Siatkówka – Liga Narodów: kolejne zwycięstwa rewelacyjnych Japończyków i Holendrów

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 24.06.2022, 23:30

Czwarty dzień turniejów siatkarskiej Ligi Narodów w bułgarskiej Sofii i filipińskim Quezon City był czasem odpoczynku od wielkich emocji związanych z meczami biało-czerwonych. Mimo tego jednak nie zabrakło niezwykle emocjonujących spotkań. Kolejne zwycięstwa odniosły rewelacje tegorocznych rozgrywek – Japonia i Holandia, a w aż trzech starciach do ostatecznego rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break.

 

Najwytrwalsi siatkarscy kibice, pragnący śledzić wszystkie rozgrywane spotkania, dzień musieli zacząć już o piątej nad ranem, kiedy swój mecz rozpoczynały zespoły Niemiec i Holandii. Przed rozpoczęciem tegorocznych rozgrywek za zdecydowanych faworytów uchodziłaby ta pierwsza drużyna, jednak zwycięstwa Niderlandów 3:0 nad Iranem, Australią i Słowenią spowodowały, że ciężko było w tym przypadku o jakiekolwiek przewidywania. Potwierdził to wyrównany początek spotkania. Kilkupunktowe prowadzenie w pierwszej partii jako pierwsi wypracowali sobie Holendrzy, ale ich rywale byli w stanie szybko je zniwelować. To Niemcy zachowali także więcej zimnej krwi w końcówce i ostatecznie triumfowali 25:22.

 

Dla naszych zachodnich sąsiadów były to jednak jedynie miłe złego początki. Choć wydawało się, że to Niemcy mają w drugiej partii minimalną przewagę, cztery punkty z rzędu zdobyte przez Holendrów od stanu 11:14 pozwoliły im wyjść na prowadzenie. Do końca seta żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć przeciwnikom i w konsekwencji doszło do gry na przewagi. W tej wojnie nerwów więcej zimnej krwi zachowali Pomarańczowi, wygrywając ostatecznie 31:29. Kolejny set był równie wyrównany i ponownie to nasi zachodni sąsiedzi przez jego większą część utrzymywali około trzypunktową przewagę. Roztrwonili ją jednak w końcówce, pozwalając Oranje na doprowadzenie do remisu 20:20. Ponownie to Holendrzy lepiej rozegrali ostatnie piłki i mogli cieszyć się ze zwycięstwa 25:23. Ewidentnie podłamani takim obrotem spraw Niemcy w ostatnim secie nie mieli już absolutnie nic do powiedzenia i przegrali go 25:16. Tym samym czwarte zwycięstwo sensacyjnych Holendrów w tegorocznej Lidze Narodów stało się faktem i drużyna ta coraz poważniej myśleć może o awansie do najlepszej ósemki rozgrywek.

 

Niemcy – Holandia 1:3 (25:22, 29:31, 23:25, 16:25)

 

W kolejnym spotkaniu tego dnia rozczarowujący w tegorocznych rozgrywkach brązowi medaliści olimpijscy z Argentyny podejmowali zespół Chin. Poprzedniego dnia Niemcy odmówili gry z tym zespołem, obawiając się zakażenia koronawirusem, co stanowiło pokłosie kontrowersji związanych z zastanawiająco szybkim wyzdrowieniem Azjatów po zarażeniu COVID-19. Drużyna z Ameryki Południowej takich wątpliwości już nie miała i przystąpiła do rywalizacji. Początek pierwszego seta był wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Pierwsi zrobili to Argentyńczycy, wychodząc na prowadzenie 21:17. Utrzymali je do końca partii, wygrywając ją 25:22.

 

Chińczycy nie zamierzali się jednak poddawać i na początku drugiego seta przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Szybko wyszli na prowadzenie 12:7, jednak w dalszej części partii pozwolili rywalom zdobyć pięć punktów z rzędu i wydawało się, że ponownie to Argentyńczycy będą górą. Końcówka seta od stanu 18:20 należała jednak do Azjatów, który zamknęli go wynikiem 25:22. Podrażnieni takim obrotem spraw brązowi medaliści olimpijscy od stanu 1:2 w trzecim secie nie pozwoli już rywalom w żadnym momencie na objęcie prowadzenia. Wygrali dwie ostatnie partie 25:22 i choć ta przewaga punktowa Argentyńczyków może wydawać się niewielka, mieli oni całkowitą kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.

 

Argentyna – Chiny 3:1 (25:22, 22:25, 25:22, 25:22)

 

Ostatni tego dnia mecz w Quezon City przyniósł kibicom najwięcej emocji. Mierzyły się w nim drużyny Włoch i Japonii, które w tegorocznej edycji Ligi Narodów przegrały zaledwie po jednym spotkaniu. Pierwszego seta w tym starciu pewnie wygrali Japończycy, odskakując Włochom przy stanie 19:19 i kończąc partię wynikiem 25:20. Zespół z Italii szybko odpowiedział rywalom. Jedyni jak na razie pogromcy biało-czerwonych kontrolowali przebieg drugiego seta i zwyciężyli 25:21. To był jednak tylko przedsmak dalszej elektryzującej walki.

