F1 - GP USA: 13 wygrana Maxa w sezonie przypieczętowała mistrzostwo Red Bulla
Alberto-g-rovi/Wikimedia Commons

F1 - GP USA: 13 wygrana Maxa w sezonie przypieczętowała mistrzostwo Red Bulla

  • Dodał: Kinga Marchela
  • Data publikacji: 23.10.2022, 23:50

W niedzielnym wyścigu o Grand Prix USA zwyciężył Max Verstappen, który tym samym zapewnił Red Bullowi, pierwsze od 2013 roku, mistrzostwo w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Holender odniósł 13. zwycięstwo w sezonie, wyrównując tym samym rekord wygranych, należący do Sebastiana Vettela i Michaela Schumachera. 

 

Słoneczną pogodą przywitał nas tor w Teksasie, gdzie odbył się dziewiętnasty wyścig tego sezonu. Mogliśmy liczyć na wiele emocji, głównie ze względu na ustawienie na starcie i kary cofnięcia kilku zawodników po wymianach jednostek napędowych.

 

Gorąco zrobiło się już na początku. Błyskawicznie na prowadzenie wysunął się Max Verstappen, który startował z drugiego miejsca. Świetne starty zaliczyli także Lance Stroll i Sebastian Vettel, którzy przedarli się kolejno na trzecią i czwartą pozycję. Carlos Sainz, który w kwalifikacjach sięgnął po pole position nie tylko spadł na drugie miejsce, ale już chwilę później pożegnał się z rywalizacją. Kierowca Ferrari zaliczył kontakt z Georgem Russellem i obrócił się na torze, wypadając na koniec stawki. Chociaż udało mu się wrócić na tor, uszkodzenia w jego bolidzie były na tyle duże, że został wycofany z wyścigu. Brytyjczyk z Mercedesa został ukarany za ten incydent karą 5 sekund.

 

W ciągu kolejnych okrążeń szybko do góry pięli się Sergio Perez i Charles Leclerc, którzy w osiem kółek zyskali po pięć pozycji. Wiele pozmieniało się, kiedy kierowcy rozpoczęli zjazdy na zmianę opon. Wizyty w alei rozpoczął Lewis Hamilton, a niedługo później w jego ślady poszli Verstappen, Russell, Perez czy Stroll. Długo swój zjazd opóźniał Charles Leclerc, co kilka kółek później okazało się dobrą decyzją.

 

W okolicach osiemnastego okrążenia na torze pojawiły się najpierw żółte flagi, a potem samochód bezpieczeństwa. Wszystko za sprawą Valtteriego Bottasa, który „stracił” tył bolidu i wyjechał w żwir. Na tej sytuacji skorzystał nie tylko kierowca Ferrari, ale też Sebastian Vettel oraz kierowcy Alpine i Haasa. Kiedy kilka kółek później safety car szykował się do zjazdu na czele wciąż mieliśmy Verstappena, a tuż za nim byli Hamilton, Perez i Leclerc. Niestety żadnemu z nich nie udało się nawet zagrozić aktualnemu mistrzowi świata, który szybko odjechał rywalom.

 

Niedługo jednak cieszyliśmy się spokojem, bo chwilę później zobaczyliśmy części bolidu Astona Martina w powietrzu, który po kontakcie z samochodem Alpine uderzył w barierę. Uczestnikami kolizji byli Lance Stroll i Fernando Alonso, którzy znacznie uszkodzili swoje samochody. O ile jednak Hiszpan był w stanie, po szybkich poprawkach w garażu, powrócić na tor, o tyle Kanadyjczyk nie mógł na to liczyć. Na tor znów wyjechał samochód bezpieczeństwa, by bezpiecznie można było usunąć kawałki Astona Martina. Po jego zjeździe niewiele zmieniło się w czołówce, a wszyscy kierowcy bezpiecznie wrócili do rywalizacji.

 

W połowie wyścigu kierowcy ponownie zaczęli się meldować po opony, co znów nie obeszło się bez zamieszania. Zaskakująco długi pit stop przeprowadzili mechanicy Red Bulla, którzy pogubili się przy lewym przednim kole Maxa Verstappena i wypuścili go z boksu dopiero po jedenastu sekundach. Tym samym Holender powrócił na tor dopiero na miejscu szóstym. Niedługo jednak zajęło mu przedzieranie się na przód, gdzie przez pewien czas rolę lidera pełnił Sebastian Vettel. Chociaż wielu kibiców chciałoby, żeby Niemiec dojechał na tej lokacie do mety, po zmianie opon na prowadzeniu zameldował się Lewis Hamilton. Kierowca Astona Martina, po problemach z odkręceniem jednej opony, wrócił na tor dopiero jako trzynasty zawodnik.

 

Szczęścia nie miał też Hamilton, który mimo usilnych prób był ewidentnie wolniejszy od aktualnego mistrza świata. Holender dogonił go po kilku kółkach i bezproblemowo wyprzedził, by chwilę później przejechać linię mety jako lider. Brytyjczyk utrzymał się na drugim miejscu, a na najniższym stopniu podium stanął Charles Leclerc.

Kinga Marchela

Studentka dziennikarstwa trenująca jeździectwo od przeszło 10 lat. Poza śledzeniem losów jeźdźców piszę o skokach narciarskich, Formule 1, triathlonie, łyżwiarstwie figurowym i curlingu.