PKO Ekstraklasa: podział punktów w Białymstoku

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 07.10.2022, 22:41

Jagiellonia Białystok w starciu dwóch najlepszych ofensyw ligi zremisowała na własnym boisku z Wisłą Płock 1:1. Tym samym goście przynajmniej do jutra zostali wiceliderem tabeli, a gospodarze awansowali w niej na szóstą pozycję. 

 

W ramach drugiego piątkowego spotkania dwunastej kolejki PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok mierzyła się z Wisłą Płock. Gospodarze po nieudanym starcie sezonu w ostatnich siedmiu meczach nie zaznali goryczy porażki, imponując zwłaszcza rozmachem w ofensywie, o co dba hiszpański duet Marc Gual - Jesus Imaz. Tym samym podopieczni Macieja Stolarczyka przed tą serią gier zajmowali  siódme miejsce w ligowej tabeli, a także byli drugą najlepszą ofensywą ligi. Do Białegostoku przyjechał jednak zespół z największą liczbą strzelonych bramek i jednocześnie czwarta drużyna Ekstraklasy, czyli Wisła Płock. Nafciarze po fantastycznym początku obecnej kampanii przed przerwą na kadrę zanotowali trzy mecze bez wygranej, ale w ostatniej kolejce przełamali się w starciu z Piastem Gliwice (1:0), choć nie zrobili tego z rozmachem z początku sezonu. 

 

Trener Maciej Stolarczyk w porównaniu z zwycięskim meczem przeciwko Koronie Kielce (4:1) dokonał dwóch zmian w wyjściowej "jedenastce": Tomasa Prikryla zastąpił Miłosz Matysik, a Martina Pospisila wracający po zawieszeniu z powodu nadmiaru żółtych kartek Nene. Pierwszy z nich z powodu urazu nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Po raz pierwszy w tym sezonie znalazło się tam za to miejsce dla dotąd kontuzjowanego Juana Camary. 

 

Z kolei Pavol Stano w porównaniu z wygranym w samej końcówce pojedynku z Piastem Gliwice dokonał w podstawowym składzie tylko jednej zmiany: Mateusza Lewandowskiego zastąpił wracający po trzymeczowej pauzie, za otrzymanie czerwonej kartki w starciu z Górnikiem Zabrze, Rafał Wolski. 

 

Od początku spotkania zarysowywała się przewaga optyczna gości, którzy budowali swoją przewagę w aspekcie posiadania piłki. Gospodarze wyglądali za to na przyczajonych i dość rzadko próbowali ofensywnych akcji. Pierwszy strzał, na którąś z bramek padł dopiero w dwudziestej drugiej minucie, kiedy na strzał z dystansu zdecydował się Mateusz Szwoch. Pomocnik Nafciarzy przeniósł jednak futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Minutę później odpowiedziała Jagiellonia w wyniku dobrze wykonanego stałego fragmentu gry. Po dośrodkowaniu piłki po krótkim rozegraniu rzutu wolnego wślizgiem wzdłuż linii piątego metra do środka zgrał ją Taras Romanchuk, a następnie dopadł do niej nieupilnowany Marc Gual. Hiszpan z kilku metrów oddał jednak nieczysty strzał, który fantastycznie obronił Krzysztof Kamiński, który miał już ciężar ciała przeniesiony na prawą nogę, ale zdołał zatrzymać ręką futbolówkę, lecącą po jego lewej stronie.

 

W trzydziestej minucie pierwszy celny strzał oddali podopieczni Pavola Stano. Po rozegraniu rzutu rożnego piłkę w pole karne wrzucił Martin Šulek, tam najwyżej wyskoczył Jakub Rzeźniczak, jego uderzenie było jednak zbyt lekkie, aby zaskoczyć Zlatana Alomerovicia. Cztery minuty później futbolówkę wzdłuż linii pola karnego na prawej stronie boiska zagrał Rafał Wolski. To podanie przejął Damian Rasak, podniósł głowę i wycofał piłkę na wysokość jedenastego metra do Davo, a Hiszpan zdecydował się na strzał bez przyjęcia. Po drodze futbolówka odbiła się od Israela Puerto, co wpłynęło na to, że ostatecznie wpadła ona do siatki obok próbującego jeszcze ratować sytuację Alomerovicia. W kolejnym fragmencie spotkania nadal przeważali goście, a gracze Jagielloni wyglądali na trochę oszołomionych. W czterdziestej piątej minucie dynamiczną akcję przeprowadzili płocczanie. Z piłkę już na połowie rywala zabrał się Rafał Wolski, zagrał na jeden kontakt z Davo, następnie podprowadził ją jeszcze kilka metrów, zszedł z nią do środka i strzałem lewą nogą przy bliższym słupku próbował zaskoczyć Alomerovicia, ale Niemiec pozostał czujny. 

