PHL: szalony mecz w Tychach i zwycięstwo Energi

  • Dodał: Damian Duda
  • Data publikacji: 20.09.2022, 20:40

Do dwóch starć doszło dziś w Polskiej Lidze Hokeja. W pierwszym meczu STS Sanok wygrywa po szalonym meczu. W drugim pojedynku torunianie nie dali szans Cracovii.

 

Na Stadionie Zimowym w Tychach mogliśmy dziś zobaczyć prawdziwe widowisko, gdzie doszło do starcia GKS Tychy z STS Sanok. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście. W siódmej minucie Niko Ahoniemi dał prowadzenie swojej drużynie i po pierwszej kwarcie drużyna z Sanoka cieszyła się z prowadzenia. Druga część gry to wręcz koncertowa gra gospodarzy. W dwudziestej piątej minucie wyrównał Roman Szturc, a w ciągu następnych kilku minut tyszanie wyszli na prowadzenie. Najpierw drugą bramkę strzelił Szturc, a kilka chwil później na 3:1 podwyższył Filip Komorski. Trzecia tercja ponownie dostarczyła wielu emocji. W przeciągu siedmiu minut goście strzelili cztery bramki. Najpierw starty zmniejszył Alexandr Pawlenko, a następnie po swoim trafieniu dołożyli Harila, Karisson i Heikkinen. W tym momencie na tablicy widniał wynik 3:5. Nie był to jednak koniec strzelania w tym meczu. Na osiem minut przed końcem, gola dla tyszan zdobył Jakub Bukowski i ustalił wynik na 4:5.

GKS Tychy - STS Sanok  4:5 ( 0:1, 3:0, 1:4)

 

Cracovia wybrała się do Torunia z nadziejami na zwycięstwo. Mimo, że jako pierwsi strzelili bramkę, to później ich nadzieje legły w gruzach. Najpierw prowadzenie w piątej minucie dał Jiri Gula, jednak gospodarze szybko odpowiedzieli. Jeszcze przed przerwą po jednym trafieniu zaliczyli Szymon Mackowski i Elias Elomaa. Druga tercja, to w zasadzie przerwa przed burzą, która miała miejsce w ostatniej części gry. W ciągu ostatnich dwudziestu minut gospodarze wypunktowali krakowian. Dwie bramki Kamila Kalinowskiego i po jednej bramce  Mateusza Zielińskiego, a także Eemeliego Jeskanena sprawiły, że ekipa z Grodu Kraka nie miała o co walczyć. Swoje trafienie dla przyjezdnych zaliczył jeszcze Patrik Husak. Ostatecznie na tablicy widniał wynik 6:2

KH Energa Toruń - Comarch Cracovia 6:2 (2:1, 0:0, 4:1)