Eliminacje LKE: Lech z awansem po trudnym meczu

  • Dodał: Marcin Weiss
  • Data publikacji: 11.08.2022, 23:07

Lech Poznań po trudnym spotkaniu, które zakończyło się dogrywką, pokonał na własnym stadionie Vikingur Reykjavik 4:1. Tym samym podopieczni Johna van den Broma odrobili straty z pierwszego starcia i zwyciężyli w dwumeczu 4:2, zapewniając sobie awans do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Tam na mistrzów Polski czeka już F91 Dudelange.

 

Po fatalnym blamażu w pierwszym spotkaniu przegranym z Vikingurem w Islandii 0:1 piłkarze poznańskiego Kolejorza znaleźli się w trudnej sytuacji. Drużyna w dzisiejszym meczu przy Bułgarskiej musiała zwyciężyć różnicą przynajmniej dwóch bramek, by bezpośrednio zapewnić sobie awans do decydującej rundy eliminacji, a także zadowolić mocno sfrustrowanych kibiców. Sama frekwencja na stadionie mówiła sama za siebie, ponieważ zajętych było zaledwie 12 055 krzesełek.

 

Islandzka dominacja

 

Tymczasem mecz od doskonałej okazji rozpoczęli goście. Już w trzeciej minucie Vikingur miał rzut wolny, a po wrzutce piłka trafiła pod nogi Sigurpalssona. Islandzki napastnik prostym zwodem minął Velde, by następnie uderzyć z linii pola karnego, a piłka po rykoszecie od Murawskiego o centymetry minęła okienko bramki Bednarka. Pięć minut później przyjezdni mieli jeszcze lepszą szansę, ale doskonałego dośrodkowania Agnarssona nie wykorzystał Gudjonsson, strzelając obok prawego słupka. Dwunasta minuta to wreszcie pierwsza ofensywna akcja Lechitów, ale pomimo kilku prób żadna z nich nie znalazła drogi do bramki. Niecałe sześćdziesiąt sekund później mistrzowie Islandii mieli kolejną już „setkę”, a po nieudanej interwencji Pereiry w idealnej sytuacji znalazł się Agnarsson. Tym razem uderzenie leciało w światło bramki, ale skuteczną interwencją popisał się Bednarek.

 

Dośrodkowania kluczem do sukcesu

 

Przez następny kwadrans gospodarze nieco uspokoili grę, a w 32. minucie wyprowadzili zabójczy atak, który zakończył się jakże upragnionym golem. Futbolówkę z prawego skrzydła wrzucił krytykowany ostatnio Velde, a w „szesnastce” odnalazł się niezawodny Mikael Ishak, który pokonał Jonssona. Od tego momentu Lech zaczął kontrolować wydarzenia na murawie, a tuż przed końcem pierwszej połowy zdołał podwyższyć prowadzenie. Tym razem piłkę z lewej flanki dośrodkował Pereira, a w polu karnym odnalazł się Velde, który wykończył akcję precyzyjnym wolejem.

 

Kontrola wyniku

 

Druga część spotkania to od samego początku spokój i opanowanie po stronie miejscowych. Piłkarze wiedzieli, z jakim wynikiem wychodzą na boisko i pewnie utrzymywali kontrolę nad meczem. Złą informacją dla Lechitów była na pewno wymuszona zmiana Milica, który w 50. minucie opuścił plac gry, a przecież dopiero co wrócił po kontuzji. Sześćdziesiąta ósma minuta, to natomiast świetna szansa wprowadzonego po przerwie Djurica, ale jego strzał po rykoszecie minimalnie minął lewy słupek. W odpowiedzi już cztery minuty później szczęścia próbowali Ishak oraz Kvekveskiri, jednak oni również nie znaleźli drogi do bramki.

 

Niewykorzystane okazje lubią się mścić

 

W 80. minucie faulu tuż przed polem karnym dopuścił się Pereira i przeciwnicy mieli dogodną okazję do zdobycia gola kontaktowego. Strzał Djurica okazał się jednak za słaby i Bednarek nie miał problemu z odbiciem futbolówki. Z kolei już chwilę później gospodarze ruszyli z kontrą, która zakończyła się pechowym uderzeniem Ishaka w słupek. Zaraz potem w sytuacji sam na sam z Islandzkim bramkarzem znalazł się Amaral, ale Portugalczyk fatalnie przestrzelił, posyłając piłkę kilka metrów nad poprzeczką. Takich okazji miejscowi mieli w końcówce o wiele więcej, a w 90. minucie kapitalną szansę zmarnował dopiero co wprowadzony na murawę Marchwiński. Następnie w doskonałych okolicznościach mylili się również Ishak oraz Sousa, co zemściło się na podopiecznych van den Broma w ostatniej doliczonej minucie. Wtedy też fatalny błąd Rebocho wykorzystał Agnarsson, który pognał prawą flanką, a następnie wystawił piłkę „jak na tacy” do Djurica, który doprowadził do dogrywki.

 

Złota bramka Marchwińskiego

 

Początek pierwszej części dogrywki nie napawał kibiców wielkim optymizmem, ale wszystko uległo zmianie w 96. minucie. To właśnie wtedy poznaniacy wyszli z szybką kontrą, a całą akcję zwieńczył Marchwiński, który pięknym strzałem sprzed „szesnastki” pokonał Jonssona. Ledwie dwie minuty później bliski wyrównania stanu dwumeczu był Djuric, ale tym razem jego próba zatrzymała się na Dagerstalu. Przez następne kilkanaście minut mieliśmy sporo walki w środku pola, z której nic nie wynikało. Z kolei w 110. minucie brzydkiego faulu dopuścił się Magnusson, za co kapitan Vikingura obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Lechici bardzo szybko mogli zamienić grę w przewadze na bramkę pieczętującą awans, ale w 114. minucie pojedynek z bramkarzem przegrał Sousa, a sekundy później fatalnym uderzeniem popisał się Skóraś. Trzy minuty później Portugalczyk miał jeszcze lepszą okazję, bo po zagraniu piłki ręką przez Atlason Kolejorz miał rzut karny, ale tutaj również lepszy okazał się Jonsson. Afonso w końcu dopiął swego w 119. minucie, gdy zdobył swojego pierwszego gola w barwach poznańskiej drużyny. Ostatecznie Lech Poznań wygrał 4:1 i zapewnił sobie awans do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, gdzie jego rywalem będzie dobrze znany polskim kibicom F91 Dudelange.

 

Lech Poznań — Vikingur Reykjavik 4:1 (2:1)

Bramki: 32' Ishak, 44' Velde, 96' Marchwiński, 119'Sousa — 90+5 Djuric

Lech: Bednarek — Pereira, Czerwiński, Milić (50' Dagerstal), Rebocho (100' Douglas) — Skóraś, Karlstrom, Murawski (87' Sousa), Velde (68' Kvekveskiri) — Amaral (87' Marchwiński) — Ishak (101' Szymczak)

Vikingur: Jonsson — Gunnarsson, Ekroth, Mclagan, Tomasson (46' Atlason) — Agnarsson, Magnusson, Punyed, Andrason (74' Ignason) — Gudjonsson (46' Djuric), Sigurpalsson (114' Gudjohnsen)

Żółte kartki: 78' Murawski, 79' Pereira, 86' Skóraś, 89' Marchwiński, 105' Czerwiński — 15' Punyed, 62' Magnusson, 76' Gunnlaugsson (poza boiskiem), 117' Atlason

Czerwona kartka: — 110' Magnusson (druga żółta)

Sędzia: Julian Weinberger

Marcin Weiss – Poinformowani.pl

Marcin Weiss

Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.