 

Pierwsza część gry zasłużenie zakończyła się zwycięstwem gości, którzy mieli nad nią prawie całkowitą kontrolę. Słowo prawie zostało użyte tylko z uwagi na groźny stały fragment gry w wykonaniu białostoczan. W jego wyniku o gola powinien pokusić się Marc Gual. Poza tą sytuacją gospodarze pozostawali bezradni, ponieważ nie potrafili w jakikolwiek sposób zagrozić bramce Krzysztofa Kamińskiego. Wydaje się, że największą przewagę Nafciarze mieli w środku pola, gdzie dzięki grze rombem mieli liczebną przewagę, co ułatwiało im zbieranie drugich piłek oraz utrzymywanie się przy futbolówce. Przez pierwsze około trzydzieści minut ta przewaga płocczan w czasie spędzonym przy piłce na nic specjalnego się nie przekładała, ale po strzelonym golu goście nabrali wiatru w żagle. Za to podopieczni Macieja Stolarczyka mieli przerwę na otrząśnięcie się po słabej grze i stracie bramki. 

 

Czas spędzony w szatni dobrze podziałał na białostoczan, którzy z nową energią weszli w drugą część gry. W czterdziestej ósmej minucie piłkę na lewej stronie odzyskał Jakub Lewicki, 17-letni wahadłowy gospodarzy pomknął lewą stroną i zagrał w pole karne do Fiodora Cernycha. Litwin przyjął futbolówkę i uderzył prawą nogą na bramkę Kamińskiego, lecz nieznacznie chybił. Po dobrym okresie gry Jagielloni, gdy wyróżniał się zwłaszcza Lewicki do głosu ponownie doszli Nafciarze. W pięćdziesiątej dziewiątej minucie piłka po zagraniu Mateusza Szwocha trafiła w "szesnastce" do Damiana Rasaka, a ten w pojedynku sam na sam z Kamińskim uderzył obok bramki. 

 

W sześćdziesiątej szóstej minucie po dobrym okresie gry Wisły bramkę zdobyła Jagiellonia. Strzał z okolic linii szesnastego metra oddał Fiodor Cernych, piłka po nim odbiła się od Rzeźniczaka i Mateusza Lewandowskiego, a następnie trafiła do Jesusa Imaza. Hiszpan bez przejęcia nieczysto uderzył z czterech metrów na bramkę Kamińskiego, ale zdołał trafić do siatki, ponieważ futbolówki tej nie zdołał skutecznie odbić golkiper Nafciarzy. Dobrze na stratę bramki zareagowali goście i ponownie zabrali piłkę rywalom. W siedemdziesiątej czwartej minucie Dominik Furman przejął źle zagraną przez gospodarzy piłkę na ich połowie, a następnie dograł ją do Szwocha. Ten zdecydował się na uderzenie sprzed "szesnastki", a futbolówka po nim minimalnie minęła prawy słupek bramki Alomerovicia. Niemiec nie wyczuł intencji strzelca, więc mógł tylko obserwować szczęśliwy dla niego tor lotu piłki.  Do końca spotkania obie drużyny atakowały i starały się zdobyć decydującego gola, ale żadna z nich nie zdołała wykreować żadnej wartej uwagi sytuacji strzeleckiej. Bliżej szczęścia była Jagiellonia, która nieźle rozgrywała stałe fragmenty gry, lecz w ostatniej fazie akcji brakowało im podjęcia odpowiedniej decyzji czy skutecznej finalizacji. Tym samym gospodarze podzielili się punktami z Wisłą Płock. 

 

Z perspektywy całego meczu być może trochę lepsi byli goście, ale nie potrafili oni wykorzystać swoich dobrych momentów zwłaszcza w pierwszej połowie. Białostoczan należy pochwalić za reakcję po przerwie, gdy stali się równorzędnym przeciwnikiem dla Nafciarzy. Generalnie spotkanie dwóch najlepszych ofensywnych ligi mogło trochę rozczarować, ponieważ dobrych i składnych akcji było zdecydowanie za mało. W związku z tym należy cieszyć się z tego, że ostatecznie padły jednak dwie bramki, a drugą część gry oglądało się już całkiem nieźle. 

Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:1 (0:1)

Bramki: 66' Imaz - 34' Davo

Jagiellonia: Alomerović -  Puerto, Tiru, Matysik - Nastić, Romanczuk, Nene (83' Kowalski), Lewicki (66' Wdowik) - Gual (90' Camara), Cernych (66' Pospisil) - Imaz

Wisła: Kamiński - Šulek, Rzeźniczak, Chrzanowski, Krivotsyuk (61' Tomasik) - Furman - Szwoch, Rasak, Wolski (73' Kvocera), Davo (79' Kolar)  - Sekulski (61' Lewandowski)

Żółte kartki: 18' Tiru, 87' Puerto  - 15' Krivotsyuk, 55' Rzeźniczak

Sędzia: Piotr Lasyk