Premier League: Brighton pokonuje West Ham

  • Data publikacji: 05.10.2018, 22:55

Pierwszy mecz 8. kolejki Premier League został rozegrany nietypową porą, bo w piątkowy wieczór. Nad morze, do Brighton, wybrał się West Ham, który chciał wykorzystać fatalną formę Mew i podtrzymać swoją dobrą passę. Londyńczycy jednak rozczarowali i przegrali z Brighton 1:0 po bramce najlepszego zawodnika gospodarzy - Murraya.

 

West Ham imponował w ostatnim czasie. Po fatalnym początku, kiedy podopieczni Pellegriniego przegrali cztery mecze z rzędu, pokonali Everton, bezbramkowo zremisowali z kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Chelsea i wygrali z Manchesterem United. W podobnie złej sytuacji byli dzisiejsi gospodarze, i chociaż też udało im się pokonać Czerwone Diabły, to było to ich jedyne zwycięstwo w tym sezonie. Oba zespoły potrzebowały punktów, choć cele w lidze mają przecież różne: Brighton chce się bezpiecznie utrzymać, natomiast West Ham, wzmocniony latem za dziesiątki milionów funtów, chce zakręcić się w czołówce ligi.

 

Przez pierwszy kwadrans gry ciekawej oglądało się West Ham, ale to nie była gra pełna polotu i ciągłych ataków na bramkę Ryana. Mewy były nieco zagubione na boisku, ale w miarę upływu czasu odzyskiwały rytm i pojawiły się dogodne okazje do zaskoczenia Fabiańskiego. W zespole gości wyróżniał się oczywiście Arnautović, ale to było zdecydowanie za mało, by poważnie myśleć o zdobyciu gola. Tego zdobył dla swojej drużyny Murray w 25. minucie. Stratę przy linii bocznej na środku boiska zanotował Jarmołenko i po lewej stronie gospodarzy zrobiła się autostrada, bo Zabaleta pobiegł do ataku. W tamtą strefę wbiegł Kayal, dośrodkował płasko w pole karne, gdzie nikt nie pilnował najlepszego strzelca Brightonu. Murray pewnym strzałem pokonał Fabiańskiego, a Polak nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.

 

Fabiański dobrze spisywał się w pierwszej połowie. Przy golu oczywiście nie zawinił, a w pozostałych sytuacjach bronił pewnie strzały Knockaerta i Jahanbakhsha. Gorzej zaczął drugą połowę, gdy niepotrzebnie zwlekał z wykopem piłki, dał szansę Murrayowi powalczyć o futbolówkę, obaj piłkarze pogonili w kierunku linii autowej i ostatecznie polskiemu bramkarzowi udało się oddalić zagrożenie.

 

Manuel Pellegrini wytrzymał tylko kwadrans w drugiej połowie i widząc dalszą nieporadność swoich piłkarzy w ataku, wpuścił na murawę Michaiła Antonio. W grze West Hamu jednak nic się nie zmieniło. Ciągle mieli przewagę w posiadaniu piłki, czasem pozwalali gospodarzom na przeprowadzenie ataków, ale sami nie stwarzali żadnego zagrożenia. 

 

Bardzo ciekawie zrobiło się w doliczonym czasie gry. Najpierw Fabiański wpuścił gola, którego nie uznał sędzia. Kevin Friend słusznie uznał, że Locadia dobijający strzał Murraya był na spalonym, a chwilę później Perez wystawił piłkę jak na tacy Arnautoviciowi, a ten w dogodnej sytuacji przestrzelił nad bramką. Austriak miał okazję do poprawy, bo niemal identyczną okazję stworzył mu Anderson, ale skutek był bardzo podobny. West Ham ostatecznie przegrał z Mewami, a Brighton dzięki temu zwycięstwu przeskoczył w tabeli Młoty. 

 

Brighton 1:0 (1:0) West Ham


Bramki: Murray 25’

 

Brighton: Ryan – Saltor, Duffy, Dunk, Bong – Knockeart, Propper (Bissouma 80’), Kayal, March (Locadia 86’) – Jahanbakhsh (Izquierdo 71’), Murray

 

West Ham: Fabiański – Zabaleta, Balbuena, Diop, Masuaku – Rice, Noble (Snodgrass 84’), Obiang (Antonio 60’) – Anderson, Jarmołenko (Perez 70’), Arnautović

 

Żółte kartki: Duffy, Jahanbakhsh, Kayal - Arnautović

 

Sędzia: Kevin Friend