Siatkówka - MŚ: najniższy stopień podium dla Brazylijczyków!
DARIA JANCZYK

Siatkówka - MŚ: najniższy stopień podium dla Brazylijczyków!

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 11.09.2022, 20:00

Zanim polscy kibice zaparzyli melisę i mieli zasiąść na trybunach czy przed telewizorami w narodowych barwach, w katowickim Spodku rozegrany został mecz o brązowy medal Mistrzostw Świata 2022. O trzecie miejsce czempionatu walczyli Brazylijczycy oraz Słoweńcy. Srebrni medaliści z 2018 roku podnieśli się po sobotniej porażce i ograli swoich przeciwników 3:1.

 

Obie ekipy dziś miały okazję na rehabilitację i otarcie łez po wczorajszych półfinałach. Podopieczni Renana Dal Zotto w tie-break'u ulegli Biało-Czerwonym, za to Słoweńców bez najmniejszych problemów pokonali Włosi. Pierwsze akcje za wiele wyjaśnień nie przyniosły, bo obie drużyny wymieniały się punktami - 5:5. Brazylijczykom udało się po chwili po raz pierwszy odskoczyć na dwa "oczka", ale szwankowała ich obrona. Tym samym po dłuższej akcji zakończonej błędem Flavio reprezentanci Słowenii prowadzili już 12:8. Canarinhos pokazali jednak, że przestój był tylko chwilowy - po punktowej zagrywce na 15:15 o czas musiał poprosić trener Cretu. Słoweńcy cały czas deptali po piętach jeszcze aktualnym wicemistrzom świata, ale grą punkt za punkt nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać. Tine Urnaut posłał piłkę sytuacyjną daleko w aut i po stronie Brazylijczyków było już 20:17, a Rezende dołożył jeszcze punkt z serwisu. Słoweńcy niewiele mogli już wskórać w tym secie i musieli nastawić się na walkę w kolejnych partiach - 25:18.

 

Żadna z ekip nie wychylała się za bardzo na początku drugiej partii, po skutecznym zbiciu Lucasa ze skrzydła było jednak 5:3 dla Brazylijczyków. Canarinhos mogliby spokojnie prowadzić, gdyby nie problemy w obronie i nieszkodliwa zagrywka. Radzili sobie za to w ofensywie, bo Słoweńcy średnio czytali zamiary rozgrywającego i nie byli w stanie ustawić porządnego bloku. Adriano nie spuszczał ręki na dziewiątym metrze i Brazylijczycy po raz kolejny odskoczyli na 13:10. Podopieczni Renana Dal Zotto bardzo dobrze prezentowali się w kontrze, ale zalążkiem tej dyspozycji była gra blok-obrona, której rywale praktycznie nie mieli. Drużyna Gheorghe Cretu na swoje nieszczęście popełniała znacznie więcej niepotrzebnych błędów, wpadali w siatkę i tracili okazje na zdobycie łatwych punktów przy brazylijskim chaosie. Przy piłce setowej Brazylijczycy musieli kilkukrotnie podejmować próbę skończenia tej partii, ale mieli wystarczająco prób, by bezpiecznie tego dokonać. Ten 25. punkt pomógł im zdobyć Mozić zepsutym serwisem - 25:18.

 

Brazylijczycy dalej robili swoje, pewnie krocząc po brąz, którego jeszcze w swoim dorobku nie mają. Na skrzydle przypomniał o sobie Wallace, a jego atak po skosie dał prowadzenie 3:1. Sytuację próbowali jeszcze ratować Stern z Pajenkiem, ale wyraźnie odstawali od Brazylijczyków. Przede wszystkim Canarinhos mieli Leala, który radził sobie prawie z każdą piłką. Przy stanie 10:5 przerwę na żądanie wykorzystał trener Cretu, ale był to tak naprawdę ostatni dzwonek na przebudzenie dla Słowenii. Po pewnym czasie udało się Słoweńcom coś wskórać, bo dzięki lepszym decyzjom w ataku wyrównali na 15:15 i dalej byli w grze. To właśnie wtedy miała też miejsce najdłuższa akcja tego meczu. W końcowej fazie seta nawet Leal się mylił i kluczem do sukcesu było wykorzystanie tej sytuacji. Słoweńcom udało się odwrócić wynik na swoją korzyść i Urnaut ostatnią akcją przedłużył szansę swojej ekipy na brązowy medal - 25:22.

 

Wygrana partia dodała skrzydeł Słoweńcom i pierwsze cztery punkty w kolejnej trafiły na ich konto. Widać było ofiarne obrony po ich stronie i potrafili zaskoczyć Canarinhos na siatce, choć i oni nie odpuszczali. Przewaga bardzo szybko stopniała do zera, a po serwisie Wallace'a to Brazylia miała po swojej stronie wynik 6:5. Chciał zaryzykować Stern, ale tym razem serwis mu nie wyszedł i powoli odjeżdżał im brązowy krążek. Dużo było walki, ale to Brazylijczycy zafundowali sobie serię punktową i prowadzili 16:11. Przeciwnikom nie pomagały zepsute zagrywki oraz będący w gazie Wallace. Brazylii brakowało już tylko pięciu "oczek" do zwycięstwa i za wiele nie musieli już się trudzić, bo Słoweńcy jakby stracili wiarę w odwrócenie losów spotkania. Wallace po skosie wywalczył meczową i również on to zakończył - 25:18.

 

Brazylia - Słowenia 3:1 (25:18, 25:18, 22:25, 25:18)

 

Brazylia: Hidalgo, Saatkamp, Kreling, Gualberto, De Souza, Leao, Hoss (L)

Słowenia: Vincic, Pajenk, Cebulj, Urnaut, Kozamernik, Stern, Kovacić (L)

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.