F1 - GP Brazylii: pierwsze zwycięstwo Russella i dublet Mercedesa!
© Mercedes-Benz Group AG

F1 - GP Brazylii: pierwsze zwycięstwo Russella i dublet Mercedesa!

  • Dodał: Kinga Marchela
  • Data publikacji: 13.11.2022, 21:52

Tor Interlagos ponownie należał do Mercedesa – niemiecki zespół zanotował dublet, a po pierwsze zwycięstwo w karierze w Formule 1 sięgnął George Russell. Jako trzeci do mety dojechał Carlos Sainz.  

 

Po zaskakujących piątkowych kwalifikacjach i świetnym sobotnim sprincie liczyliśmy na podobną dawkę emocji w niedzielnej rywalizacji. Kierowcy zdecydowanie o to zadbali, bo już na samym początku przedostatniego wyścigu sezonu doszło do starć między zawodnikami.

 

Z pole position ruszał George Russell, który miał olbrzymie nadzieje na sięgnięcie po pierwsze w karierze zwycięstwo w Formule 1. Zdeterminowany na zwycięstwo był też jednak jego zespołowy kolega, który liczył na ustalenie rekordowego 16. sezonu ze zwycięstwem F1. W starcie lepszy okazał się młodszy z Brytyjczyków, który szybko przedostał się na prowadzenie. Blisko za nim trzymał się siedmiokrotny mistrz świata, a tuż za nim jechali Max Verstappen i Lando Norris, który przecisnął się przed Sergio Pereza.

 

Zanim doczekaliśmy się kolejnych akcji, na brazylijskim torze pojawiły się żółte flagi. Wszystko za sprawą Daniela Ricciardo, który w natłoku wydarzeń potrącił tylne koło Kevina Magnussena. W efekcie bolid Haasa obrócił się na torze i „odwdzięczył się” koledze z toru uderzając w jego bolid. Tym samym obaj kierowcy zakończyli swój wyścig już na pierwszym kółku, a na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa.

 

Kiedy na szóstym okrążeniu wróciliśmy do rywalizacji, Russell ponownie dobrze wystartował i szybko odjechał rywalom. Mocno zaatakowały też oba Red Bulle i wkrótce Max zrównał się z Lewisem. Obaj kierowcy nie odpuszczali przez co doszło między nimi do kontaktu, w którym z samochodu aktualnego mistrza świata posypały się części. Obaj zawodnicy stracili parę miejsc – Hamilton jechał jako ósmy, a Verstappen po wizycie w alei serwisowej wrócił na tor jako ostatni zawodnik. Dodatkowo kierowca Red Bulla został ukarany 5 sekundami i dwoma punktami karnymi za całe zdarzenie.

 

Chwilę później ponownie zakotłowało się na Interlagos, bo wysokie parcie na trzecie miejsce miał Lando Norris, który w walce z Leclerkiem potrącił kierowcę Ferrari i wypchnął go w żwir. Na szczęście czerwony bolid praktycznie nie ucierpiał i po szybkiej wizycie w alei serwisowej mógł wrócić do rywalizacji. Kiedy wszystko się uspokoiło na czele wciąż jechał George Russell, a za nim podążali Sergio Perez, Carlos Sainz i Sebastian Vettel. Szybko do czołówki wrócił jednak Lewis Hamilton, który ze świetnym tempem zameldował się na trzeciej lokacie już w okolicach osiemnastego okrążenia.

 

Jak zwykle olbrzymi wpływ na przebieg wyścigu miał dobór opon i zarządzanie nimi. Świetnie sprawdził się w tym Mercedes, który nawet po pierwszych pit stopach nie stracił miejsc w czołówce. Kiedy wszyscy zameldowali się w alei serwisowej już przynajmniej raz na prowadzeniu wciąż pozostawał Russell, a tuż za nim byli Hamilton i Perez. Powoli piął się w górę stawki Max Verstappen, który w połowie wyścigu był na dziewiątej pozycji.

 

Aż 71 okrążeń do pokonania wymusiło na zespołach dwa, a w niektórych przypadkach trzy pit stopy. W okolicach 48 okrążenia po świeże opony zjechał Sergio Perez, a chwilę później w jego ślady poszli inżynierowie Lewisa Hamiltona. Sam mistrz świata nie był z tego zadowolony, twierdząc, że jego opony są wciąż w dobrym stanie, ale posłusznie zjechał po miękką mieszankę. Na 50 kółku u mechaników pojawił się także Russell, który zbudował na tyle dużą przewagę nad Sainzem, że powrócił na tor jako lider.

 

Zespoły, które nieco zwlekały na wymianie opon już chwilę później mogły cieszyć się ze swoich decyzji. Na torze znów zatrzepotały żółte flagi, a sędziowie zarządzili wirtualną neutralizację, a chwilę później samochód bezpieczeństwa.  Wszystko za sprawą Lando Norrisa, który stracił moc w silniku i zatrzymał się w trzecim sektorze. Tym samym zespół McLarena skończył wyścig w Brazylii bez żadnych punktów.

 

Kolejny restart również zwiastował wiele emocji, tym bardziej że prowadzący Russell pytał inżyniera wyścigowego o to, czy może ścigać się z zespołowym kolegą. I chociaż pozwolenie dostał to takiej okazji nie było, bo szybko odjechał starszemu Brytyjczykowi. Do ataku za to przeszedł Carlos Sainz, który po zaciętej walce pokonał Sergio Pereza. Meksykanina wyprzedzili także Leclerc i Alonso, który startował z siedemnastej pozycji, a wyścig ukończył na świetnej piątej pozycji.

 

Checo wyprzedzony został także przez zespołowego kolegę, co na ostatnim okrążeniu wywołało spięcie w austriackim teamie. Ze względu na walkę Pereza z Leclerkiem w klasyfikacji kierowców, Verstappen usłyszał komunikat o oddaniu pozycji zespołowemu koledze. Aktualny mistrz świata nie zamierzał jednak rezygnować ze swoich przekonań i dojechał do mety przed Meksykaninem, ignorując zalecenia. Pokazał kim naprawdę jest – takimi słowami skomentował to Sergio, który dojeżdżając na szóstej pozycji spadł o jedną lokatę w klasyfikacji kierowców. Zajmuje teraz trzecie miejsce z 290 punktami – taką samą ilością jak drugi Leclerc.

 

Jako pierwszy flagę w kratkę zobaczył, bez żadnych niespodzianek, George Russell, który tym samym został 113 kierowcą w historii mistrzostw świata Formuły 1, który zwyciężył wyścig. Jako drugi do mety dojechał Lewis Hamilton, a wraz z nimi na podium stanął Carlos Sainz.

Kinga Marchela

Studentka dziennikarstwa trenująca jeździectwo od przeszło 10 lat. Poza śledzeniem losów jeźdźców piszę o skokach narciarskich, Formule 1, triathlonie, łyżwiarstwie figurowym i curlingu.