Kolarstwo - MŚ: bez niespodzianki w "czasówce" kobiet, sensacyjnie u mężczyzn
Marc / Flickr.com

Kolarstwo - MŚ: bez niespodzianki w "czasówce" kobiet, sensacyjnie u mężczyzn

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 18.09.2022, 09:27

Ellen van Dijk obroniła tytuł sprzed roku i po raz trzeci w karierze została mistrzynią świata elity w jeździe indywidualnej na czas. W rywalizacji mężczyzn tej sztuki nie udało się dokonać Filippo Gannie, a nowym właścicielem tęczowej koszulki sensacyjnie został Tobias Foss. Reprezentanci Polski nie liczyli się w walce o medale, zajmując lokaty w drugiej i trzeciej "dziesiątce". 

 

Inauguracyjnego dnia Mistrzostw Świata w kolarstwie szosowym w australijskim Wollongong rozegrano jazdę indywidualną na czas elity kobiet oraz mężczyzn. Zarówno panie, jak i panowie rywalizowali na identycznej trasie. Liczyła ona 34,2 km i zawierała 312 metrów przewyższenia. Na ten dystans składały się dwie kręte pętle o długości 17,4 km (start i metę dzieliło 600m, dlatego druga runda była właśnie o tyle krótsza), na których wyznaczono jeden oznakowany podjazd, Mount Ousley (0,7 km, średnie nachylenie 6,7%). Wpływ na przebieg wyścigu mógł mieć wiatr, zapowiadany z różnych kierunków i prędkością ponad 40 km/h.  Na starcie stanęło wielu znakomitych specjalistów od samotnej walki z czasem, w tym obrońcy tytułów: Ellen van Dijk (Holandia) oraz Filippo Ganna (Włochy). 

 

 

 

Elita kobiet

 

Tęczową koszulkę mistrzyni świata ponownie wywalczyła Ellen van Dijk. Holenderka od początku znajdowała się na prowadzeniu. Na pierwszym punkcie pomiaru czasu miała dziewięć sekund przewagi na drugą tam Marlen Reusser (Szwajcaria), czyli na papierze swoją największą konkurentką w walce o złoty medal. Na dziesięć kilometrów przed kreską 35-latka miała już dwadzieścia dwie sekundy zapasu nad wirtualną wiceliderką, którą została Grace Brown (Australia), Reusser spadła w tamtym miejscu na trzecią pozycję (trzydzieści cztery sekundy straty) i musiała oglądać się za siebie, aby na ostatnim fragmencie trasy nie stracić miejsca na podium na rzecz Vittori Guazzini (Włochy). Włoszka na drugim punkcie pomiaru czasu do doświadczonej Szwajcarki traciła jedenaście sekund. 

 

Co prawda na ostatnim odcinku "czasówki" najwięcej sił zachowała Brown, ale zapas jaki posiadała Ellen van Dijk okazał się wystarczający do odniesienia końcowego triumfu z przewagą trzynastu sekund. Ostatecznie podium uzupełniła Reusser, która przejechała ostatnią część trasy w bardzo podobnym czasie, jak jej główna konkurentka w walce o brąz, czyli Guazzini. Szwajcarka w ogólnym rozrachunku okazała się lepsza od Włoszki o dziesięć sekund. Warto wspomnieć o tym, że dla 35-letniej Holenderki to już trzeci tytuł mistrzyni świata w tej konkurencji. 

 

Na starcie dzisiejszej jazdy indywidualnej na czas stanęły również dwie reprezentantki Polski, Marta Jaskulska i Agnieszka Skalniak-Sójka. Dość niespodziewanie szybsza okazała się ta pierwsza. 22-latka zameldowała się na mecie z dwudziestym pierwszym wynikiem, tracąc trzy minuty i czterdzieści sekund do zwyciężczyni. Wydaje się, że zawodniczka grupy Liv Racing Xstra dość rozsądnie rozłożyła siły i wraz z biegiem rywalizacji przesuwała się w górę klasyfikacji, uzyskując na ostatnich dziesięciu kilometrach szesnasty rezultat. Kto wie, czy Jaskulska nie mogłaby zacząć trochę szybciej, ale takie dywagacje są już zwykłym gdybaniem. Dzisiejszy dzień na pewno nie należał do drugiej z naszych reprezentantek. Skalniak-Sójka ukończyła wyścig na dwudziestej piątej lokacie z stratą czterech minut i szesnastu sekund do triumfatorki. 25-latka, zdobywając w tym roku mistrzostwo kraju w tej specjalności oraz zajmując w niej dziesiąte miejsce na Mistrzostwach Europy pokazała, że stać ją na dużo więcej, niż zaprezentowała na Antypodach. 

