Arsenal gromi Fulham, Chelsea ogrywa drużynę Bednarka

  • Data publikacji: 07.10.2018, 18:30

W niedzielne popołudnie swoje mecze rozgrywali dwaj londyńscy giganci. Arsenal rozgromił Fulham w derbach miasta aż 5:1, natomiast Chelsea pewnie pokonała Southampton 3:0. W wyjściowym składzie Świętych wyszedł Jan Bednarek.

 

W pierwszym z niedzielnych spotkań byliśmy świadkami derbów Londynu. Arsenal, będący ostatnio w gazie mierzył się przy Craven Cottage z zespołem Fulham. Beniaminek, pokazał już niejednokrotnie w tym sezonie że jest ofensywnie usposobioną drużyną i potrafi postawić się każdemu. Od pierwszych minut spotkanie przybrało otwarty charakter, a akcję non stop przenosiły się od jednego pola karnego do drugiego. Pierwszą z drużyn która z tego skorzystała byli Kanonierzy. W 29. minucie Alexandre Lacazette otrzymał celne podanie do Nacho Monreala i płaskim strzałem z półobrotu dał Arsenalowi prowadzenie. Na kolejną bramkę musieliśmy czekać do końcówki pierwszej połowy.  Moneral ponownie wykonywał podanie, jednakże tym razem niecelne. Skrzętnie wykorzystali to gracze Fulham, którzy przeprowadzili błyskawiczną akcję zakończoną bramką po lobie autorstwa Andree Schurrlego.

 

Druga połowa przyniosła ze sobą jeszcze więcej emocji niż poprzednia. Unai Emery natchnął piłkarzy do lepszej gry co zaowocowało aż czterema golami. Najpierw w 49. minucie Lacazette zaskoczył Bettinelliego płaskim strzałem sprzed pola karnego, tym samym ustrzelił drugiego gola w tym spotkaniu. Podwyższenie prowadzenie podopiecznych Emery’ego przyszło w 67. minucie. Aubameyang przeprowadził bliźniaczą akcję do tej, która wykonał Monreal przy golu na 1:0, podał ze skrzydła do Ramseya, a ten wspaniałym strzałem z „krzyżaka” pokonał zaskoczonego bramkarza Wieśniaków. Piłkarze Jokanovicia rzucili się do ataków, by ugrać jeszcze choć punkt z tego meczu. Postawienie wszystkiego na jedną kartę spowodowało, powstanie luk w szeregach obronnych gospodarzy, a te zostały bezlitośnie wykorzystane przez Aubameyanga, który ustrzelił dublet. Pierwszy z goli Gabończyka padł po kolejnym podaniu ze skrzydła. Tym razem Bellerin wypatrzył wolną przestrzeń na przedpolu bramkowym i idealnie obsłużył niepilnowanego Gabończyka, a ten bez żadnych problemów pokonał Bettinelliego po raz czwarty. W doliczonym czasie gry przyszło ostatnie uderzenie. W roli głównej ponownie były król strzelców Bundesligi. Urwał się on obrońcom The Cottagers i płaskim strzałem przy słupku dopełnił dzieła i ustalił wynik spotkania na 5:1. Wysokie zwycięstwo, które zakłamuje nieco postawę zawodników Fulham, którzy zagrali w ofensywie naprawdę dobre zawody.

 

Drugim z niedzielnych spotkań był pojedynek Southampton z Chelsea. W składzie gospodarzy, po raz pierwszy w ligowym spotkaniu tym sezonie na boisko wyszedł Jan Bednarek. Przed Polakiem stało niełatwe zadanie. Miał bowiem za obowiązek powstrzymać Edena Hazarda, który jest ostatnio w niesamowitej formie. Przez półgodziny ta sztuka udawał się doskonale, ale wtedy w poczynania Świętych wkradł się błąd, który wszystko zniweczył. Podczas wyprowadzania piłki z własnej połowy, zawodnicy Marka Hughesa popełnili błąd i piłkę przechwycił Ross Barkley. Anglik wypatrzył doskonale ustawionego Hazarda i obsłużył go celnym podaniem. Belg bez namysłu uderzył na bramkę i pokonał bezradnego McCarthy’ego. Do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił i The Blues schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.

 

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od niespodziewaniej decyzji Hughesa. Szkoleniowiec drużyny z St. Mary’s Stadium dokonał zmiany w przerwie i w miejsce Bednarka wprowadził Oriola Romeu. Było to o tyle zaskakujące, ponieważ Polak był jednym z bardziej pewnych zawodników defensywie Southampton.  Jak pokazał czas ta roszada w składzie, nie uchroniła zespołu z południa Anglii przed porażką. W 57. minucie  Ross Barkley zmienił z asystenta w egzekutora. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Olivier Giroud próbował uderzyć piłkę przewrotką, mimo że strzał był kompletnie nieudany to piłka spadła pod nogi Barkleya, a on musiał ją już tylko wbić do bramki z najbliższej odległości. Dzieło zniszczenia dokończył w doliczonym czasie gry Alvaro Morata. Inicjatorem całej akcji był nie kto inny, jak Eden Hazard. Nieszablonowym podaniem zgubił obrońców rywali i ustawił Moratę w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Hiszpan tym razem nie spudłował i ustalił wynik spotkania na 3:0. Świetne spotkanie drużyny Maurizzio Sarriego, która do zakończenia spotkania City  Liverpoolem wskakuję na fotel lidera.