Lotto Ekstraklasa: cztery gole i podział punktów w Legnicy

  • Data publikacji: 05.10.2018, 19:52

Cztery bramki oglądaliśmy na stadionie w Legnicy na inaugurację 11. kolejki Lotto Ekstraklasy, gdzie Miedź podejmowała Piasta Gliwice. Wszystkie gole padły w pierwszej połowie, po dwie dla każdej z drużyn. Nie zabrakło kuriozalnych sytuacji, błędów obrońców, bramek nieuznanych przez sędziego i samobójczych trafień.

 

Nie zawsze kolejka Lotto Ekstraklasy zapowiada się tak ciekawie, jak dzisiejsze starcie pomiędzy Miedzią Legnica i Piastem Gliwice. Goście przed tą kolejką byli wiceliderem tabeli, a gospodarze powszechnie uważani są za jedną z najładniej grających ekip w Ekstraklasie, choć brakuje im konkretów w postaci punktów. Trener Nowak stara się „grać w piłkę”, jego piłkarze podłapali tę filozofię i ekipę Miedziowych ogląda się po prostu ciekawie. Gliwiczanie również mogą się podobać w tym sezonie. Renesans formy przechodzi Papadopulos, świetnie w sezon weszli Valencia i Badia. Wszystko to pod wodzą trenera Fornalika, który w Piaście jest od września zeszłego roku i kolejny raz już potwierdza, że w perspektywie długofalowej potrafi ułożyć porządny zespół.

 

Obie drużyny przystąpiły do dzisiejszego spotkania osłabione brakiem kluczowych piłkarzy. W Miedzi zabrakło Augustyniaka i Marquitosa, w Piaście Hateleya, który mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Cała trójka strzeliła 7 bramek dla swoich drużyn w tym sezonie. Kto gorzej poradził sobie bez swoich podstawowych graczy?

 

Trudno stwierdzić. Pierwsza połowa była szalona, padły aż cztery bramki, ale przynajmniej 3 z nich były kuriozalne. Zaczęło się szybko, bo już w 6. minucie gry. Bozić zagrał bezsensowne dalekie podanie, ale prosty błąd popełnił Sedlar i zamiast zagrać do bramkarza, piłka spadła pod nogi Szczepaniaka. Napastnik Miedzi wyprzedził zdezorientowanego Czerwińskiego, pognał na bramkę Szmatuły i strzelił bramkę. Absurd się jeszcze nie kończy, bo Szczepaniak biegł na swoją słabszą lewą nogę i gdy zbliżył się niebezpiecznie blisko linii końcowej, ekwilibrystycznie złożył się do woleja z prawej nogi i z całej siły kopnął pod poprzeczkę.

Niecały kwadrans później odpowiedział Piast, który piłkarsko wyglądał lepiej od przeciwnika. Kilkukrotnie dośrodkowywać próbował Badia, któremu w końcu wyszło doskonałe dogranie do Papadopulosa. Czechowi pozostało odpowiednio dostawić głowę, co też uczynił, doprowadzając do remisu.

 

Kolejna bramka padła pod koniec pierwszej części gry, a w roli głównej znowu lewe skrzydło Piasta. Tym razem dośrodkowanie nie było dobre, ale Sapela w zupełnie niegroźnej sytuacji minął się z piłką, a ta trafiła w nogę w nadbiegającego Pikka i wpadła do siatki.

 

Kiedy wydawało się już, że na przerwę piłkarze Piasta zejdą z jednobramkową zaliczką, do gry weszli elektryczni obrońcy gości. Po zamieszaniu przed polem karnym piłka w końcu dotarła do Piaseckiego, a ten bez problemów wpakował ją do siatki.


Po przerwie nie brak było dalszych kuriozalnych sytuacji. Jedną z takich była akcja Piasta, w której ze skrzydła dośrodkowywał Papadopulos, a głową groźnie uderzał mierzący nieco ponad 1,7m Felix. Świetną paradą popisał się jednak Szmatuła. Gospodarze odpowiedzieli akcją, w której Kirkeskov strzelił gola samobójczego, ale był faulowany przez Ojamę i sędzia Sulikowski gola nie uznał.

Z biegiem czasu Piast opadał z sił, co stawało się siłą Miedzi. Gospodarze starali się wykorzystać zmęczenie piłkarzy z Gliwic, ale nie przekładało się to na konkretne okazje do zdobycia gola. Bardziej wyglądało to na odwrócenie ról – w pierwszej połowie optyczną przewagę mieli goście, a w drugiej Miedź. Ostatecznie do końca spotkania żaden gol już nie padł i mecz skończył się remisowo.

 

Miedź Legnica 2:2 (2:2) Piast Gliwice

Gole: Szczepaniak 6’, Piasecki 45+2’ – Papadopulos 19’, Pikk (sam.) 42’

 

Miedź Legnica: Sapela – Zieliński (Bartczak 19’), Osyra, Bozić, Pikk – Fernandez, Cruz – Piasecki, Forsell, Ojamaa (Łobodziński 60’) – Szczepaniak (Camara 80’)

 

Piast Gliwice: Szmatuła – Pietrowski (Konczkowski 90+3'), Czerwiński, Sedlar, Kirkeskow – Jodłowiec, Dziczek – Badia, Mak (Jagiełło 68’), Felix (Hateley 79’) – Papadopulos

 

Żółte kartki:  Cruz - Dziczek, Kirkeskow

 

Sędzia: Dominik Sulikowski