 

Orliczki

 

Do tegorocznych Mistrzostw Świata kobiet do lat 23 w jeździe indywidualnej na czas zgłosiło się tylko jedenaście kolarek, dlatego ich rywalizacja została połączona z wyścigiem elity. W tej konkurencji triumf odniosła Vittoria Guazzini, srebro powędrowało do Shirin van Anrooij (Holandia), za to brąz do Ricardy Bauernfeind (Niemcy). Holenderka straciła do Włoszki minutę i czterdzieści osiem sekund, a Niemka okazała się o dwie minuty i siedemnaście sekund wolniejsza od zwyciężczyni. W tej kategorii wiekowej mogliśmy po cichu liczyć nawet na medal Marty Jaskulskiej. Polka ostatecznie zajęła piątą lokatę, tracąc trzydzieści jeden sekund do miejsca na podium. 

 

Elita mężczyzn

 

Na pierwszym punktcie pomiaru czasu prowadzenie w wyścigu objął Stefan Küng (Szwajcaria), ale w tamtym miejscu stawka była jeszcze bardzo wyrównana, ponieważ czołowa "szóstka" mieściła się tylko w trochę ponad czterech sekundach, prezentując się następująco: Küng, Remco Evenepoel (Belgia), Ethan Hayter (Wielka Brytania), Tobias Foss (Norwegia), Filippo Ganna (Włochy), Magnus Sheffield (USA). 

 

Na dwudziestym czwartym kilometrze to nadal Szwajcar znajdował się na pozycji lidera, mając jedenaście sekund przewagi nad Fossem i piętnaście nad Evenepoelem. W tamtym miejscu już trzydzieści dwie sekundy tracił Sheffield, a trzydzieści dziewięć Ganna. Tylko cztery sekundy wolniejszy od Włocha był wówczas Hayther, który utrzymał miejsce w czołówce, pomimo defektu łańcucha i konieczności wymiany roweru. 

 

O ile kolejność na podium na dziesięć kilometrów przed finiszem mogła wydawać się zaskakująca, to na mecie było już sensacyjnie, bo nowym mistrzem świata został Norweg Tobias Foss. 25-latek ostatni fragment trasy pokonał o czternaście sekund szybciej od Künga i na kresce wyprzedził go o zaledwie trzy sekundy. Podium uzupełnił główny faworyt do końcowego triumfu, czyli Remco Evenepoel. Belg stracił do Fossa ostatecznie dziewięć sekund. Na czwartym miejscu rywalizację ukończył Ethan Hayter, przyjeżdżając o czterdzieści sekund spóźniony względem Norwega. Kto wie, czy Brytyjczyk nie zamieszałby na podium, gdyby nie problemy techniczne, które dopadły go w okolicach półmetka. Rzutem na taśmę na piątą pozycję zdołał wskoczyć Stefan Bissegger (Szwajcaria). Drugi z Helwetów zaczął zbyt ostrożnie, a ostatni fragment trasy przejechał gorzej tylko od Fossa. Siódmy na mecie zameldował się obrońca tytułu,  Filippo Ganna, a na aż siedemnastą pozycję z powodu upadku spadł Magnus Sheffield. 

 

Na osiemnastej lokacie samotną walkę z czasem ukończył jedyny Polak w stawce, Maciej Bodnar. 37-latek na każdym punkcie pomiaru czasu zajmował tę samą pozycję, która przypadła mu na mecie. Kolarz ekipy TotalEnergies najlepiej wypadł na ostatnim odcinku trasy, gdzie zanotował czternasty rezultat.