć akcję. Po zdobyciu gola „Biało-Czerwoni” nieco cofnęli się, co zemściło się tuż przed przerwą, kiedy wyrównał Axel Witsel. Po świetnej akcji Carrasco i De Bruyne, zawodnik Manchesteru City uderzył na polską bramkę, jednak dobrze interweniował Drągowski. Chwilę później dość przypadkowo trafiła przed pole karne, skąd były zawodnik Borussii Dortmund zdobył swojego 12. gola w narodowych barwach.

 

Jeśli ktoś liczył na kontynuację fajerwerków po przerwie, mógł się nieco rozczarować, bowiem druga połowa była sporo spokojniejsza. Nie znaczy to jednak, że na boisku nie działo się nic. Oba zespoły starały się szanować piłkę, przez co częściej oglądaliśmy mozolnie budowany atak pozycyjny każdej z reprezentacji. Dziesięć minut po wznowieniu gry ponownie wykazał się Drągowski, który w jednej akcji obronił trudne uderzenia Dendonckera oraz Hazarda. Chwilę później Belgowie wyszli na prowadzenie. Po stracie Lewandowskiego gospodarze wyszli z szybkim kontratakiem, dzięki czemu De Bruyne stanął oko w oko z polskim bramkarzem i nie pomylił się. Podopieczni Roberto Martineza byli blisko zdobycia trzeciego gola, jednak Drągowski instynktownie odbił kolejne uderzenie kapitana Belgów. Rozgrywający dobre spotkanie golkiper nie dał jednak rady zatrzymać Trossarda, który zdobył trzecią bramkę na niespełna 20 minut przed końcem meczu. Po raz kolejny można mieć zastrzeżenie do linii środkowej, która nie potrafiła przejąć bezpańskiej piłki, co skrupulatnie wykorzystali gospodarze. Piłkarz Brighton w 80. minucie zdobył czwartego gola dla swojej drużyny. Po krótko wykonanym rzucie rożnym Trossard kapitalnym, technicznym uderzeniem nie dał szans na skuteczną interwencję Drągowskiemu, bowiem piłka zatrzymała się w samym okienku jego bramki. Jakby tego było mało, już chwilę później golkiper Fiorentiny po raz piąty wyciągał piłkę z siatki, tym razem po uderzeniu Dendonckera. Polacy do końca walczyli o zachowanie twarzy, jednak uderzenie Nicoli Zalewskiego minimalnie minęło bramkę Mignoleta. Nie można odmówić Polakom ambicji w ostatnich minutach, jednak wynik nie zmienił się – Polacy dostali bolesną lekcję futbolu, a w doliczonym czasie "dobił" ich rezerwowy Openda. Trzeba mieć nadzieję, że polscy piłkarze wyciągną z tego wnioski.

 

Belgia – Polska 6:1 (1:1)

Bramki: 42’ Witsel, 59’ De Bruyne, 73’, 80’ Trossard, 83’ Dendoncker, 90+3' Openda - 28’ Lewandowski

Belgia: Mignolet – Dendoncker, Alderweireld, Vertonghen – Castagne (84’ Hazard T.), Tielemans, Witsel (84’ Faes), Carrasco – De Bruyne (76’ De Ketelaere), Batshuayi (84’ Openda), Hazard E. (66’ Trossard)

Polska: Drągowski – Gumny, Glik, Bednarek, Puchacz (46’ Bereszyński) – Żurkowski, Krychowiak (46’ Szymański D.), Kamiński (81’ Zalewski), Zieliński, Szymański S. (66’ Cash) – Lewandowski (69’ Buksa)

Żółte kartki: Witsel – Krychowiak

Sędzia: Ivan Kruzliak