NHL: 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik
Daniel [CC BY 2.0]/Flickr

NHL: 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 19.10.2022, 12:04

Czesław Michniewicz stwierdził przed kilkoma laty, że 2:0 to niebezpieczny wynik – daje on złudne poczucie posiadania bezpiecznej przewagi, a jednocześnie jest stosunkowo łatwy do zniwelowania. O prawdziwości tych słów również w odniesieniu do hokeja przekonały się w nocy z wtorku na środę aż trzy cztery zespoły, rywalizujące w NHL. Mimo dwubramkowego prowadzenia swoje spotkania ostatecznie przegrały bowiem drużyny: Vegas Golden Knights, Anaheim Ducks, Vancouver Canucks oraz Tampa Bay Lightning.

 

Trzy pierwsze zespoły prowadziły 2:0 na zakończenie pierwszej tercji. Z kolei finaliści zeszłorocznej edycji rozgrywek o Puchar Stanleya dwie bramki strzelili na samym początku drugiej odsłony. We wszystkich czterech meczach doszło jednak do dramatycznego comebacku, który przechylił ostatecznie szalę zwycięstwa na korzyść rywali.

 

Philadelphia Flyers pierwszego gola zdobyła po nieco ponad pół godzinie gry. Później, na początku trzeciej części meczu bezwzględnie wykorzystała okres przewagi liczebnej. Tampa Bay Lightning dobił z kolei Noah Cates, strzelając na siedem minut przed końcem decydującą bramkę dla swojego zespołu.

 

Zespół Vegas Golden Knights tymczasem na własne życzenie pozbawił się prowadzenia w starciu z Calgary Flames, grając przez niemal całą drugą tercję w osłabieniu. Hokeiści ze stolicy hazardu byli w tej części gry aż sześciokrotnie odsyłani na ławkę kar, co umożliwiło rywalom doprowadzenie do remisu 2:2. W końcówce to Płomienie zachowały więcej zimnej krwi i zwyciężyły dzięki trafieniu Mikaela Backlunda.

 

Do bardzo nieprzyjemnych scen doszło w meczu New Jersey Devils z Anaheim Ducks. Od początku drugiej tercji to Diabły prezentowały się znacznie lepiej. Strzeliły bramkę kontaktową i cierpliwie dążyły do wyrównania stanu rywalizacji. Wówczas doszło do bójki między Maxime Comtoisem a Brendanem Smithem. Ta sytuacja nie wybiła jednak z rytmu hokeistów z New Jersey, którzy jeszcze przed przerwą doprowadzili do remisu, a w ostatniej tercji dobili rywali kolejnymi dwoma trafieniami.

 

Jeszcze bardziej dramatyczny przebieg miało starcie Columbus Blue Jackets z Vancouver Canucks. Niebieskie Kurtki doprowadziły bowiem do remisu 2:2, jednak już czterdzieści sekund później ponownie musiały gonić wynik. Ostatecznie udało im się to za sprawą trafienia Johnny’ego Gaudreau i o zwycięstwie w tym meczu rozstrzygnąć musiała dogrywka. W niej po nieco ponad trzech minutach gry lepsi okazali się hokeiści Columbus Blue Jackets, którzy zanotowali tym samym pierwszą wygraną w tym sezonie NHL.

 

Mimo tych wszystkich zwrotów akcji we wspomnianych meczach, zdecydowanie najwięcej emocji dostarczyli kibicom hokeiści Ottawa Senators i Boston Bruins. Po kwadransie gry wydawało się, że będzie to bardzo jednostronne widowisko. Senstorowie błyskawicznie objęli bowiem prowadzenie 3:0. Po piorunującym początku drugiej odsłony ich rywalom udało się jednak na przestrzeni niecałych pięciu minut doprowadzić do remisu.

 

Hokeiści Boston Bruins równie szybko zaprzepaścili jednak cały wysiłek włożony w pogoń za rywalami. Po nieco ponad pół godzinie gry ich rywale strzelili bowiem kolejne trzy bramki i sytuacja wróciła do punktu wyjścia. Najbardziej niesamowite jest to, że bardzo niewiele zabrakło, by niepokonanej wcześniej drużynie z Bostonu ponownie udało się odrobić straty. Przed decydującą tercją Miśki przegrywały jedynie 5:6 i sprawa zwycięstwa pozostawała otwarta. Niestety, podczas gry czterech na czterech w ostatniej odsłonie lepsi okazali się hokeiści Ottawa Senators, którzy strzelili na 7:5, ustalając tym samym wynik spotkania.

 

Wyniki meczy NHL z nocy z wtorku na środę:

Columbus Blue Jackets – Vancouver Canucks 4:3 (po dogrywce)

New Jersey Devils – Anaheim Ducks 4:2

Ottawa Senators – Boston Bruins 7:5

Tampa Bay Lightning – Philadelphia Flyers 2:3

New York Islanders – San Jose Sharks 5:2

Calgary Flames – Vegas Golden Knights 3:2

Edmonton Oilers – Buffalo Sabres 2:4

Nashville Predators – Los Angeles Kings 3:4 (po rzutach karnych)