Pływanie - ME: wypowiedzi Polaków po porannej sesji
Copyright @2022 Rafal Oleksiewicz

Pływanie - ME: wypowiedzi Polaków po porannej sesji

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 14.08.2022, 14:47

Za nami jest już kolejna sesja pływackich Mistrzostw Europy w Rzymie. Podczas niej na starcie pojawiło się jedenastu reprezentantów Polski (w tym czwórka z nich w sztafecie 4x100m stylem dowolnym mężczyzn). O to, co część z nich miała do powiedzenia po swoich porannych występach. 

 

Eliminacje na 50m stylem grzbietowym udanie przebrnął Tomasz Polewka, który z ósmym czasem zameldował się w półfinale. - Jestem bardzo zadowolony z awansu do półfinału. Jest jeszcze kilka kwestii do poprawienia, co też cieszy. Jest siódmy wynik (w półfinale nie wystąpi siódmy Simone Steffani z Włoch, ze względu na limit zawodników z jednego kraju - przyp. red.), trzeba się rozpędzać, teraz czeka mnie półfinał, należy przed nim wyciągnąć wnioski i walczyć w nim o wszystko. Super się pływa na tej pływalni, trzeba przyznać, że ma ona coś w sobie, własną, ciekawą aurę. Też zawody tej rangi mają to do siebie, że jest wspaniała atmosfera do ścigania. Oczywiście mi jako grzbieciście przeszkadza brak dachu, ale staram się o tym nie myśleć i po prostu dawać z siebie wszystko - zakończył 28-latek. 

 

W diametralnie odmiennym nastroju po swoim występie była Ksawery Masiuk. Brązowy medalista tegorocznych Mistrzostw Świata pożegnał się z rywalizacją na 50m stylem grzbietowym już na etapie kwalifikacji, ponieważ przed nim w klasyfikacji znalazło się dwóch innych biało - czerwonych, Tomasz Polewka i Kacper Stokowski. - Powiem tylko tyle, że wyglądało to słabo w moim wykonaniu - rzucił 17-latek i opuścił strefę mieszaną. 

 

Do popołudniowego finału dostała się za to męska sztafeta 4x100m stylem dowolnym w składzie: Karol Ostrowski, Kamil Sieradzki, Konrad Czerniak i Mateusz Chowaniec. Polacy w eliminacjach uzyskali siódmy wynik. - Wywalczyliśmy awans do finału, czyli zrealizowaliśmy nasz cel na sesją poranną i będziemy walczyć po południu. Mamy jeszcze duży zapas, rano zawsze się pływa trudniej, po południu będzie super - powiedział rano najlepszy w polskim zespole Kamil Sieradzki. Wtórował mu Chowaniec. - Miejmy nadzieję, że w finale uzyskamy lepszy rezultat i  damy tam dobry popis. Jeszcze nie wiemy w jakim zestawieniu popłyniemy po południu, zobaczymy, co powie trener główny - zakończył 18-latek. 

 

Z rywalizacji na 1500m kobiet odpadła Klaudia Tarasiewicz, która zajęła siedemnaste miejsce w eliminacjach. Polka była jednak w miarę usatysfakcjonowana z swojego występu. - Dystans 1500m jest bardzo trudny, zdarza się podczas niego wiele momentów kryzysowych. One zawsze przychodzą i po chwili odchodzą. Z takim myśleniem łatwiej mi się je pokonuje. Płynęło mi się dzisiaj trochę lepiej, niż na 800m stylem dowolnym. Pokazuje to też mój czas. Pomimo tego, że jest to prawie dwa razy dłuższy dystans, to popłynęłam tylko sześć sekund słabiej od rekordu życiowego, a na 800m zabrakło mi do niego siedmiu sekund. Myślę, że jest to dobry prognostyk przed 400m, ponieważ pokazuje mi, że mogę tam coś zdziałać. Niestety tutaj wyszło tak, że płynęłam praktycznie sama z boku, na torze zero. Dziewczyny mi odpłynęły, miały też w końcu o wiele lepsze czasy zgłoszeniowe, więc nic w tym dziwnego. Taka sytuacja zawsze jest utrudnieniem. Pomimo tego myślę, że dobrze sobie poradziłam. Zachowuję optymizm przed 400m i 10km. Na tym drugim dystansie też będzie trudno, ale jest to konkurencja, która przynosi niespodzianki - zakończyła 18-latka. 

 

Bardzo blisko awansu do finału na najdłuższym dystansie, rozgrywanym na pływalni, była Paulina Piechota. Reprezentantka Polski, mimo poprawienia własnego rekordu życiowego zajęła dziewiąte miejsce, czyli pierwsze nie dające promocji do rozgrywki o medale. - Jest to dla mnie słodko - gorzki start. Z jednej strony jestem na siebie strasznie zła, ponieważ na 1400m myślałam, że to już jest finisz. Zabrakło mi tylko sekundy do awansu do finału i rekordu Polski. Na tak długim dystansie nie ma półfinałów, więc w moim wypadku, to jest tylko jeden start i koniec. Z drugiej strony jestem z siebie zadowolona, bo w końcu w tym roku coś się u mnie ruszyło. W dodatku pobiłam rekord życiowy rano, gdy mi się trudno pływa. Pierwszy raz mam też formę na seniorską imprezę międzynarodową. Ten fakt też mnie motywował do dalszej pracy, bo miałam taki przestój ostatnio - przyznała Piechota. 

 

Z Rzymu Kacper Adamczyk