Snooker - Champion of Champions: Selby pierwszym pófinalistą

Snooker - Champion of Champions: Selby pierwszym pófinalistą

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 01.11.2022, 00:41

W Bolton rozpoczął się dziś prestiżowy snookerowy turniej Champion of Champions. W pierwszej grupie ćwierćfinałowej najlepszy okazał się Mark Selby, który w decydującym meczu po długim, wyrównanym meczu okazał się lepszy od Johna Higginsa.

 

Przypomnijmy, że w turnieju uczestniczą triumfatorzy snookerowych zawodów z ostatnich 12 miesięcy. Stawka jest uzupełniana do 16 graczy na podstawie rankingu. W tym roku z tej furki skorzystał Mark Selby, który, trudno w to uwierzyć, nie wywalczył żadnego pucharu. I to on właśnie zainaugurował zmagania w Bolton, mierząc się z mistrzem świata seniorów (weteranów), Lee Walkerem. Pojedynek ten był jednostronnym widowiskiem, zgodnie zresztą z oczekiwaniami. Selby wygrał z uśmiechem na ustach 4:0, potrzebując na to niespełna 90 minut i pozwalając rywalowi na zdobycie raptem 64 punktów. Walijczyk jednym słowem sobie nie pograł.

 

W drugiej dzisiejszej parze grali John Higgins (wygrana w Championship League) z Hosseinem Vafaei (Shot Out). Był to zdecydowanie bardziej wyrównany pojedynek, który od zwycięstwa zaczął Irańczyk. Kolejne trzy partie padły jednak łupem utytułowanego Szkota, który popisał się brejkiem 10-punktowym. Vafaei odpowiedział jeszcze wygraną z podejściem za 72 punkty, ale wkrótce potem Szkot zamknął mecz pierwszą tego dnia setką (118),

 

W sesji wieczornej, która wyłoniła pierwszego półfinalistę zagrali Selby i Higgins. Było to 32. starcie tych dwóch świetnych graczy przy zawodowym stole (16 wygranych Anglika i 15 Szkota). Lepszego początku takiego meczu nie można sobie wymarzyć. Selby podszedł do stołu i wbił brejka 140-punktowego. Po chwili okazję do setki miał Higgins, ale złe pozycjonowanie białej tę szansę zamknęło. W kolejnych minutach jakość gry spadł, mieliśmy więcej taktyki niż wbijania, ale po pierwszej minisesji mieliśmy remis po 2. Po przerwie Higgins poprawił najlepsze osiągnięcie swojego rywala, wbijając brejka 141-punktowego, wcześniej jednak partię wygrał Anglik, po raz kolejny mieliśmy więc remis. Kolejną paczkę wbił Selby w partii dziewiątej, obejmując prowadzenie 5:4 i stając przed szansą zamknięcia tego meczu przy następnym stole. Szkot mógł wyrównać, wbił 45 punktów, ale nie udało mu się rozbicie i oddał stół rywalowi, który szansy nie zmarnował, zamykając mecz brejkiem 81-punktowym.

 

Jutro zagrają Neil Robertson z Fan Zengyi oraz Kyren Wilson i Ryan Day.

 

Mark Selby - Lee Walker 4:0 (88:41, 82(82):0, 77:6, 109 (88):17)
John Higgins - Hossein Vafaei 4:2 (21:91(84), 83:20, 70(70):10, 71:40, 5:78(72), 118(118):0)

 

Mark Selby - John Higgins 6:4 (140(140):8, 35:72(57), 45:75, 70(51):15, 70(64):29, 0:141(141), 73:32, 14:84(64), 105(105):22, 81(81):45)

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.