NHL: Colorado Avalanche krok od Pucharu Stanleya
D Ramey Logan [CC BY 4.0]/Wikimedia Commons

NHL: Colorado Avalanche krok od Pucharu Stanleya

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 23.06.2022, 09:56

Hokeiści Colorado Avalanche pokonali na wyjeździe zespół Tampa Bay Lightning 3:2 i już tylko jedno zwycięstwo dzieli ich od zdobycia Pucharu Stanleya. Bohaterem spotkania został strzelec złotego gola w dogrywce Nazem Kadri.

 

Ostatnią drużyną, której w wielkim finale NHL udało się odwrócić losy rywalizacji po porażce w dwóch pierwszych meczach, był zespół Boston Bruins w sezonie 2010/2011. Przed czwartym spotkaniem między Colorado Avalanche a Tampa Bay Lightning wielu kibiców miało nadzieję, że Błyskawicom uda się nawiązać do tego osiągnięcia. Zwycięstwo 6:2 w trzecim starciu serii dawało gospodarzom podstawy do wiary w powtórkę sprzed dwunastu lat i zarazem sprzed kilkunastu dni, kiedy to hokeiści z Tampy mimo niepowodzenia w dwóch pierwszych spotkaniach pokonali ostatecznie New York Rangers 4:2.

 

Początek czwartego meczu wielkiego finału był w wykonaniu Błyskawic piorunujący. Po zaledwie 36 sekundach gry krążek w bramce umieścił Anthony Cirelli, dobijając strzał Erika Cernaka. W tej akcji doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdyż to pierwsze uderzenie trafiło bramkarza Lawin w szyję, strącając mu kask. W ferworze walki Darcy Kuemper próbował jeszcze wybronić dobitkę, rzucając się wzdłuż bramki i ryzykując uderzenie krążkiem w odsłoniętą głowę. Szczęśliwie tak się jednak nie stało i hokeiści obu drużyn mogli wrócić do gry. Podrażnieni takim obrotem spraw zawodnicy Colorado Avalanche chcieli jak najszybciej odrobić straty. Mieli zresztą optyczną przewagę w dalszej części pierwszej tercji i niemal dwa razy częściej od rywali przebywali w ich strefie obronnej, jednak cały czas to Błyskawice były w swych poczynaniach konkretniejsze. Przed końcem tej części meczu stworzyły sobie one jeszcze dwie świetne okazje na podwyższenie rezultatu, ale najpierw sytuację sam na sam z Nickiem Paulem, a następnie strzał z ostrego kąta Alexandra Killorna fantastycznie wybronił Darcy Kuemper.

 

Od pierwszych sekund drugiej tercji Lawiny dążyły do wyrównania, a bramka zespołu z Tampy przeżywała prawdziwe oblężenie. Początkowo Andriej Wasilewski był w stanie skutecznie interweniować, jednak w czasie gry w osłabieniu swojego zespołu skapitulował po odbiciu się krążka od łyżwy Nathana MacKinnona. I kiedy wydawało się, że hokeiści Colorado Avalanche muszą pójść za ciosem, fantastyczną indywidualną akcję przeprowadził Victor Hedman. Przejechał on z krążkiem niemal całe lodowisko, by ostatecznie technicznym strzałem z backhandu pokonać bramkarza Lawin. Mimo późniejszej gry w przewadze i kilku szans zawodników z Colorado wynik w tej części meczu nie uległ już zmianie.

 

Trzecia tercja rozpoczęła się dla obrońców tytułu w sposób najgorszy z możliwych. Ich obrona została rozprowadzona szybkimi podaniami wymienionymi przez zawodników Colorado Avalanche. Umożliwiło to strzał niepilnowanemu Darrenowi Helmowi, który skutecznie dobił Andrew Cogliano, ponownie doprowadzając do wyrównania. Cała rywalizacja zaczęła się tym samym od nowa. Oba zespoły, mając świadomość ogromnej stawki tego meczu, obawiały się w końcówce odważniej zaatakować, przez co do końca regulaminowego czasu gry na tablicy wyników widniał remis. Oznaczało to, że do wyłonienia zwycięzcy czwartego meczu wielkiego finału NHL potrzebna będzie dogrywka.

 

Taka sytuacja miała już miejsce w pierwszym meczu serii i wówczas już po nieco ponad minucie na swoją korzyść rozstrzygnęli ją zawodnicy Colorado Avalanche. Tym razem Lawiny także mogły po 60 sekundach dodatkowego czasu zamknąć rywalizację, jednak wybroniony został strzał Walerija Niczuszkina. W odpowiedzi dobrą okazję miał Nick Paul, ale jego uderzenie także nie znalazło drogi do bramki. Kolejne dziesięć minut rywalizacji nie przyniosło rozstrzygnięcia i wydawało się, że do wyłonienia zwycięzcy konieczna może być kolejna dwudziestominutowa dogrywka (w play-offach NHL nie rozgrywa się konkursu rzutów karnych). W tym momencie jednak kibiców zgromadzonych na Amalie Arenie w Tampie zszokował Nazem Kadri. Fantastycznie uwolnił się on spod opieki obrońców i oddał strzał, po którym krążek utknął w siatce. Spowodowało to chwilę niepewności graczy, kibiców i komentatorów, jednak po chwili sędzia jednoznacznie potwierdził, że wpadł on bramki, kończąc tym samym rywalizację w tym spotkaniu.

 

Dzięki tej wygranej zespół Colorado Avalanche wyszedł na prowadzenie 3:1 w serii i brakuje mu już tylko jednego zwycięstwa do zdobycia trzeciego w historii klubu Pucharu Stanleya. Co gorsza dla obrońców tytułu rywalizacja przeniesie się teraz z powrotem na Ball Arenę w Denver, gdzie poprzedni mecz zakończył się wynikiem aż 7:0. Czy Lawiny potwierdzą swoją dominację w finałowej rywalizacji i zamkną ją już przy pierwszej okazji? To okaże się w sobotę około godziny czwartej nad ranem.

 

Tampa Bay Lightning - Colorado Avalanche 2:3 (1:0, 1:1, 0:1, 0:1) po dogrywce

Stan rywalizacji: 3:1 dla Colorado Avalanche