PKO Ekstraklasa: Korona wygrywa w Gdańsku po samobóju

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 06.08.2022, 17:05

Dość przypadkowy gol samobójczy Nalepy dał trzy ligowe punkty Koronie Kielce. Lechia zagrała dziś słabo, nie stworzyła praktycznie żadnej sytuacji bramkowej, nic więc dziwnego, że jej zawodnicy opuszczali murawę ze spuszczonymi głowami.

 

Tak naprawdę trudno było wskazać faworyta starcia Lechii i Korony. Gdańszczanie mili za sobą atut własnego, pięknego stadionu, ale też i nieudane występy w europejskich pucharach. Z kolei kielczanie grają na razie w kratkę, w poniedziałek ograli Śląsk, ale kolejkę wcześniej ulegli Cracovii. Tak to jest na ogół na początku sezonu, kiedy poszczególne zespoły nie zajmują jeszcze odpowiednich dla siebie miejsce w stawce. Zgodnie z oczekiwaniami inicjatywę na początku posiadała Lechia, ale nie była w stanie stworzyć istotnego zagrożenia pod bramką. Tymczasem w 23. minucie za sprawą swojego zawodnika... przegrywała. Kielczanie wykonywali rzut wolny z lewej strony boiska. Obrońcy gospodarzy nie tylko nieudanie próbowali wyprowadzić rywali na spalonego, ale zgrali piłkę w kierunku własnej bramki, a na koniec odbitą przez Buchalika po zagraniu Frąszczaka piłkę do własnej bramki skierował Nalepa. Kuriozalna sytuacja, którą dość długo oceniali sędziowie w wozie VAR, ale ostatecznie bramkę uznali. Gdańszczanie w kolejnych minutach przycisnęli jeszcze bardziej, ale nadal nie potrafili w żaden sposób zagrozić Forencowi. Bliżej podwyższenia byli twardo grający goście, ale gdański drugi bramkarz nie miał problemów z ustrzeżeniem swojego zespołu przed kolenymi stratami. Do przerwy 0:1.

 

Trener Kaczmarek w przerwie przeprowadził trzy zmiany, w pierwszym kwadransie drugiej połowy kolejne dwie, ale Lechia nadal grała po prostu słabo. Jak w pierwszej połowie miała sporą przewagę w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Forenc był praktycznie bezrobotny, interweniował przy rzutach rożnych, ale było to raczej wyłapywanie piłki a nie obrona strzałów. Dopiero w ostatnich minutach meczu w światło kieleckiej bramki strzelał Zwoliński, ale były to niegroźne uderzenia. Kielczanie ograniczali się do obrony wyniku (co im się całkowicie udało) i sporadycznych, ale niemrawych kontr.

 

Nieco zaskakujące, ale zasłużone trzy punkty Korony, która wygrywa drugi mecz w ciągu sześciu dni i melduje się na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Lechia z trzema punktami pozostaje w dolnych jej rejonach.

 

Lechia Gdańsk - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramki: Nalepa 23' (samobójcza)

Lechia: Buchalik - Stec (65 Koperski), Nalepa, Maloca, Pietrzak (46 Terrazino) - Conrado, Tobers (46 Kałuziński), Gajos, Clemens (46 Sezonienko) - Paixao (69 Diabate), Zwoliński
Korona: Forenc - Corral Garcia (36 Szymusik), Petrov (46 Sewerzyński), Trojak, Danek - Zebic, Łukowski (59 Kiełb), Takac (59 Podgórski), Szpakowski, Frąszczak (81 Zarandia)- Śpiączka

Żółte kartki: Nalepa, Maloca - Takac, Petrov, Szymusik

Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.