PKO Ekstraklasa: Wisła wraca na zwycięską ścieżkę i pozycję lidera

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 30.09.2022, 22:40

Wisła Płock przerwała serię meczy bez porażki i pokonała na własnym stadionie Piasta Gliwice (1:0). Gospodarze tym samym, co najmniej do jutra wrócili na fotel lidera tabeli. Za to goście przegrali po raz pierwszy od czterech starć, a w dodatku z kontuzją boisko opuścił ich lider, Damian Kądzior. 

 

Od początku drugiego spotkania jedenastej kolejki polskiej PKO BP Ekstraklasy, to płocczanie przejęli inicjatywę nad wydarzeniami na murawie, dłużej utrzymując się  przy piłce. Już w pierwszej minucie premierową próbę podjął Damian Rasak. Pomocnik gospodarzy uderzył jednak z dystansu wysoko nad bramką Frantiska Placha. Gliwiczanie odpowiedzieli w szóstej minucie, gdy piłkę po ziemi z lewej strony w pole karne dograł Jakub Holubek. Futbolówka odbiła się od jednego z graczy Wisły i trafiła pod nogi Alberto Torila, ale Hiszpan z kilku metrów uderzył zbyt lekko, aby Krzysztof Kamiński miał skapitulować. 

 

W następnych fragmentach przewaga gospodarzy na boisku rosła. W piętnastej minucie prostopadłą piłkę w polu karnym otrzymał Łukasz Sekulski. Napastnik Nafciarzy oszukał zwodem Constantina Reinera i uderzył po ziemi w kierunku dalszego słupka bramki rywala, ale futbolówkę na rzut rożny zdołał odbić Frantisek Plach. W kolejnych minutach Nafciarze poszli za ciosem, najpierw z obrębu pola karnego uderzył Davo, ale jego strzał był zbyt lekki i spokojnie wyłapał go słowacki golkiper, a potem z dystansu po raz drugi w tym meczu spróbował zaskoczyć Placha Rasak. Jego uderzenie sprzed "szesnastki" odbiło się jeszcze od jednego z obrońców Piasta i minimalnie minęło słupek bramki rywala. 

 

Goście odgryźli się  dopiero w czterdziestej drugiej minucie. Wówczas  futbolówkę z lewej strony w pole karne dośrodkował Holubek, tam piłkę głową po koźle uderzył Jorge Felix, ale ten niewygodny dla bramkarza strzał ponad poprzeczkę zdołał sparować Kamiński.  Więcej konkretów w pierwszej części gry z obu stron już nie było, dlatego na tablicy wyników do przerwy widniał bezbramkowy remis. Taki stan rzeczy mógł bardziej satysfakcjonować Gliwiczan, którzy po prostu prezentowali się słabiej, niż przeciwnicy. To Wisła kontrolowała wydarzenia na murawie poprzez wysokie posiadanie piłki (60%) i skuteczny wysoki pressing, co owocowało lepszymi sytuacjami pod bramką rywala, niż mieli podopieczni Waldemara Fornalika. Dla tych drugich chyba jedyną nadzieją wydawał się jakiś stały fragment gry wykonywany przez na razie niewidocznego Damiana Kądziora. 

 

Początek drugiej połowy nie wyglądał dobrze dla obiektywnego obserwatora. Nadal częściej przy piłce znajdowali się Nafciarze, lecz zarówno oni, jak i ich rywale nie potrafili stworzyć sobie interesującej okazji strzeleckiej. Coś wreszcie drgnęło w sześćdziesiątej trzeciej minucie. Prostopadłą piłkę do wbiegającego w pole karne Davo zagrał Sekulski. Hiszpański skrzydłowy stanął oko w oko z Plachem, ale przegrał ten pojedynek. Golkiper Gliwiczan dobrze skrócił kąt i nogą obronił uderzenie rywala. Za tą okazją nie poszły jednak kolejne i piłkarze obu zespołów kontynuowali bezbarwną grę. W dodatku drużyna Waldemara Fornalika straciła z powodu kontuzji Damiana Kądziora po czym, jak ten upadł na murawę bez kontaktu z rywalem, prawdopodobnie doznając urazu stawu skokowego. 

 

Ponownie w tej ogólnej szarzyźnie po przerwie coś ciekawego zrobili gospodarze. W osiemdziesiątej drugiej minucie Filip Lesniak zdołał uciec Reinerowi i uderzyć piłkę z okolic szesnastego metra na bramkę Placha. Słowak nie trafił czysto futbolówkę, dlatego bardzo długo leciała ona w kierunku bramki rywala, odbijając się po drodze od nierównej murawy, żeby w końcu trafić w słupek, na szczęście golkipera gości. Tym razem gospodarze poszli za ciosem, doprowadzając do strzelenia gola w osiemdziesiątej ósmej minucie. Piękne prostopadłe podanie z okolic linii środkowej boiska do Milana Kvocery zagrał Dominik Furman, ale rezerwowy płocczan przegrał pojedynek oko w oko z dobrze, skracającym mu kąt Plachem. Na jego szczęście do piłki odbitej przez bramkarza Piasta dopadł Marko Kolar i trafił od słupka do opuszczonej przez Placha bramki, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Ostatecznie była to jedyna bramka w tym spotkaniu, dająca Wiśle komplet oczek. 

 

Nafciarze tym samym zasłużenie przerwali serię trzech meczy bez wygranej i przynajmniej do jutra wrócili na fotel lidera, zrównując się punktami z Legią Warszawa. W grze podopiecznych Pavola Stano zauważalna była wyraźna poprawa, ponieważ równie dobrze mogli triumfować wyższym stosunkiem goli. Za to Piast ponownie zagrał bezbarwnie i pretensje o dzisiejszy wynik może mieć tylko do siebie. Potwierdziła się w tym spotkaniu prawda o gościach z ostatnich tygodni, że gdy stałe fragmenty gry u nich nie funkcjonują, to stają się bezradni. Na pewno przed Waldemarem Fornalikiem jest ogrom pracy, bo jego drużyna ponownie na jesień prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań. 

 

Wisła Płock - Piast Gliwice 1:0 (0:0)

Bramka: 88' Kolar

Wisła: Kamiński - Sulek, Rzeźniczak, Chrzanowski, Krivotsyuk - Furman - Lewandowski (77' Warchoł), Szwoch (86' Gono), Rasak (77' Lesniak), Davo (86' Kvocera) - Sekulski (86' Kolar)

Piast: Plach - Mokwa, Reiner, Czerwiński, Holubek - Tomasiewicz, Hateley (69' Dziczek) - Chrapek, Felix (86' Kaput), Kądzior (77' Pyrka) - Toril (69' Sappinen). 

Żółte kartki: 25' Tomasiewicz, 90+2' Reiner, 90+6' Dziczek

Sędzia: Daniel Stefański