Pływanie - ME: wypowiedzi Polaków po porannej sesji
Copyright @2022 Rafal Oleksiewicz

Pływanie - ME: wypowiedzi Polaków po porannej sesji

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 11.08.2022, 14:58

Za biało - czerwonymi dość przeciętna sesja poranna podczas pierwszego dnia pływackich Mistrzostw Europy w Rzymie. Do dalszych etapów zmagań awansowało czterech zawodników i żeńska sztafeta 4x200m kobiet. O to, co nasi reprezentanci mieli do powiedzenia po swoich występach. 

 

Imprezę w wykonaniu Polaków otworzył najstarszy z całej kadry na tę imprezę, czyli Konrad Czerniak. 33-latek awansował do popołudniowego półfinału na 50m stylem motylkowym z dwunastym rezultatem. - W tym sezonie pływałem już trochę szybciej. Jak na rano myślę, że jest to niezły czas, udało awansować się do półfinału. Trzeba będzie poprawić pewne elementy. Pierwszy bieg też jest taki na przetarcie. Mam nadzieję, że po południu popłynę szybciej, ponieważ będzie to konieczne, by dostać się do półfinału. To jest dystans, na którym się skupiam, choć płynę jeszcze na 50m dowolnym. - dodał doświadczony pływak. 

 

W drugie dzisiejszej sesji o finał powalczy również Karol Ostrowski, który w kwalifikacjach uplasował się tuż za Czerniakiem, na trzynastej pozycji. - Jak na pierwszy start, to było bardzo dobrze. To co sobie założyłem przed startem, czyli wejście do półfinału, zostało wypełnione, więc jestem bardzo zadowolony. Jest jeszcze dużo do poprawy. Taki byłem trochę spowolniony z rana, dopłynięcie jeszcze mi nie wyszło, długo leżałem przed ścianą, więc myślę, że jest jeszcze dużo do poprawy. Teraz celem jest zdobyć finał i tego się trzymajmy. Po południu zawsze mi się lepiej pływa, jestem już wtedy obudzony, a z rana zaspany. Po południe to jest moja pora dnia do pływania. -  powiedział 22-latek, który zdradził też, dlaczego na starcie nie stanął dzisiaj Jakub Majerski. - Kuba lekko się źle poczuł, jest delikatnie chory, wolał wyzdrowieć i przygotować się na "setkę" delfinem. 

 

W trochę gorszym nastroju od wyżej wymienionych zawodników był Krzysztof Chmielewski, któremu nie udało się awansować do finału na 400m stylem zmiennym. Polak uzyskał piętnasty czas eliminacji. - Tę konkurencję traktuję trochę rozgrzewkowo, chciałem też popłynąć życiówkę, ale niestety jestem przeziębiony, co wywołuje osłabienie. Wystartuję tutaj w pięciu konkurencjach ( poza 400m stylem zmienny jeszcze na 400, 800 metrów stylem dowolnym, 200m stylem motylkowym i 10km na otwartym akwenie - przyp. red.). Mój trening tak wygląda, że jestem w stanie z tego popłynąć te wszystkie konkurencje. Żabka jest dla mnie najtrudniejszym stylem. To prawda, że styl zmienny rozgrywa się na żabce, ale trzeba po prostu każdym stylem dobrze pływać. - przyznał 18-latek. 

 

Sporo emocji sobie i kibicom zafundowała za to Laura Bernat, która jako przedostatnia, z szesnastym rezultatem, dostała się do półfinału. Początkowo jednak nie spodziewała się żadnej nerwowości - Nie płynęłam na maksa, to były tylko eliminacje. Plan był taki, żeby zacząć luźno i drugą setkę kontrolować. W sumie cały czas czułam, że dziewczyny obok mnie płyną podobnym tempem, więc nie musiałam się tutaj spieszyć, ani spinać. Oceniam dobrze ten start nie zmęczyłam się. Wiem, że mnie stać na awans do finału, czułam, że teraz mam siłę. Mogłabym włączyć tą dużą frekwencję, ale nie wydaje mi się, żeby był w tym duży sens. Wystarczy, że tylko odblokuję głowę po południu i będzie dobrze. Podczas oglądania w mixed - zonie ostatniej serii kwalifikacyjnej naszły ją jednak pewne wątpliwości, co do swojego startu. Plan był taki, żeby popłynąć 2:11, ale z tego powodu, że były dziewczyny obok mnie, to nie przypuszczałam, że płyniemy na 2:13. Myślałam, że będzie około 2:11, 2:12, trochę mnie to zaskoczyło. Na pewno wyciągnę z tego wnioski, nie można nigdy lekceważyć tych eliminacji. Każdy musi mieć w swojej karierze taki jeden swój błąd albo wyciągnąć od kogoś wnioski. Ja trochę rzeczywiście popłynęłam za luźno. Następnie Bernat opowiedziała o pewnych trudnościach, z jakimi wiąże się dla grzbiecistów pływanie na basenie otwartym, czyli takim, jaki jest w Rzymie.  - Ważne są tutaj trzy czynniki. Po pierwsze brak odniesienia, gdzie się jest tak naprawdę. Gdy okularki są zaparowane i skupiamy się na tym, co zrobić, to tych linii nawet nie widać. Druga kwestia to słońce, które razi w oczy, tak że nic nie widać. Trzecia sprawa, to wiatr. Myślę jednak, że to najmniej tutaj przeszkadza w trakcie wyścigu. Bardziej utrudnia to treningi na otwartym basenie. Nie jest fajnie pływać bez odniesienia, ale dzisiaj nawet nie zwróciłam na to uwagi i chyba cały czas płynęłam dobrze, środkiem toru. - zakończyła Bernat, która z uczuciem ulgi opuszczała strefę mieszaną. 

