PKO Ekstraklasa: remis, który daje lidera

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 05.09.2022, 22:30

Po momentami niezłym, a chwilami zdecydowanie zbyt nerwowym w wykonaniu piłkarzy obu drużyn meczu Wisła Płock zremisowała z Górnikiem Zabrze i powróciła na fotel lidera PKO Ekstraklasy, w którym przez chwilę zasiadała warszawska Legia.

 

Obie drużyny do meczu przystępowały z bardzo odmiennych pozycji w tabeli. Gospodarze od początku sezonu prezentowali się bardzo dobrze i zasłużenie przewodzili tabeli (po piątkowej wygranej zluzowała ich na tej pozycji Legia, ale każda dzisiejsza zdobycz punktowe dawała powrót na pierwsze miejsce). Gospodarze z dorobkiem 8 punktów okupowali miejsce w strefie spadkowej. Faworytem wydawała się Wisła, ale w polskiej ekstraklasie w każdym niemal meczu każdy wynik jest możliwy. W pierwszych 45 minutach mieliśmy okazję oglądać niezłe widowisko, w którym obie drużyny dążyły do zdobycia bramki. Sporo więc było sytuacji podbramkowych, ale za to celnych strzałów jak na lekarstwo. Akcje kończyły się albo interwencjami obrony, albo niecelnymi uderzeniami. Niewielką przewagę, przynajmniej w groźniejszych sytuacjach. mieli zabrzanie, ale bramkę strzelili wiślacy. W 37 minucie płaskie dośrodkowanie Wolskiego trafiło do stojącego na 11 metrze niepilnowanego Davo. Płocki zawodnik nie miał najmniejszych kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce obok rozpaczliwie interweniującego Brolla. Kilka minut później powinien być remis, ale piłka po uderzeniu Olkowskiego obiła poprzeczkę płockiej bramki. Na przerwę zawodnicy i sędziowie schodzili przy minimalnym prowadzeniu Wisły.

 

Pierwszy kwadrans po przerwie poza kilkoma zmianami w Górniku nie przyniósł istotnych zdarzeń. Jednak w 59 minucie idiotycznego i brutalnego faulu dopuścił się Wolski, który podeptał z premedytacją swojego rywala. Absolutnie słusznie Daniel Stefański wyrzucił go z boiska. Pięć minut później był już remis, przy czym bramka byłą o tyle piękna, co chyba raczej przypadkowa. Dadok zagrał piłkę spod linii bocznej, około 25 metrów od bramki, zdaje się, że jego zamiarem była wrzutka w pole karne, ale piłka poszybowała w kierunku Gradeckiego, otarła się o słupek i zatrzepotała w siatce. Zabrzanie wyczuli szansę na pokonanie płockiego kandydata na lidera i w ciągu następnych kilku minut stworzyli trzy sytuacje bramkowe, z których jednak niewiele wynikło.

 

Potem nie mieliśmy już dobrej gry. Było za to sporo walki, fauli, nerwów (na trybuny z czerwoną kartką udał się płocki trener), ale konkretnych bramkowych okazji nie za dużo. Wynik już się nie zmienił. Wisła wróciła na fotel lidera, choć z wyniku raczej zadowolona nie może być. Górnik wyskoczył ze strefy spadkowej, ale z przebiegu meczu też najszczęśliwszy nie jest.

 

Wisła Płock - Górnik Zabrze 1:1 (1:0)

Bramki: Davo 37' - Dadok 64'

Wisła: Gradecki - Pawlak, Rzeźniczak, Kapuadi, Tomasik - Furman (68 Leśniak), Vallo (77 Kvocera), Rasak (68 Szwoch), Wolski, Davo (86 Kocyła) - Sekulski (77 Kolar)

Górnik: Broll - Janicki, Jensen, Paluszek - Janza, Cholewiak (72 Marosa), Jules (86 Kolanko), Dadok, Olkowski (58 Krawczyk) - Pacheco (46 Okunuki), Kamber (46 Kotzke)

Żółte kartki: Furman - Jules

Czerwona kartka: Wolski

Sędziował: Daniel Stefański

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.