Siatkówka - MŚ: Polacy zagrają o finał! USA za burtą! [WIDEO]
Daria Jańczyk

Siatkówka - MŚ: Polacy zagrają o finał! USA za burtą! [WIDEO]

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 08.09.2022, 23:32

Przed wieczornym meczem 1/4 finału Mistrzostw Świata 2022 poznaliśmy trzy szczęśliwe reprezentacje, które wywalczyły awans do półfinałów. Dla nas najważniejsze było jednak ostatnie spotkanie, które miało dać odpowiedź czy Polacy dołączą do Włochów, Słowenii i Brazylii. Podopieczni Nikoli Grbicia rozpoczęli w dobrym stylu i tak też zakończyli, ogrywając "Jankesów" w tie-breaku.

 

Biało-Czerwoni na mistrzostwach świata z Amerykanami nie mają najlepszych wspomnień. Od 2014 roku regularnie toczyli z "Jankesami" zacięte boje o wysoką stawkę. W 2014 roku zawodnicy Johna Sperrawa jako jedyni ograli Polaków 3:1 podczas drugiej fazy grupowej. Cztery lata później niemal pozbawili ekipy ówczesnego trenera, Vitala Heynena awansu do finału czempionatu. Tegoroczny ćwierćfinał był więc bardzo ważnym momentem w karierze Nikoli Grbicia, bo choć Polacy już raz na tym turnieju Amerykanów ograli, wiadome było, że powrót Micah Christensona dużo da tej drużynie.

 

Pierwsze akcje były koleżeńską wymianą punktów. Polacy nie mogli się wstrzelić w zagrywkę, ale nadrabiali atakiem i początkowo był remis 2:2. Wyrównany rezultat utrzymywał się przez kolejne kilka minut, ale przy dłuższej akcji okraszonej świetną obroną Shojiego Amerykanie wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Długo ono jednak nie potrwało, bo Semeniuk popisał się świetnym pojedynczym blokiem, a gdy wreszcie zagrywka wyszła Kochanowskiemu, przewaga przeszła na polską stronę - 8:7. Bardzo zacięta była walka w obronie po obu stronach, ale widać było też trochę niedokładności. Ważne było jednak to, że Śliwka przełamał się na skrzydle i Polacy na półmetku byli o dwa kroki dalej. Bardzo dobrze w polu serwisowym czuł się za to Kochanowski, nasz środkowy bardzo długo nie schodził zza 9. metra i gdy Amerykanie odrabiali kilka "oczek", obrońcy tytułu natychmiast przypominali o swoich asach w rękawie. Polacy prowadzili już 20:14 i nie zamierzali tego oddać, choć podopieczni trenera Sperrawa próbowali niejednokrotnie złapać kontakt. Doskonale znana już "akcja klubowa" Łomacza do Bieńka i czujny blok Kurka doprowadził do wygranej w tej partii 25:20.

 

W pierwszej akcji również królował kapitan reprezentacji Polski, który poprzedniego seta zakończył. Początek był niemal identyczny w stosunku do premierowej odsłony, bo na tablicy również często widniał remis. Uwagę zwracała świetna gra Biało-Czerwonych na środku. Kochanowski i Bieniek byli nie do zatrzymania, a do tego różnorodną zagrywkę dołożył Janusz i było 7:5 dla Polaków. Amerykanie zdołali wyrównać kilka akcji później, a w polu serwisowym zapunktował Jendryk i przez moment to oni mieli wynik po swojej stronie. Zespoły grały punkt za punkt praktycznie do samego końca tej partii, jednak to rywale cały czas byli o jeden punkt do przodu. Do tego Russell dobrze wycelował zza 9. metra i przy 21:19 o czas musiał poprosić Nikola Grbić. Trener jakby wywołał asa serwisowego Bieńka, ale niestety nie było widać dobrego bloku. Wszystko miało się rozstrzygnąć na przewagi, a wówczas nasi środkowi zaprezentowali niesamowite widowisko - 27:25.

 

Środek mimo upływu czasu wcale nie tracił na jakości po polskiej stronie. Z 2:2 Anderson dał prowadzenie swojej ekipie dobrym atakiem, ale chwilę później zepsuł zagrywkę. Wynik oscylował w granicach remisu, co nie było niczym nowym na początku seta. Przy stanie 6:7 koncertowo rozegrał Janusz, aż ciężko było się napatrzeć na taką grę ze środkiem. Amerykanie skutecznymi atakami odskoczyli jednak na dwa punkty jako pierwsi i o czas poprosił Nikola Grbić. Po drugiej stronie rozkręcał się atakujący, który niewątpliwie był siłą napędową Amerykanów. Po asie serwisowym Muagututii było już 16:13 dla rywali i ciężko było to odwrócić bez skutecznego bloku. Końcówka obfitowała w grę punkt za punkt, co dało przeciwnikom wygraną 25:21 w tej partii.

 

Russell kontra Kurek - tak rozpoczął się czwarty set. Biało-Czerwoni musieli wejść w tę partię ze startową dyspozycją, bo zdecydowanie spadła skuteczność w bloku, a USA momentalnie odskoczyło na 4:2. Całe szczęście "monster block" wreszcie rozbrzmiało po polskiej akcji i na tablicy pojawił się remis. Dobrą zagrywką przypomniał o sobie także Janusz i było już 8:6 dla naszej ekipy. Zespoły grały punkt za punkt, ale dużo było walki w tych akcjach. Amerykanie wrócili do lepszych decyzji i odrobili na 11:11. Bardzo duże nerwy dało się zaobserwować, ale waga tego spotkania robiła swoje. Christenson skutecznie gubił polski blok, a Amerykanie świetnie radzili sobie na linii blok-obrona. Kiepsko wyglądała końcówka w wykonaniu Polaków i niewiele dało się już zrobić w tym secie. Udało się zmniejszyć dystans, ale na ominięcie tie-break'a nie wystarczyło. 

 

Russell zaczął od mocnego ataku po bloku, ale szybko odpowiedział mu Kurek i było 4:2 dla Polski. W odpowiednim momencie na zagrywce zjawił się Semeniuk, jednak Amerykanie ani na moment nie odpuszczali. Przy zmianie stron Biało-Czerwoni mieli trzy punkty w zapasie. Drużyna Grbicia musiała wygrać wojnę nerwów i zdołali to osiągnąć, a marzenia o półfinale stały się faktem - 15:12.

 

Przed Biało-Czerwonymi teraz mecz o finał. Obrońcy dwukrotnego tytułu zagrają w sobotę, 10 września z reprezentacją Brazylii, z którą w poprzednich latach toczyli boje o złoto. Mecz rozpocznie się o godzinie 18:00, a kilka godzin później poznamy drugiego finalistę - Słowenię lub Włochy. 

Polska - Stany Zjednoczone 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12)

 

Polska: Kurek, Śliwka, Janusz, Kochanowski, Bieniek, Semeniuk, Zatorski (L) oraz Kaczmarek, Łomacz, Fornal, Popiwczak, Kwolek

Stany Zjednoczone: Anderson, Christenson, Russell A., DeFalco, Averill, Smith, Shoji (L) oraz Jendryk, Russell K., Muagututia, Tuaniga, Lensing

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.