 

Z dalszej rywalizacji na 100m stylem klasycznym odpadł za to Jan Kozakiewicz. Zmagający się z problemami zdrowotnymi Polak zajął dwudziestą piątą lokatę. - Jak na to, że mam kontuzję kolana, to było całkiem nieźle. Na drugiej pięćdziesiątce nie byłem już za bardzo w stanie efektywnie kopać. Stąd ta druga część dystansu była trochę smutno - wolna, ale jest bardzo fajnie. Mój docelowy start do pięćdziesiąt metrów żabką. W związku z tym cieszę się, że dosyć szybko zacząłem, co jest dobrym prognostykiem. Mam przeciążone więzadło boczne w kolanie, dlatego przez sześć tygodni przed mistrzostwami nie pływałem żabką. W takich okolicznościach ten dzisiejszy rezultat jest bardzo fajny. Po mistrzostwach będę kontynuował leczenie, mam nadzieję, że obędzie się bez operacji. - dodał zawodnik warszawskiej Legii.

 

Na tym dystansie za to awans do półfinału wywalczył Dawid Wiekiera, który uplasował się na piętnastej pozycji. - Start był nawet dobry, choć trochę słabszy od "życiówki". Był to pierwszy występ, nie płynęło się najlepiej, ale jest nawet dobrze. Ten dystans, to dla mnie przetarcie przed "dwusetką" , która jest moim głównym startem, ale teraz też chciałem dostać się do półfinału. - zakończył 20-latek, który w strefie mieszanej dowiedział się o swoim awansie. 

 

Po południu jedynym polskim finałem będzie rywalizacja w sztafecie 4x200m stylem dowolnym kobiet. Polskie pływaczki w składzie: Aleksandra Knop, Wiktoria Guść, Marta Klimek i Aleksandra Polańska rano uzyskały czwarty czas, choć nie miało to wielkiego znaczenia, ponieważ z uwagi na nie pojawienie się na starcie Austriaczek, to wszystkie ekipy wywalczyły promocję do walki o medale. - Naszym celem było uniknąć dyskwalifikacji, ale udało się trochę lepiej popłynąć. Przynajmniej będziemy miały lepszy tor i będziemy mogły powalczyć z najlepszymi. W związku z tym, że na starcie pojawiło tylko osiem sztafet, to poszłyśmy luźno, z czystą głową, bawiłyśmy się dobrze. Przy okazji udał się też całkiem niezły występ. Takie starty, nawet jeśli ma się już zapewniony awans, mają sens, ponieważ każda z nas mogła się rano przepłynąć, zobaczyć, jak się pływa na otwartym basenie, bo większość z nas nie pływała jeszcze na zawodach pod gołym niebem. W związku z tym start zaliczamy, jak najbardziej na plus.  - podsumowały polskie uczestniczki tej sztafety. 

 

Na zakończenie pierwszej sesji Mistrzostw Europy odbyły się eliminacje na 800m stylem dowolnym kobiet. Wystartowała w nich Klaudia Tarasiewicz, która zajęła ostatecznie siedemnastą pozycję i nie zdołała awansować do finału. - Liczyłam na troszkę lepszy rezultat, ale nie przejmuję się,  mam jeszcze  przed sobą trzy starty, 400 i 1500m stylem dowolnym i na deser 10km na otwartym akwenie. Był to pierwszy start, trzeba poczekać na kolejne występy, jestem dobrej myśli. Zabrakło mi dzisiaj sporo do rekordu życiowego, może to też wina stresu, za bardzo chciałam, rywalki również mi "odleciały" i nie miałam z kim płynąć. Być może na 400 i 1500 metrów dowolnym będzie inaczej, więc nie jestem tak bardzo rozczarowana i jeszcze dobrej myśli. Priorytetem miał być dzisiejszy start, drugim w hierarchii jest 400 metrów. - zakończyła Tarasiewicz.

 

Trochę lepiej w tej konkurencji poszło Paulinie Piechocie Była ona rano trzynasta i odpadła z rywalizacji. W jej przypadku występ na koronnym dystansie wciąż jest przed nią. - Myślałam, że będzie trochę szybciej, lecz mój główny start, to 1500 metrów, więc akurat w pierwszy dzień trafiła się taka rozgrzewka przed głównym startem, który mam w niedzielę. Na tej pływalni bardzo dobrze się pływa, jest zimna woda, głęboki basen, więc ten basen i ta woda same nas niosą. To są poranne starty, nie każdy umie pływać rano. U mnie bywa z nimi średnio, lecz jest coraz lepiej. Liczę, że po tym przetarciu na 1500m będzie lepiej. Jestem dobrej myśli. - podsumowała 23-latka. 

 

Z Rzymu Kacper Adamczyk