
Siatkówka - Liga Narodów: triumf Francuzów w wielkim finale!
- Dodał: Jan Wagner
- Data publikacji: 24.07.2022, 23:31
Złoci medaliści olimpijscy z Tokio potwierdzają swoją aktualną dominację w męskiej siatkówce. Po pełnym zwrotów akcji finale Francuzi pokonali 3:2 Amerykanów i po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Narodów.
W ostatnim spotkaniu turnieju Final 8 w Bolonii mierzyły się zespoły, które w rundzie grupowej uznać musiały wyższość Włochów i Polaków. Faza play-off Ligi Narodów była już jednak w wykonaniu Amerykanów i Francuzów fantastyczna. Ci pierwsi najpierw nie dali w ćwierćfinale szans Brazylijczykom, a następnie udzielili bolesnej lekcji siatkówki Mistrzom Świata, kończąc marzenia biało-czerwonych o triumfie w rozgrywkach. Z kolei złoci medaliści olimpijscy z Tokio w pierwszych dwóch meczach Final 8 nie stracili nawet seta. Trójkolorowi ograli 3:0 Japończyków oraz Włochów.
Przed rozpoczęciem finału za minimalnych faworytów bukmacherzy uważali Francuzów. Mimo to jednak początek decydującego o triumfie w Lidze Narodów starcia mógł zaskakiwać. Mecz zaczął się bowiem od zepsutej zagrywki Ngapetha, ale jak się później okazało, było to ostatnie prowadzenie Amerykanów w pierwszej partii. Trójkolorowi zdominowali rywali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Jak natchnieni kończyli ataki ze wszystkich pozycji i bezwzględnie wykorzystywali powtarzające się błędy rywali. Po dotknięciu siatki i zepsutym ataku Ensinga podopieczni Andrei Gianiego odskoczyli aż na jedenaście punktów (19:7). Reprezentanci Stanów Zjednoczonych mogli wówczas walczyć już jedynie o zmniejszenie rozmiarów porażki i to im się częściowo udało. Pierwszego seta przegrali bowiem ostatecznie „tylko” 16:25.
Po fantastycznym występie siatkarzy z USA przeciwko Polakom kibice zupełnie nie spodziewali się takiego przebiegu finału. Koncert Francuzów jednak trwał i w drugiej partii również Amerykanie prowadzili tylko raz - 1:0 po pierwszej akcji. Już na samym początku seta Trójkolorowi popisali się podwójnym blokiem na Smithie. Dodatkowo nie przestawali wywierać presji zagrywką, dzięki czemu mieli oni liczne okazje do kontr, które bezwzględnie wykorzystywali. Po potężnym ataku Ngapetha z przechodzącej piłki zrobiło się 7:2, a podopieczni Johna Sperawa sprawiali wrażenie, jakby kompletnie nie wiedzieli, co dzieje się na parkiecie. W dalszej części drugiej odsłony gra nieco się wyrównała, ale Trójkolorowi skrupulatnie pilnowali wypracowanej przewagi i w żadnym momencie nie pozwolili rywalom zbliżyć się na odległość mniejszą niż trzy oczka. Ostatecznie Francuzi wygrali 25:19 i wydawało się, że bardzo łatwo sięgną po triumf w całych rozgrywkach.
Na tym poziomie w żadnym momencie nie można jednak całkowicie skreślać przegrywającej drużyny, co udowodnili Amerykanie, w kapitalnym stylu wracając do gry. Potężne ataki Maugututii pozwoliły siatkarzom z USA na grę punkt za punkt na początku trzeciej odsłony. Od stanu 5:5 podopieczni Johna Sperawa zdobyli przy zagrywce niezawodnego Christensona aż cztery oczka z rzędu. Wypracowali sobie tym samym przewagę, której nie oddali już do końca. Co więcej, Amerykanie udanie zrewanżowali się Francuzom za wysokie porażki w poprzednich partiach i tym razem to oni wygrali w rzadko spotykanym na tym poziomie stosunku 25:15.
W czwartej partii Amerykanie kontynuowali świetną grę z poprzedniego seta. Skutecznie powstrzymywali największą gwiazdę Trójkolorowych – Ervina Ngapetha, dzięki czemu wypracowali sobie w miarę bezpieczną przewagę (14:10). Francuzi nie zamierzali się jednak poddawać i doprowadzili do wyrównanej końcówki. Niestety dla podopiecznych Andrei Gianiego od stanu 18:19 na parkiecie ponownie rządzić zaczęli siatkarze ze Stanów Zjednoczonych. Wygrali oni czwartą odsłonę 25:21 i jasne stało się, że o triumfie w Lidze Narodów zdecyduje tie-break.
W nim nie sprawdziła się stara siatkarska zasada, iż zespól, który prowadzi 2:0, a nie wygrywa 3:0, przegrywa ostatecznie 2:3. Decydująca partia wyrównana była jedynie do stanu 2:2. Później serią pięciu wygranych punktów z rzędu popisali się Trójkolorowi. Ten fragment gry przesądził o losach całego spotkania. Siatkarze ze Stanów Zjednoczonych nie byli bowiem już w stanie dogonić rywali i ostatecznie przegrali 10:15, a w konsekwencji cały mecz 2:3.
Francja - USA 3:2 (25:16, 25:19, 15:25, 21:25, 15:10)
Francja: Ngapeth, Patry, Le Goff, Clevenot, Brizard, Chinenyeze, Grebennikov (L)
USA: Russell, Defalco, Jendryk, Smith, Christenson, Ensing, Shoji (L)