WTA Finals: pewne zwycięstwo Świątek na inaugurację
Michał Jędrzejewski / BNP PARIBAS Poland Open

WTA Finals: pewne zwycięstwo Świątek na inaugurację

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 02.11.2022, 00:45

Iga Świątek na otwarcie zmagań w kończącym sezon WTA Finals pewnie pokonała w godzinę i dwadzieścia dwie minuty Darię Kasatkinę 6:2 i 6:3. 

 

Drugiego dnia zmagań w amerykańskim Fort Worth do gry wkroczyła grupa imienia Tracy Austin. Pierwszym pojedynkiem rozegranym w jej ramach było starcie Igi Świątek (WTA 1) przeciwko Darii Kasatkinie (WTA 8). Obie zawodniczki mierzyły się do tej pory pięciokrotnie, w tym cztery razy w tym sezonie. W zeszłym roku na trawie w Eastbourne lepsza po trzysetowym boju okazała się Rosjanka. Za to wszystkie tegoroczne ich pojedynki bez straty seta wygrała Polka. Obecna liderka rankingu była faworytką także wtorkowego starcia, a w powszechnej opinii styl gry tenisistki z Togliatty jej po prostu leży. W końcu Kasatkina w 2022 roku ugrała przeciwko raszyniance zaledwie czternaście gemów w czterech konfrontacjach. 

 

Dla 21-letniej Świątek dzisiejsze spotkanie było premierowym w jej drugim występie w turnieju mistrzyń. Rok temu w Guadalajarze Polka zajęła ostatnie miejsce w grupie, wygrywając tylko mecz o honor. Za to do Teksasu przyleciała jako dominatorka sezonu, liderka rankingu Race i główna kandydatka do końcowego triumfu. Warto przypomnieć, że Polka zwyciężyła w tym roku w ośmiu z szesnastu turniejów, w których brała udział, wygrywając sześćdziesiąt cztery z siedemdziesięciu dwóch pojedynków. 

 

Dzisiejsze starcie było za to debiutem w turnieju mistrzyń dla 25-letniej Kasatkiny. Ósmą lokatę w rankingu Race dał jej bilans czterdziestu zwycięstw w sześćdziesięciu tegorocznych meczach, na który złożyły się m.in.: półfinał Rolanda Garrosa oraz triumf w San Jose. W tym sezonie Rosjanka awansowała także na najwyższe w swojej karierze ósme miejsce w zestawieniu WTA. Zajmuje je zresztą także obecnie. 

 

Lepiej w ten mecz weszła Polka, która najpierw pewnie wygrała własny gem serwisowy, a następnie wykorzystała słabszą dyspozycję serwisową Kasatkiny, wypracowując sobie aż trzy break pointy pod rząd. Ostatecznie raszynianka ostatniego z nich zamieniła na gema i wyszła na prowadzenie 2:0. W kolejnym gemie dwie okazje na błyskawiczne przełamanie powrotne otrzymała Rosjanka, ale wówczas liderka światowych list przejęła inicjatywę w wymianach i zdobyła cztery punkty z rzędu, z czego trzy wygrała dzięki winnerom. Tym samym wynik na tablicy wyników wskazywał po piętnastu minutach 3:0. W następnym gemie dwie szanse na drugie w tym pojedynku przełamanie miała 21-latka, lecz tym razem to jej rywalka wyszła z opresji, zdobywając swego pierwszego gema w tym spotkaniu. Umożliwiły jej to skuteczne pierwsze serwisy w kluczowych momentach gema. Kolejne trzy gemy przebiegły w dość spokojnym rytmie pod dyktando serwujących, które utrzymywały swoje podania. Świątek postanowiła podkręcić jeszcze raz tempo przy stanie 5:2 i serwisie rywalki. Wówczas liderka rankingu zagrała agresywniej, potrafiła wypracowywać sobie przewagi sytuacyjne w poszczególnych wymianach i skutecznie je wykańczać. W nagrodę otrzymała dwie piłki setowe, kończąc pierwszą partię już po pierwszej z nich, rozegranej od początku do końce na jej warunkach. Biało-czerwona po trzydziestu pięciu minutach wyszła na prowadzenie 1:0 w setach. 

 

Pierwsza partia tylko potwierdziła różnicę klas między obiema tenisistkami. Raszynianka agresywnie weszła w to spotkanie, budując przewagę, której nie oddała już do końca seta. Kasatkina po pierwszych trzech, przegranych przez siebie gemach, zdołała podnieść skuteczność swojego pierwszego serwisu, co dało jej triumf w dwóch gemach. Generalnie set ten toczył się jednak pod dyktando Świątek, która posłała w nim dwanaście winnerów przy dziewięciu niewymuszonych błędach. Zmuszona do ryzyka przeciwniczka była w tej statystyce aż osiem punktów na minusie. 

 

Początek drugiej partii to ponownie fantastyczna postawa 21-latki i szybkie objęcie prowadzenia 3:0. W tych trzech gemach Polka straciła tylko punkt, w pierwszym z nich. Co ciekawe Biało-czerwona zdołała przełamać przeciwniczkę do zera, mimo że ta za każdym razem trafiała w karo serwisowe pierwszym podaniem. Ta sytuacja pokazała jednak, że w tenisie liczy się nie tylko współczynnik trafionych pierwszych serwisów, ale też ich jakość. Następne dwa gemy, rozgrywane na przewagi, zakończyły się triumfami podających. W drugim z nich dość niespodziewanie chwilowo spokój polskich fanów przerwał break point dla Kasatkiny, lecz podobnie jak i w pierwszym secie, tak i w tym przypadku raszynianka pewnie wybrnęła z opresji, podwyższając swoje prowadzenie na 4:1. Skuteczność serwujących utrzymała się już do końca meczu, ponieważ Polka wygrała drugą partię 6:3.

 

Druga partia przez większość czasu układała się identycznie, jak pierwsza. Wiązało się to z szybkim wyjściem na prowadzenie Świątek, a potem grą gem za gem. Tym razem jednak nasza reprezentantka nie zdołała na koniec jeszcze raz przełamać rywalki, tylko musiała kończyć mecz przy swoim serwisie. Trzeba obiektywnie przyznać, że dla polskiego kibica było to spotkanie bardzo przyjemne w odbiorze, ale dla postronnego widza bardzo nudne i zimne pod względem emocji, ponieważ ani przez chwilę triumf Świątek nie był zagrożony. Liderka rankingu wzorem wielkich mistrzów dała dzisiaj z siebie dokładnie tyle, ile musiała i ani jednego procenta więcej. Nawet taka postawa nie do końca na serio wystarczyła do pewnego ogrania ósmej tenisistki świata, co tylko może budzić optymizm przed dalszą częścią turnieju mistrzyń. Kolejną rywalką raszynianki będzie w czwartek Francuzka, Caroline Garcia.

 

Iga Świątek (POL) [1] - Daria Kasatkina [8] 6:2, 6:3