Snooker - Champion of Champions: trzy decidery i niespodzianka

Snooker - Champion of Champions: trzy decidery i niespodzianka

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 01.11.2022, 23:17

Trzy meczy – trzy decydujące partie. Wtorek na turnieju Champion of Champions przyniósł kibicom snookerowym ogromne emocje, a zakończył się fenomenalnym spotkaniem o półfinał między Fanem Zhengyi a Ryanem Dayem.

 

W poniedziałek do półfinału snookerowego Champion of Champions awansował Mark Selby. Wtorek był dniem, w którym wyłoniono drugiego półfinalistę. O to miano rywalizowali: wicelider rankingu Neil Robertson, plasujący się na ósmym miejscu w zestawieniu Kyren Wilson, a także dwóch „outsiderów”: zwycięzca European Masters Fan Zhengyi oraz triumfator British Open – Ryan Day. Przed meczami było wiadomo, że awans do półfinału Chińczyka lub Walijczyka będzie można uznać za sensację. Ta się jednak dokonała.

 

Już po popołudniowych meczach było wiadomo, że do niej dojdzie. W pierwszym pojedynku Neil Robertson mierzył się z Fanem Zhengyi. Australijczyk zaczął od przegranej partii, ale w drugim frejmie na remis wbił 122 punkty w jednym podejściu. Kolejne trzy frejmy nie przyniosły wysokiego podejścia, ale „Robbo” wyszedł na prowadzenie 3:2 i wydawało się, że faworyt nie zawiedzie. Nic bardziej mylnego. Zhengyi popisał się dwoma świetnymi brejkami – 94 i 98, wyrzucając z turnieju Mistrza Świata 2010.

 

W meczu Ryana Daya z Kyrenem Wilsonem również do rozstrzygnięcia potrzebny był komplet siedmiu frejmów. Walijczyk dobrze zaczął – od podejść 61 i 82, które były przedzielone 51-punktowym podejściem Wilsona. Później Day wygrał frejma na 3:1, czym zmusił do pogoni faworyta spotkania. Wilson w piątym frejmie wbił 58, później wygrał partię na remis, ale w deciderze musiał patrzeć, jak rywal aplikuje mu 86-punktowego brejka i wyrzuca go z turnieju.

 

Wieczorem wydarzenia również przebiegały bardziej pod dyktando Ryana Daya. Nie zanosiło się na to po pierwszym frejmie, gdy Chińczyk wbił brejka 135, ale później zwycięzca British Open triumfował w trzech partiach z rzędu, m.in. dzięki brejkom 87 i 72, co dało mu prowadzenie 3:1 na przerwie między minisesjami. Po niej do stołu Chińczyk wrócił zupełnie odmieniony. W dwóch pierwszych frejmach dał wbić Dayowi tylko 19 punktów, a brejkami 130 i 52 doprowadził do remisu 3:3. Mecz zaczynał się od nowa. Forma Fana w tym fragmencie meczu nadal jednak zachwycała. Brejk 68 wyprowadził go na prowadzenie 4:3. Frejm 8 okazał się jednym z najciekawszych w meczu. Zhengyi znowu był przy stole i przy 57 punktach przewagi zaliczył pudło na niebieskiej. Walijski rywal wyczyścił stół do końca – brejkiem 72 dał sobie remis 4:4. To nie podłamało Chińczyka, który wygrał kolejną partię i był już tylko o frejma od sensacyjnego półfinału. Zhengyi zaczął też wbijać w 10. frejmie meczu, ale przy 35 punktach na liczniku oddał stół i Day zrobił 93 punkty. Doszło do trzeciego tego dnia „decidera”. W nim Azjata szansy już nie wypuścił. Wygrał partię 70:15 i zameldował się w półfinale.

 

Fan Zhengyi - Neil Robertson 4:3 (71:27, 1:122(122), 88:21, 2:61, 4:66, 94(94):1, 98(98):0)

Ryan Day - Kyren Wilson 4:3 (85(61):18, 36:63(51), 87(82):42, 79:41, 8:65(58), 41:93, 86(86):0)

 

Fan Zhengyi - Ryan Day 6:5 (135(135):1, 0:110(87), 1:79, 0:72(72), 130(130):0, 70(52):19, 75(68):0, 57(57):72(72), 96(57):0, 35:93(93), 70:15)

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.