Lekkoatletyka - DL: wypowiedzi po zawodach

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 06.08.2022, 22:36

Dzisiaj na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbył się pierwszy w historii na polskiej ziemi miting z cyklu Diamentowej Ligi. Na starcie pojawiło się wiele gwiazd polskiej i światowej lekkoatletyki. O to co kilkoro z nich miało do powiedzenia po swoich występach.

 

Pia Skrzyszowska dwukrotnie poprawiała dzisiaj swój własny rekord życiowy, doprowadzając go do poziomu 12,51s. Ten rezultat to też nowy rekord Europy do lat 23. Sama zainteresowana takiego wyniku się jednak nie spodziewała. - Sama nie wiem, co dzisiaj nawyprawiałam, ponieważ dzisiaj w ogóle nie nastawiałam się na rekord życiowy. Myślałam, że to będzie po prostu start przed Mistrzostwami Europy, a wyszło fenomenalnie. Na rozgrzewce czułam się średnio, w ogóle niedynamicznie, ale jednocześnie był luz i taka motywacja, że chcę pokonać dziewczyny, ponieważ był mocny skład i to jakoś zadziałało chyba dzisiaj. Pogoda też nie ułatwiała, zwłaszcza w eliminacjach, gdzie cała rozgrzewka była w deszczu, więc sama się zszokowałam, że przy takich warunkach i w takiej temperaturze zrobiłam rekord życiowy. Wiedziałam, że jestem gotowa na takie wyniki, więc nie jestem zdziwiona samym rezultatem, tylko tym, że to stało się dzisiaj. Ten start wyszedł mi na pewno na wielki plus, ponieważ zobaczyłam, że nieważne jaka jest pogoda, jak się czuję, to można biegać szybko - powiedziała Skrzyszowska. 

 

Rozczarowana po swoim występie była Justyna Święty- Ersetic, która zajęła ostatnią dziewiątą lokatę na dystansie 400m. Polka uzyskała także słaby czas 52,10s, który znacznie odbiega od jej oczekiwań. - Ja tak naprawdę nie jestem zadowolona z tego występu. Mam dużo problemów zdrowotnych w tym sezonie, o których nie chcę za bardzo mówić. Niestety one zaważają na wynikach na zawodach. W momencie, kiedy nie możesz wykonywać treningów na sto procent, bo ciągle coś cię hamuje, to nie jesteś w stanie biegać szybko na zawodach. Ja tak naprawdę kompletnie nie wiedziałam czego mam się dzisiaj spodziewać. Nie wiem na, co mnie stać, czy ten start to wypadek przy pracy, ale zobaczymy, będę walczyła dalej. Na pewno wystartuję na Mistrzostwach Europy, a najprawdopodobniej od razu po nich zakończę sezon. Na pewno będą musiała się mierzyć też z tymi problemami zdrowotnymi na Mistrzostwach Europy, ale staram się o tym nie myśleć, tylko skupiać na szybkim bieganiu. Nie wiem, czy w Monachium wystartuję indywidualnie, czy tylko w sztafecie, czas pokaże, jest jeszcze trochę czasu, zobaczymy jak będzie - dodała podwójna mistrzyni Europy z Monachium. 

 