 

W trzecim secie początkowo lepsze wrażenie sprawiali siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni. Wyszli oni na prowadzenie 11:6, ale Włosi stopniowo zmniejszali straty. Ostatecznie udało im się dogonić rywali, doprowadzając do remisu 16:16. Od tego momentu gra toczyła się niemal punkt za punkt. Pierwsi cios wyprowadzili Japończycy i po serii udanych akcji mieli aż trzy piłki setowe przy stanie 24:21. Od tego momentu jednak kompletnie stanęli, pozwalając Włochom na wygranie kolejnych pięciu punktów i zapisanie tego seta na swoim koncie. Wydawało się, że taki przebieg końcówki może podłamać Azjatów, jednak nic bardziej mylnego. W kolejnej partii Samuraje nie dali rywalom najmniejszych szans i wygrali 25:19. Oznaczało to, że o zwycięstwie w tym spotkaniu zdecyduje tie-break. W nim żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większej przewagi, co doprowadziło do stanu 13:13. W tym elektryzującym momencie więcej zimnej krwi zachowali reprezentanci Kraju Kwitnącej Wiśni. Wygrali dwie ostatnie akcje meczu i mogli cieszyć się z piątego zwycięstwa w tegorocznej Lidze Narodów.

 

Japonia – Włochy 3:2 (25:20, 21:25, 24:26, 25:19, 15:13)

 

Równie dużo zwrotów akcji co starcie Włochów z Japończykami przyniósł mecz Serbii z Kanadą. Za zdecydowanych faworytów przed spotkaniem uchodziła ta pierwsza drużyna, szczególnie biorąc pod uwagę gładką porażkę Kanadyjczyków z Biało-Czerwonymi poprzedniego dnia. Pierwsze dwa sety były jednak szokiem dla Aleksandra Atanasijevića i spółki. Reprezentanci Kraju Klonowego Liścia wygrali 25:20 i 25:19 i wydawało się, że pewnie zmierzają po swoje trzecie zwycięstwo w Lidze Narodów. Wówczas jednak role na parkiecie się odwróciły i to Serbowie zwyciężyli w trzeciej partii 25:20.

 

Decydujący dla losów meczu był jednak set numer cztery. W nim bowiem, mimo nieznacznej przewagi Serbów, na przestrzeni partii Kanadyjczykom udało się doprowadzić do remisu 24:24 i gry na przewagi. Mimo, że w tym momencie jedynie dwóch punktów brakowało im do zamknięcia całego spotkania, to zawodnicy z Półwyspu Bałkańskiego byli w stanie wygrać dwie kolejne akcje i doprowadzić tie-breaka. W nim podłamani nieudaną pogonią w poprzednim secie Kanadyjczycy nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki i przegrali 11:15, a cały mecz 2:3.

 

Serbia – Kanada 3:2 (20:25, 19:25, 25:20, 26:24, 15:11)

 

W drugim tego dnia meczu w bułgarskiej Sofii rozpędzony Iran podejmował reprezentację Brazylii. Kibice Persów z pewnością liczyli na sprawienie kolejnej sensacji po pokonaniu Amerykanów 3:0. I rzeczywiście drużyna z Bliskiego Wschodu w pierwszych dwóch partiach do ich końcówek przystępowała prowadząc odpowiednio 20:16 i 19:17. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim secie Irańczycy dali się jednak ostatecznie dogonić, a w decydujących momentach więcej zimnej krwi zachowywali Brazylijczycy. W partii otwarcia wykorzystali szóstą piłkę setową i triumfowali 30:28, a w kolejnej zdobyli dwa ostatnie punkty od stanu 23:23.

 

Po wypuszczeniu pierwszych dwóch setów z rąk zespół Iranu nie był w stanie już się podnieść. W ostatniej partii Brazylijczycy wygrali bardzo pewnie, pozwalając rywalom na zdobycie zaledwie 19 punktów. Wicemistrzowie świata tym samym potwierdzili, że mimo trzech porażek z USA, Chinami i Polską z pewnością będą liczyli się w walce o końcowy triumf w Lidze Narodów. Iran tymczasem spadł na dziewiąte miejsce w tabeli i do końca walczyć będzie musiał o awans do czołowej ósemki.

 

Iran – Brazylia 0:3 (28:30, 13:25, 19:25)

 

Ten niezwykle długi i emocjonujący dzień z siatkówką zamknęło spotkanie gospodarzy turnieju w Sofii z Australią. Bułgarzy uchodzili przed meczem za zdecydowanych faworytów, gdyż Australijczycy bez zwycięstwa (i z zaledwie dwoma wygranymi setami przy 15 przegranych!) zamykali tabelę Ligi Narodów. Pierwsza partia zdawała się potwierdzać te przypuszczenia. Drużyna z Europy, prowadząc niemal od początku, wygrała 25:21. Kolejny set był jednak szokiem dla zgromadzonych w hali kibiców. Ich reprezentacja została bowiem zdeklasowana i zdobyła zaledwie 13 punktów. I choć udało im się do pewnego stopnia podnieść po tej klęsce, trzecia partia również padła łupem Australijczyków.

 

Kangury były wówczas o krok od pierwszego zwycięstwa w tegorocznej Lidze Narodów, ale gospodarze nie zamierzali się poddawać. W czwartym secie wrócili do gry ze stanu 3:7 i wygrali go ostatecznie 25:20. Miejscowi fani liczyli na równie szybką wygraną w tie-breaku, jednak przeżyli ogromne rozczarowanie. Ich drużyna nie wykorzystała dwóch piłek meczowych, a rywale skorzystali już z pierwszej takiej szansy. Zwyciężyli 17:15 i zapisali na swoim koncie pierwsze dwa punkty w tabeli rozgrywek.

 

Bułgaria – Australia 2:3 (25:21, 13:25, 22:25, 25:20, 15:17)

 

Tymczasem już w sobotę do gry wracają Polacy! O godzinie 15:30 zmierzą się oni z napędzonymi wygraną nad Bułgarią Australijczykami. Relacja live z tego meczu będzie oczywiście dostępna na stronie poinformowani.pl. Serdecznie zapraszamy!