Anna Kiełbasińska to zawodniczka wokół, której wytworzyła się prawdziwa burza po tym, jak nie stanęła ona ostatecznie na starcie w sztafecie mieszanej 4x400m podczas Mistrzostw świata. Finalistka rywalizacji indywidualnej z Eugene była dzisiaj piąta z czasem 50,57s. - Dzisiaj przede wszystkim nie miałam wiary w siebie i w ogóle podejścia do tego startu. Naprawdę miałam takie nastawienie, że nie chcę dzisiaj w ogóle pobiec. Jednak to Eugene wyciągnęło ze mnie naprawdę dużo emocji i stresu. Musiałam chwilę odsapnąć, naprawdę tego potrzebowałam, bo może się wydawało, że spływają po mnie pewne rzeczy, natomiast tak się nie da, ponieważ każdy z nas jest tylko człowiekiem i ma emocje. Ja staram się zapomnieć o tym, co było i podejść do tego profesjonalnie. To nie jest konkurs na przyjaciółkę roku, tylko sport. Jak można mówić o team spirit, jak się do siebie prawie nie odzywa. Jednak to nie jest nic złego, ponieważ my mamy biegać i to jest najważniejsze. Nie miała dzisiaj super motywacji, a i tak pobiegłam 50,50s, więc świadczy to o tym, że w nogach jest wszystko w porządku i to jest normalne, że trzeba czasami dać odetchnąć temu mentalnemu zdrowiu, bo to jest najważniejsze. Dzisiaj właśnie zbieram siły na to, co będzie za dwa tygodnie, bo to jest mój cel, którego jestem świadoma. Od dwóch lat, kiedy miałam problem z prawą stopą, która była operowana, mam też problem z lewym achillesem. Od dwóch miesięcy mam też problem z prawym achillesem. - skończyła Kiełbasińska, która miała zaplanowany jeszcze dzisiaj trening.

 

Szczęśliwa, ale wykończona do strefy wywiadów dotarła Natalia Kaczmarek, która podczas dzisiejszych zawodów po raz pierwszy w karierze złamała granicę pięćdziesięciu sekund. Polka była druga z czasem 49,86s, przegrywając tylko z fenomenalną Holenderką Femke Bol. - Potrzebuję jeszcze chwilę, żeby dojść do siebie, ochłonąć, może zobaczyć ten bieg i może wtedy to do mnie dojdzie. Myślę, że pękła jakaś granica i to jest coś niesamowitego. Musiałam odbudować pewność siebie po ostatnich małych wypadkach przy pracy, ponieważ forma fizyczna cały czas była, ale tutaj to się udało. Wszystko idzie w dobrym kierunku, oby tylko pech mnie omijał i zdrowie było, bo tak to wszystko już jest. - powiedziała posiadaczka drugiego wyniku w tym roku w Europie. 

 

Największą gwiazdą tej imprezy był rekordzista świata w skoku o tyczce Armand Duplantis. Szwed pewnie wygrał dzisiejszy konkurs z wynikiem 6,10m. Jest to wynik absolutnie kapitalny, ale pewnie każdy liczył na trochę więcej. - Deszcz sprawiał trochę trudności, zwłaszcza na początku. Mimo tego znalazłem odpowiednie czucie na rozbiegu, co się wielu zawodnikom nie udało, z tego jestem zadowolony. Szczerze, jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego występu. Nie czuję, że mógłbym zrobić dzisiaj coś więcej. Nie miałem dzisiaj odpowiedniej prędkości na rozbiegu, żeby skakać wyżej. W tych okolicznościach wysokość 6,10m, to więcej, niż mogłem zrobić. Ta trzecia próba na 6,10m była naprawdę bardzo dobra pod względem technicznym. Musiałem się przyzwyczaić do tego, że każdy oczekuje ode mnie rekordu świata w każdym konkursie, ja jestem w końcu tylko człowiekiem. Zawsze daje z siebie wszystko, ale do pobicia rekordu świata potrzeba odpowiedniej pogody, wszystko musi zagrać.  Stadion Śląski jest dobrym miejsce do skakania, gdzie mogę pobić rekord świata, musi być tylko cieplej i bardziej sucho. Ten stadion jest jednym z niewielu, gdzie mogę w takich warunkach skakać tak wysoko, fantastycznie czuję się na tym rozbiegu, to miejsce przewyższyło moje oczekiwania. Mam dobre wspomnienia z Polski, wszędzie tutaj startuje mi się bardzo dobrze, kibice są bardzo entuzjastycznie nastawieni do tyczkarzy. Polska ma duże tradycje w tej konkurencji. Nie wiem, gdzie są moje limity, zobaczymy.